Tam telefon Romanowskiego logował się po raz ostatni. "Nie mam nic do powiedzenia"
Według ustaleń WP telefon Marcina Romanowskiego ostatni raz logował się do sieci w Gilowie w powiecie biłgorajskim w województwie lubelskim. To jedno z dotychczasowych miejsc, gdzie miał mieszkać ukrywający się poseł PiS. I tam telefoniczny ślad, a więc jeden z kluczowych, się urywa. Prokuratorzy podejrzewają, że Romanowski prawdopodobnie przebywa w jednym z krajów Unii Europejskiej.
18.12.2024 17:35
Wirtualna Polska nieoficjalnie ustaliła, że ostatnie namierzone przez służby logowanie telefonu Marcina Romanowskiego miało miejsce w Gilowie. To niewielka wieś w gminie Goraj, w powiecie biłgorajskim w województwie lubelskim, gdzie miał mieszkać Marcin Romanowski. Gilów – obok Warszawy – to miejsce zamieszkania oficjalnie wskazane przez stołeczną policję w liście gończym.
- Było logowanie w Gilowie, dalej telefoniczny ślad się urywa – mówi nasz rozmówca. Dotychczas rzecznik Prokuratury Krajowej informował, że Marcin Romanowski 6 grudnia na własne życzenie wypisał się ze szpitala, gdzie przeszedł planowany zabieg i wyłączył telefony.
- Podejrzany Romanowski od 6 grudnia do sieci się nie loguje i znanych nam telefonów nie używa - co też było przesłanką wskazującą na to, że mamy do czynienia z intencjonalnym ukrywaniem się podejrzanego – przekazał w ubiegły czwartek Przemysław Nowak.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wirtualna Polska ujawniła, że zanim Marcin Romanowski zaczął się ukrywać, przebywał w szpitalu wojewódzkim w Lublinie, który podlega marszałkowi z PiS. Dziennikarz Paweł Buczkowski w piątek odwiedził dom w Gilowie, gdzie – jak teraz się okazuje – ostatni raz miał logować się telefon Romanowskiego. Na drzwiach domu znalazł kartkę z dwoma numerami telefonów. Pod jednym z nich zgłosiła się kobieta, która stwierdziła, że nie wie, kiedy ostatnio był tam Romanowski.
- Mieliśmy pusty dom do wynajęcia, daliśmy ogłoszenie i po prostu wynajęliśmy - stwierdziła, sugerując, że nie miała bliższych kontaktów z posłem PiS. Ale nie jest to prawda.
Tajemniczy dom i uniki
WP ustaliła, że kobieta, która odebrała telefon, to Anna Mamona-Szymańska, radna z pobliskiego Turobina, gdzie prowadzi zakład fryzjerski. Startowała z komitetu burmistrza Andrzeja Koziny, który blisko współpracował z Romanowskim. Drugi numer – naklejony na drzwi, w którym miał mieszkać Marcin Romanowski - należy do Krzysztofa Mielki. Mężczyzna w piątek nie chciał z rozmawiać z WP o kontaktach z poszukiwanym posłem PiS.
Dowodem na te kontakty jest nagranie, na którym przed kwietniowymi wyborami samorządowymi Romanowski, kiedy wspierał Mielkę, który kandydował do Rady Gminy Goraj. - Krzysztof będzie w tej kadencji starał się, żeby chodnik w Gilowie w końcu powstał. Jest bardzo potrzebny, ponieważ ruch tutaj jest rzeczywiście bardzo duży - mówił Romanowski na tle domu, w którym miał zamieszkiwać.
W środę ponownie zadzwoniliśmy do Anny Mamony-Szymańskiej, by zapytać, czy Marcin Romanowski był w domu w Gilowie w ostatnim czasie, albo czy ktoś przywoził jego telefon. – To jest policji sprawa, ja nie mam nic do powiedzenia – odpowiedziała, po czym natychmiast się rozłączyła.
"Jeden z krajów UE"
Prokuratura Krajowa podejrzewa, że Marcin Romanowski mógł przekroczyć granicę i może przebywać na terenie jednego z krajów Unii Europejskiej, ale nie precyzuje, o jaki kraj chodzi. Śledczy skierowali już do sądu wniosek o Europejski Nakaz Aresztowania, zwrócili się też do krajowego biura Interpolu o wydanie czerwonej noty w sprawie byłego wiceministra sprawiedliwości.
Obrońca Marcina Romanowskiego adwokat Bartosz Lewandowski w rozmowie z TVN24 przekazał, że według niego wniosek o notę Interpolu w tej sprawie jest nieporozumieniem. Stwierdził, że jest ona wydawana za najpoważniejszymi przestępcami, a nie w sprawach dotyczących podejrzenia przestępstw urzędniczych czy działania na szkodę Skarbu Państwa.
Kaczyński mówi, że też nie wie, gdzie jest Romanowski
Wody w usta ws. Romanowskiego nabierają też partyjni koledzy. Prezes PiS w środę w odpowiedzi na pytania dziennikarzy przyznał, że "oczywiście nie wie", gdzie przebywa ukrywający się od dziesięciu dni poseł PiS. – W ogóle nie wiadomo, czy się ukrywa, czy na przykład władze nie udają, że się ukrywa – stwierdził Jarosław Kaczyński. Prezes PiS nie chciał odpowiedzieć na pytanie, czy taka postawa posła jest obciążeniem dla jego partii.
Sebastian Kaleta, były wiceminister sprawiedliwości i współpracownik Marcina Romanowskiego broni kolegi, mówiąc o "reżimie Tuska" i "sprawie politycznej". Nie chciał odpowiedzieć, czy pochwala ukrywanie się posła.
- Nie wiemy, jaka jest jego sytuacja. Ja z nim osobiście kontaktu nie mam - stwierdził. - Oczywiście, że się martwię o niego, bo od wielu miesięcy jest ofiarą prześladowań politycznych - dodał. - Nie chcę oceniać, w jaki sposób ofiara prześladowań politycznych reaguje na wykreowaną wobec niego sytuację przez aparat siłowy państwa – uważa Kaleta. Poseł po pytaniu, czy naprawdę uważa podejrzanego w aferze Funduszu Sprawiedliwości za "prześladowanego politycznie", potwierdził to.
"Niepozorny poseł" i pytania o skuteczność policji
W sejmowych kuluarach wielu posłów sejmowej większości uważa, że ucieczka Marcina Romanowskiego utrudnia jego sytuację procesową i w oczach opinii publicznej stawia nie tylko jego, ale również PiS w negatywnym świetle. Również posłowie PiS nieoficjalnie przyznają, że bronienie ucieczki Romanowskiego nie jest łatwe, ale nadal zamierzają go wspierać.
Część naszych rozmówców z partii tworzących koalicję rządzącą obawia się jednak, że przedłużające się poszukiwania "niepozornego posła" mogą negatywnie wpłynąć na ocenę działań służb, które dotychczas nie były w stanie go namierzyć. - To tylko kwestia czasu. Poszukiwania poza Polską dopiero się zaczną – odpowiada nasz rozmówca ze służb, który chce zachować anonimowość ze względu na trwające poszukiwania.
Myrcha: "Małe zaskoczenie"
- Bardzo często o osobach popełniających nawet największe zbrodnie mówi się, że są ciche, nierzucające się w oczy i nikt by się tego po nich nie spodziewał, więc i w sprawie Marcina Romanowskiego jego odbiór czy postrzeganie nie może nikogo zmylić. Natomiast to, że w tak zdeterminowany sposób się ukrywa, na pewno jest małym, ale jednak zaskoczeniem. Deklarował przecież, że nie będzie się ukrywał. Widocznie strach bardzo mocno zajrzał mu w oczy i te poszukiwania trwają – mówi w rozmowie z WP wiceminister sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha.
Poseł KO nie ma zarzutów do działań służb. Podkreśla, że przed decyzją o areszcie nie było przesłanek do podejmowania dodatkowych służb. – Trudno było sobie wyobrazić, że osoba, która jest posłem, była w administracji rządowej, nauczyciel akademicki, w takich okolicznościach będzie się zachowywała jak pospolity przestępca. Taką drogę wybrał, ale tylko utrudnił sobie pozycję procesową. Uważam, że służby stają na wysokości działania – dodaje Myrcha.
Inne zdanie ma Jarosław Zieliński, były wiceszef MSWiA z PiS. – Nie znam dokumentów ze śledztwa i nie umiem ich ocenić, ale z tego, co obserwowałem, kiedy był rząd PiS, nie widzę podstaw, by stawiać zarzuty czy wysłać list gończy za Marcinem Romanowskim. (…) Nie chcę oceniać zachowania pana posła, ale nie mam zaufania do wymiaru sprawiedliwości – stwierdził poseł PiS.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski