Tatry. Polscy Łowcy Burz: nie wolno mieć pretensji do meteorologów
W Tatrach trwa akcja ratunkowa po wczorajszej, tragicznej w skutkach burzy. Turyści wychodzący na szlaki tłumaczyli, że nic nie wskazywało na załamanie pogody. IMGW nie wydało też ostrzeżeń. - Absolutnie nie wolno mieć pretensji do meteorologów. Mieliśmy bardzo małe prawdopodobobieństwo wystąpienia burzy - tłumaczy WP Artur Surowiecki, Polscy Łowcy Burz.
W czwartek po gwałtownej burzy w Tatrach zginęły 4 osoby, w tym dwoje dzieci. Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej wydał w tej sprawie oświadczenie. Tłumaczy, że czwartkowe przewidywania "nie spełniały obowiązujących w naszym kraju kryteriów przewidzianych dla ostrzeżeń o burzach".
"Ostrzeżenia wydawane są w przypadku prognozowania towarzyszącym burzom silnych porywów wiatru (pow. 70 km/h) i ulewnego deszczu (od 20 mm). Zjawiska towarzyszące dzisiejszym burzom nawet nie zbliżyły się do tych kryteriów" - napisało IMGW w oświadczeniu. Instytut dodał, że "gęstość wyładowań była stosunkowo niewielka", a chmury burzowe potrafią wypiętrzać się bardzo szybko, poniżej 30 minut.
Tatry. "Nie można mieć pretensji"
- To oświadczenie IMGW zostało bardzo dobrze napisane. Całkowicie się zgadzam z tym stanowiskiem - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Artur Surowiecki, ze stowarzyszenia Polscy Łowcy Burz. - Absolutnie nie wolno mieć pretensji do meteorologów. Mieliśmy bardzo małe prawdopodobobieństwo wystąpienia burzy - dodaje.
Prokuratura tymczasem już przygotowuje się do wszczęcia postępowania w sprawie tragicznej burzy w Tatrach. - Już nad tym pracujemy, wykonujemy pewne czynności, ale czekamy jeszcze na materiały z policji. Oficjalna decyzja o wszczęciu postępowania zapadnie lada moment - poinformowała WP szefowa Prokuratury Rejonowej w Zakopanem prokurator Barbara Bogdanowicz. I dodaje: - Postępowanie prawdopodobnie będzie prowadzone z artykułu 155 Kodeksu karnego, czyli dotyczyć będzie nieumyślnego spowodowania śmierci.
Tatry. Tragiczna burza. "Potrzebny system powiadamiania"
Surowiecki pytany o wczorajsze wyładowania tłumaczy: - To była normalna, letnia burza. Tylko nad Tatrami lokalne warunki zadziałały - to wysokie pasmo górskie, a więc mamy przeszkodę terenową, która blokuje poziomy przepływ powietrza i to powietrze musi się unieść do góry. Dodatkowo mieliśmy wygrzane podłoże. A więc połączenie wygrzanego podłoża i przeszkody terenowej powoduje to, że chmury burzowe się dużo intensywniej piętrzą i to doprowadziło do chwilowego wzrostu aktywności elektrycznej. Ale ona po przejściu przez Tatry zanikła.
W Tatrach przed wejściem na szlaki zamontowane są tablice informujące o zagrożeniach lawinowych. Nie ma jednak systemu alarmującego o burzach. - To, co można byłoby zrobić, to instalacja systemu powiadamiania burzowego w Tatrach. On mógłby informować turystów o tym, że nadchodzą bliskie wyładowania atmosferyczne. Przed wejściem do Tatrzańskiego Parku Narodowego, na schroniskach, na skrzyżowaniach szlaków można zainstalować lampy ledowe na baterie słoneczne alarmujące o zagrożeniu. To byłoby najlepsze - mówi Surowiecki.
I przypomina: - Jeśli jesteśmy w Tatrach, bezwzględnie monitorujmy pogodę. Obserwujemy niebo i to, jak się zachowują chmury, czy nie widać ściemnienia, nie słychać grzmotów. To podstawa. Aplikacje też są opcją, ale czasami tracimy zasięg. Najłatwiej więc patrzeć w niebo - podsumowuje.
Tatry. Tragedia na górskim szlaku
W czwartek do gwałtownych wyładowań doszło w wielu miejscach w Tatrach. Najtragiczniejsze zjawisko nawiedziło Giewont. W tym rejonie znajdowała się grupa turystów, w których uderzył piorun. "Prawdopodobnie jeden z piorunów uderzył w łańcuch, którego trzymało się kilkanaście osób" - informował portaltatrzanski.pl.
Zginęło 5 osób, w tym dwoje dzieci. Ponad 100 osób zostało rannych. Akcja ratunkowa trwała cały dzień, dopiero późnym wieczorem zdecydowano się ją przerwać. Została wznowiona w piątek rano.
W czwartkowy wieczór do Zakopanego przyjechał premier. Mateusz Morawiecki wziął udział w posiedzeniu sztabu kryzysowego. - Niestety góry i pogoda charakteryzują się taką niebywałą zmiennością, a jak wszyscy dodawali prognoza była nieprzewidywalna. Z ludzkiego punktu widzenia: tego nie dało się przewidzieć - stwierdził na konferencji szef rządu.
Tatrzański Park Narodowy podjął decyzję o zamknięciu szlaku z Wyżniej Kondrackiej Przełęczy na Giewont. Będzie on wyłączony z ruchu do odwołania. "Przebywanie w tym rejonie jest niebezpieczne" - ostrzega TPN.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl