"Rejestr ciąż" wchodzi w życie. Jest rozporządzenie
- Katalog danych zbieranych przez personel medyczny został rozszerzony m.in. o alergie, grupę krwi i ciążę - ogłosił w piątek rzecznik resortu zdrowia Wojciech Andrusiewicz. Ruch ministerstwa budzi liczne kontrowersje. Do sprawy "rejestru ciąż" odniosły się już m.in. aktywistki z Aborcyjnego Dream Teamu.
Minister zdrowia Adam Niedzielski podpisał w piątek rozporządzenie, którego celem jest doprecyzowanie szczegółowego zakresu danych dotyczących zdarzenia medycznego, przetwarzanego w systemie informacji oraz zasad ich przekazywania.
- Dostęp do danych będą mieli wyłącznie medycy - podkreślił rzecznik MZ Wojciech Andrusiewicz.
Zdaniem resortu, zmiany przełożą się na zwiększenie dostępności i przejrzystości informacji przekazywanych do Systemu Informacji Medycznej, co usprawni pracę personelu medycznego, ułatwi obieg dokumentacji medycznej i ograniczy koszty jej udostępniania.
Wśród danych, które pojawią się w SIM, są m.in.: dane służące identyfikacji podmiotu medycznego, dane dotyczące wyrobów medycznych, informacje o alergiach, implantach, grupie krwi, informacja o rozpoczęciu i zakończeniu hospitalizacji, kod ICF w zakresie rehabilitacji leczniczej i informacja o ciąży.
- Minister zdrowia podpisał dziś rozporządzenie. Katalog danych zbieranych przez personel medyczny został poszerzony o alergie, ciała obce, grupę krwi oraz o fakt bycia w ciąży. Należy podkreślić, że rozporządzenie nie tworzy żadnych rejestrów, a jedynie poszerza system raportowania - stwierdził Andrusiewicz.
Ministerstwo Zdrowia zaznaczyło jednocześnie, że "nie ma i nie będzie żadnego rejestru ciąż". - Przechodzimy z papierowych kart pacjenta na dokumentację elektroniczną, w ramach której digitalizujemy dane dotyczące zdrowia pacjenta. Do elektronicznej karty pacjenta ma dostęp jedynie lekarz i w razie konieczności związanej z ratowaniem życia również ratownik medyczny - przekazał Onetowi resort zdrowia.
Zobacz też: Co wyróżnia Zełenskiego na tle polskich polityków? Reporter WP wskazał na istotny szczegół
Liczne kontrowersje
Pomysł budzi kontrowersje i oburzenie. Konstytucjonalista dr Kamil Stępniak podkreślił, że "zbieranie informacji o ciąży pacjentki budzi liczne wątpliwości konstytucyjne".
"Taki rejestr może być wykorzystany jako narzędzie represji w stosunku co do wszystkich kobiet w ciąży, w szczególności tych, które ciążę tę mogą chcieć usunąć poza granicami kraju" - zaalarmował na Instagramie.
Aborcyjny Dream Team reaguje
Sprawę skomentował też Aborcyjny Dream Team, pomagający Polkom w aborcji.
"Ministerstwo Zdrowia próbuje uspokajać i twierdzi, że rejestr ciąż wynika z cyfryzacji systemów, a dostęp do danych będzie mieć tylko personel medyczny. Zmiana ta budzi obawy. Czy słusznie?" - czytamy we wpisie na Instagramie.
"Najważniejsza rzecz, która się nie zmienia to fakt, że osoby w ciąży nie są karane za przerwanie własnej ciąży i nie ma żadnych propozycji w Sejmie, które miałyby to zmienić. Niezależnie od tego, jak przerwiemy ciążę, to w świetle obowiązujących przepisów nie możemy być za to karane i nie jesteśmy winne nikomu tłumaczeń, co się z ciążą stało" – podkreślił Aborcyjny Dream Team.
"Gromadzenie naszych jakichkolwiek prywatnych danych zdrowotnych jest ryzykowne, jeśli władza może chcieć je wykorzystać przeciwko nam - niezależnie od tego, czy to jest informacja o ciąży, o przyjmowanych na stałe lekach, czy chorobach psychicznych" – wskazały aktywistki.
Źródło: PAP, Instagram, Onet