"TAZ": rejestr ciąż jak scenariusz z horroru
W tajemnicy i po cichu Polska wprowadza kontrowersyjny rejestr ciąż – pisze gazeta "Die Tageszeitung". Nie tylko lekarz, ale również prokuratura i sądy mogą poprzez nowe prawo uzyskiwać dostęp do danych o ciąży kobiety.
"Zaledwie za dwa tygodnie wejdzie w życie rozporządzenie, które nie daje 38 milionom Polek i Polaków najmniejszej szansy na wypowiedzenie się w sprawie" – pisze w środę berliński dziennik "Die Tageszeitung" (TAZ), komentując podpisanie przez ministra zdrowia Adama Niedzielskiego rozporządzenia dotyczącego tzw. rejestru ciąż.
W artykule "Macica pod państwową kontrolą" warszawska korespondentka gazety Gabriele Lesser przypomina, że już sam zamiar wprowadzenia takiego rejestru wywołał w grudniu ubiegłego roku gwałtowne protesty. Teraz przepisy wprowadzono "w tajemnicy i po cichu" - czytamy w "TAZ".
Bez kryterium
Gazeta zauważa, że już teraz prawo kobiet do aborcji jest w Polsce niezwykle surowe i dopuszcza przerywanie ciąży zaledwie w dwóch przypadkach: gdy ciąża zagraża zdrowiu lub życiu matki, lub gdy powstała ona w wyniku gwałtu.
"Od tego czasu zmarło kilka zdrowych kobiet w ciąży, ponieważ lekarze zbyt długo zwlekali z przeprowadzeniem aborcji w obawie przed postępowaniem sądowym. Do dziś nie ma kryterium określającego, kiedy życie nieuleczalnie chorego dziecka lub dziecka umierającego w łonie matki przestaje być ważniejsze od życia zdrowej matki" - czytamy w "TAZ".
Ingerencja w życie kobiet
Gazeta cytuje też Joannę Pietrusiewicz, prezes Fundacji Rodzić po Ludzku, która uważa, że "w normalnych czasach przekazywanie nawet tak wrażliwych danych do systemu SIM nie budziłoby w nas większego niepokoju. Jednak w obecnej sytuacji jest to dla nas sygnał, że państwo po raz kolejny ingeruje w życie polskich kobiet".
Zdaniem dziennika, "wszystko byłoby w porządku, gdyby do zebranych informacji miał dostęp tylko personel medyczny i sami pacjenci. Jednak - jak przyznał polski minister zdrowia - także prokuratura i sądy mogą uzyskać dostęp do danych na podstawie określonych przepisów" - czytamy.
Zdaniem berlińskiego dziennika, choć polski minister zdrowia uspokaja, że zbierane informacje na temat ciąż mają prowadzić jedynie do rozszerzenia danych podlegających zgłoszeniu, w rzeczywistości rejestr ciąż może stać się dla Polek "scenariuszem jak z horroru".
Przeczytaj także: