Tam co 75 sekund zostaje zgwałcona kobieta
Z okazji Międzynarodowego Dnia Kobiet miliony pań w Polsce i na świecie przyjmowały życzenia i prezenty. Ale kolejne miliony mogły tylko o tym pomarzyć - pod każdą szerokością geograficzną kobiety wciąż są dyskryminowane, upokarzane, gwałcone, brutalnie bite i zabijane. Gdzie w XXI wieku kobietom żyje się najgorzej?
09.03.2012 | aktual.: 28.05.2018 15:04
"Zdrowia, szczęścia, pomyślności". Plus skromna wiązanka biało-czerwonych goździków, paczka "nylonów", lepszej jakości kawa, kostka mydła. To w PRL-u, bo dziś to czerwona róża, bukiecik tulipanów, miło szeleszczące pudełko dobrych pralinek albo pozłacany łańcuszek z wisiorkiem. Kobiety w Polsce mogą się spodziewać, że mężczyźni staną na wysokości zadania i przynajmniej złożą im życzenia. Kobiety w kilkudziesięciu innych krajach mogą się co najwyżej modlić, żeby choć tego dnia nie zostały znów upokorzone, pobite, zgwałcone.
Śmierć co pół godziny
"Nie wiedziałam, jak skończyć z torturami i codziennym biciem przez mojego okrutnego męża. Więc wylałam na siebie benzynę i podpaliłam się". Dżamila, 20 lat.
Afganistan. Od ponad trzech dekad wojna goni tu wojnę. Istne piekło na ziemi - dla mężczyzn. A dla kobiet? Jakich słów użyć, by opisać życie ponad 14 milionów Afganek, które poza codziennością wojny na każdym kroku doświadczają codzienności przemocy domowej, gwałtów, upokorzeń? Piekło w piekle?
Afgańska Niezależna Komisji Praw Człowieka (Afghan Independent Human Rights Commission, AIHRC) i Ministerstwo ds. Kobiet naliczyły blisko 2,5 tysiąca aktów przemocy, popełnionych na Afgankach w ciągu jednego półrocza, od kwietnia do listopada 2011 roku. A to tylko czubeczek góry lodowej, bo dziesiątki organizacji międzynarodowych są zgodne w szacunkach: w Afganistanie przemocy domowej doświadcza niemal każda kobieta. W liczbach: od 85 do 95%. Zasadniczo uciec od niej udaje się tylko wykształconym mieszkankom stolicy, świadomym praw, jakie mają kobiety w innych częściach świata. Pozostałe są całkowicie zależne od mężczyzn, od kołyski aż po grób.
Od kołyski, bo gdy przychodzą na świat, w głowach ich ojców od razu jarzy się myśl, że za kilka lat można będzie je dobrze sprzedać. I faktycznie, ojcowie wymieniają swoje córki za kawałek ziemi czy stadko owiec. Według nieoficjalnych statystyk - bo oficjalnych w tym kraju nie było od dekad - taki los spotyka 60-80% dziewczynek. Według jeszcze innych danych, co druga panna młoda w tym kraju nie ukończyła 16. roku życia.
Czytaj więcej: Kupują dziewczynki za równowartość kilku tysięcy złotych.
Po grób, bo gdy umierają mężowie, kobiety przechodzą do rąk ich krewnych (płci męskiej, naturalnie). A ci, zgodnie z powszechnie obowiązującym prawem, mogą zrobić z nimi, co chcą: bić i poniżać, co zresztą nie jest kobietom tym obce, wypchnąć na ulice i zmusić do żebrania, stręczyć, zabić. Według Olivii Ward, reporterki "Foreign Affairs", na afgańskich ulicach żyje około miliona kobiet - wdów, które zostały odrzucone przez rodziny ich mężów lub zmuszone do prostytucji. Żyjąc w skrajnej nędzy, na granicy życia i śmierci, często myślą o tym, by ostatecznie ją przekroczyć. Organizacja UNIFEM, która przepytała 50 tysięcy wdów, alarmuje: co druga z nich wyznaje, że poważnie myślała o samobójstwie. A dwie na trzy stwierdzają, że śmierć to jedyne wyjście ze skrajnej nędzy. Część z nich decyduje się właśnie na tę drogę ucieczki. Prowadzona przez RAWA (Revolutionary Association of the Women of Afghanistan) kartoteka zdjęć i historii Afganek, które targnęły się na swoje życie, budzi grozę. " Każdego roku w całym
Afganistanie dziesiątki kobiet, zdesperowanych, by uciec od przemocy domowej, przymusowych małżeństw i problemów, popełniają samobójstwo poprzez samospalenie", pisze organizacja. Z kolei Ahmed Shah Wazir, ordynator oddziału leczenia poparzeń w kabulskim szpitalu Istiq Lal, mówi w rozmowie z "The Guardian", że liczba kobiet, które wolą śmierć w płomieniach niż życie w afgańskim piekle "rośnie z dnia na dzień". - W latach 90. nie spotykaliśmy takich przypadków (samopodpaleń - red.), ale później ludzie ze wschodu skopiowali ten zwyczaj od Irańczyków. Teraz słyszą o tym w telewizji i myślą, że to najlepszy sposób rozwiązywania ich problemów - stwierdza lekarz. Ma zapewne na myśli kobiety, bo - jak podkreśla Olivia Ward - Afganistan to jedyny kraj na świecie, gdzie więcej jest samobójczyń niż samobójców.
To, że przeciętna Afganka nie dożyje 45. roku życia, nie jest jedynie wynikiem przemocy domowej. Jest wielce prawdopodobne, że nim ten artykuł zostanie przeczytany do końca, umrze kolejna z nich. Według "The Guardian", Afganistan jest najgorszym miejscem na ziemi, by zostać matką. "Istnieje 200-kroć większe prawdopodobieństwo śmierci w połogu niż od kuli czy bomby”, pisze dziennik. Według "Marie Claire", oznacza to, że co pół godziny jedna Afganka umiera w czasie porodu. Umiera, bo nie ma dostępu do opieki medycznej - w Afganistanie kobietę może leczyć tylko inna kobieta. Żeby leczyć i wyleczyć, musi skończyć medycynę. Żeby skończyć medycynę, musi skończyć szkołę średnią, a wcześniej podstawową. Żeby pójść do szkoły podstawowej, musi mieć zgodę ojca. A taką rzadko uzyskuje.
Obojętne więc, czy krajem rządzą talibowie, czy też wyzwala go Zachód, afgańskie błędne koło nie przestaje się kręcić.
Urażona męska duma vs. poparzone kobiece ciało
"On (nauczyciel) straszył mnie, że mnie pobije albo spali, jeśli z nim nie pójdę. (…) Powiedziałam mu, że nie ma takiej możliwości. Wtedy jeden z nich złapał mnie za rękę i oblał kwasem. Mieli go w dużym plastikowym pojemniku". Naila, 22 lata.
Z Afganistanu nie trzeba zapuszczać się daleko na wschód, by trafić do kolejnego kraju, gdzie urodzić się kobietą, to znaczy cierpieć. Na tradycyjnych, plemiennych ziemiach Pakistanu kobiety są zbiorowo gwałcone w ramach kary za zbrodnie popełniane przez bliskich im mężczyzn. Ale jeszcze bardziej rozpowszechnione są honorowe zabójstwa - odświeżony "trend" w ramach odradzającego się religijnego ekstremizmu. Ich ofiarami staje się co roku ponad tysiąc kobiet.
Naila, wówczas 13-letnia, była jedną z nich, bo konsekwentnie odrzucała seksualne awanse swojego nauczyciela. Natarczywy adorator wraz z kolegą któregoś dnia zastąpili jej drogę, gdy wracała ze szkoły. Kolejna odmowa kosztowała ją rozległe poparzenia ciała, jedno oko i utratę wzroku w drugim. Jej nauczyciela i kata zarazem - urażoną dumę i trochę pieniędzy na łapówki dla policji i lokalnych sędziów, za które kupił sobie wyrok: niewinny.
Historia Naili jest tylko jedną z wielu jej podobnych. Okaleczenie kwasem jest w Pakistanie tak częste, że w kraju powstała organizacja - Acid Survivors Foundation (ASF). Od 2006 roku naliczyła co najmniej 520 podobnych przypadków karania kobiet przez upokorzonych odrzuceniem ich zalotów mężczyzn. Według amerykańskiego "Newsweeka" w samym tylko 2010 roku ponad 800 kobiet zostało zamordowanych, by ich krwią zmyć plamy na honorze męskiej części rodziny. Najczęściej plamy te pojawiają się, gdy dziewczyna pada ofiarą gwałtu.
Te liczby to tylko jeden z najciemniejszych odcieni szarości życia pakistańskich kobiet. Jak podaje brytyjski "The Guardian", wpisując Pakistan na niechlubną listę pięciu krajów, gdzie najgorzej żyje się kobietom, dziewięć na dziesięć Pakistanek doświadcza przemocy domowej. Nawet jeśli Pakistance udaje się wyrwać do "wielkiego świata" i znaleźć nieco lepszą pracę, nadal nie ma co liczyć na godne traktowanie. Według "The Independent on Sunday", kobiety w tym kraju zarabiają średnio o 82% mniej niż mężczyźni.
Żonę i niewolnicę w jednym tanio sprzedam!
"Bił mnie i kopał całymi dniami. Zmuszał, bym harowała w spiekocie. To nie jest życie. Czy warto tak żyć?" Dżamila, porwana i odurzana narkotykami przez "ślubnych handlarzy", zanim została sprzedana swojemu mężowi.
Jeszcze dalej na wschód, w Indiach, przyjście na świat dziewczynki tylko nieco rzadziej niż w Pakistanie czy Afganistanie oznacza dla niej nieustanne pasmo cierpienia. O ile w ogóle się urodzi, bo w kraju konsekwentnie prowadzona jest polityka selekcji płodów - z pierwszeństwem, a niejednokrotnie jedynym prawem do życia dla chłopców. Według "The Guardian" w ubiegłym wieku około 50 milionów dziewczynek zostało zabitych przed urodzeniem lub tuż po.
Właśnie ta konsekwentna segregacja płciowa jeszcze przed narodzinami sprawiła, że dziś w kraju kwitnie "ślubne niewolnictwo". Bo w Indiach żonę łatwiej sobie kupić niż znaleźć, więc dziewczynki i młode kobiety są porywane, odurzane narkotykami, a później sprzedawane jako narzeczone. Według katarskiej telewizji Al-Dżazira, ceny zaczynają się od 120 dolarów. To nie jest oszałamiająca kwota, a mimo to świeżo kupiona żona musi odpracować swój dług u męża.
- Dziewczęta pracują jednocześnie na dwa etaty. Są seksualnymi niewolnicami nie jednego mężczyzny, ale grupy 10-12 mężczyzn. Oprócz tego pracują na roli, od świtu do zmierzchu - mówi w rozmowie z Al-Dżazirą Szafik Chan, który prowadzi organizację tropiącą handlarzy panien młodych i ich ofiary.
W Indiach, podobnie jak u zachodnich sąsiadów, przemoc domowa jest na porządku dziennym, a policja interweniuje jedynie w sytuacjach ekstremalnych.
Kobiece piekło na ziemi
" Mąż mnie bije, gdy nie mam pracy. Siedzi w domu i myśli, że jestem jego niewolnicą. Jeśli go zostawię, nie będę miała gdzie się podziać, więc właściwie jestem niewolnicą". Ahmed, 30 lat
Według Somali Women Development Centre, to właśnie Somalijki doświadczają najwięcej przemocy ze strony mężczyzn w całej Afryce. Nadia Sufi Abdi, zajmująca się dokumentacją w organizacji, mówi o Somalii: "kobiece piekło na ziemi". - Żadna kobieta w Somalii nie jest szczęśliwa z tego, że jest kobietą - wyjaśnia Sufi Abdi.
- Czuję, że jestem członkiem rodziny niższej kategorii. Jestem najmniej szanowaną w niej osobą - mówi Fatima Osman Bulle w rozmowie z "The Guardian". Wraz z mężem, siedmiorgiem dzieci i trojgiem dalszych krewnych żyją ściśnięci w jednym pomieszczeniu - domu ze szmat i kawałków drzew. Nie mają wody, prądu, toalety. Jako pomoc domowa pracuje od ósmego roku życia, jako żona od 13. Wykorzystywana była już wcześniej. - Zostałam obrzezana, gdy miałam pięć lat. To rana na całe życie, z którą muszę żyć. Pracowałam od dziecka, byłam zmuszona do małżeństwa i nigdy nie poszłam do szkoły - mówi.
Przemoc domowa, gwałty, porwania i zabójstwa nie są w Somalii niczym niezwyczajnym. Tam kobiety bardzo wcześnie zaczynają odczuwać brzemię własnej płci: 95% dziewczynek jest poddawanych obrzezaniu między 4 a 11 rokiem życia. Od tego momentu każdy kontakt cielesny z mężczyzną będzie kojarzyć im się z bólem. - Nikt nawet nie próbuje tego powstrzymać - mówi Sufi Abdi. Gwałt co 75 sekund
"Do wioski weszła grupa mężczyzn. Powiedzieli mieszkańcom, żeby się nie bali, ponieważ chcą tylko coś zjeść i odpocząć. Jednak po zmroku nadciągnęli kolejni rebelianci. Wtedy zaczęło się piekło. Większość kobiet była gwałcona przez dwóch do sześciu mężczyzn na oczach dzieci i rodzin". Will F. Bragin, pracownik Międzynarodowego Korpusu Medycznego (IMC).
Demokratyczna Republika Konga nie bez powodu została okrzyknięta "światową stolicą gwałtu". Według ONZ tylko w 2010 roku zostało tu zgwałcone 15 tysięcy kobiet. Ogólne statystyki z ostatnich lat są jeszcze bardziej przerażające: każdego dnia gwałcone są tu 1152 kobiety. To 48 kobiet na godzinę. Cztery co pięć minut.
Sami badacze organizacji humanitarnych przyznają, że liczby te były dla nich olbrzymim zaskoczeniem. Jak informuje portal AfricaNews, mierzona w liczbach upokorzonych i okaleczonych psychicznie kobiet rzeczywistość okazała się 26-krotnie gorsza, niż zakładano. - Gwałt w DR Konga przekłada się na klimat bezkarności i stał się jednym z największych kryzysów humanitarnych naszych czasów - uważa Michael VanRooyen, dyrektor Harvard Humanitarian Initiative. A 44-letnia Masika Katsuva, która opiekuje się setkami ofiar gwałtów wyjaśnia, jak spowszedniała brutalność wobec kobiet w jej ojczyźnie: - Kobiety są gwałcone, gdy idą pracować w polu, handlować na rynku albo na środku drogi, gdy idą po wodę.
Czytaj również:Zgwałcili ponad 150 kobiet tuż pod nosem ONZ.
- Milicjanci z FDLR (Demokratycznych Sił Wyzwolenia Rwandy) zaatakowali naszą wioskę, łupili i podpalali domy. Mój ojciec spłonął w jednym z domów, matka została zgwałcona i zabita - mówi w rozmowie z "The Guardian" 18-letnia Odette. Milicjanci zabrali ją ze sobą i więzili przez siedem miesięcy, dopóki nie udało jej się uciec. - Każdego dnia musiałam z nimi współżyć - wspomina dziewczyna.
Wszechobecność gwałtu i śmierci, to nie wszystko. Według badań organizacji praw człowieka Oxfam, przemoc domowa w DR Konga jest na porządku dziennym. A Kongijki same mówią, że są traktowane jak obywatele drugiej kategorii, bez najmniejszych szans na dostanie się do polityki i zmianę ich losu. Póki co, jak podaje "The Guardian", liczba czynności prawnych, które może podjąć Kongijka bez zgody mężczyzny, wynosi okrągłe zero. I znów przeszkodą jest tu brak edukacji, zmuszanie niepełnoletnich dziewczynek do ślubu, bez ich zgody, a czasem i wiedzy.
Prostytutka i lesbijka za kółkiem
Klasycznym przykładem nierówności między kobietami a mężczyznami jest wciąż Arabia Saudyjska. Kobieta w tym kraju jest całkowicie podporządkowana mężczyznom z jej rodziny - bez opieki jednego z nich nie może wyjść nawet na ulicę. A i tak zawsze musi nosić czarną abaję, zakrywającą ciało od stóp po czubek głowy - wraz z twarzą. Ten ociekający ropą naftową kraj jest też jedynym na świecie, gdzie kobiety mają zakaz prowadzenia samochodów. Co odważniejsze, które zdecydują się zasiąść za kółkiem, czeka chłosta - chyba że król okaże łaskę, jak w przypadku Szaimy Ghassaniji (* czytaj więcej*). Wszystko dlatego, że przyznanie paniom prawa do prowadzenia pojazdów skończy się, jak uważają uczeni w Koranie, całkowitą zgnilizną moralną królestwa Saudów. "W ciągu dziesięciu lat od wprowadzenia prawa jazdy dla kobiet w Arabii Saudyjskiej zabraknie dziewic - ostrzegają prawnicy
koraniczni. (…) Według nich kobiety za kierownicą spowodują także rozpowszechnienie prostytucji, pornografii, homoseksualizmu i rozwodów", podawała niedawno rosyjska "Komsomolskaja Prawda", którą cytuje portal Fronda. Ale przypadek Arabii Saudyjskiej jest specyficzny, bo obowiązujący szariat jest równie bezwzględne dla mężczyzn, co dla kobiet. Za prowadzenie samochodu Szaima Ghassanija miała otrzymać 10 batów. Ale już egipski urolog, który przebywał sam na sam z kobietą, dostał 500 razów i pięć lat więzienia.
Czy jest kraj, gdzie kobiety są bezpieczne?
Afganistan, Pakistan, Indie, Somalia i DR Konga to tylko pierwsze pięć państw z wykazu najgorszych miejsc, by urodzić się i być kobietą. Ale lista jest znacznie dłuższa...
W Czadzie kobiety nie mają praktycznie żadnych praw czy dostępu do opieki medycznej, o edukacji już nie wspominając, a przeciętna panna młoda ma 11-12 lat i absolutnie nic do powiedzenia w kwestii wyboru małżonka. Podobnie jest w Nigrze czy Mali. W Nepalu, jeśli ojcu nie uda się wydać córki za mąż w dzieciństwie, sprzedaje ją handlarzom żywym towarem - oby tylko zdążyć, nim dziewczynka wkroczy w wiek nastoletni. Później jej wartość drastycznie spada. Niedożywione i zmuszane do ciężkiej pracy, młode kobiety umierają w czasie ciąży lub porodu (według Olivii Ward jedna ciężarna na 24). Podobnie jest w Sudanie. Jak stwierdza w rozmowie z "The Independent on Sunday" Joy Kenyi z UNICEF-u: "widzimy wiele ciężarnych umierających niepotrzebnie, to 16 matek każdego dnia".
W Iraku, "wyzwolonym" przez koalicję zachodnią pod batutą USA, przemoc panoszy się do tego stopnia, że dziewczynki znów nie mają dostępu do edukacji. Ich rodzice boją się po prostu posyłać je do szkoły, bo nie wiadomo, w jakim stanie - o ile w ogóle - z niej wrócą; a kobiety, które jeszcze do niedawna pracowały, zostały uwiązane w domach.
Nierówności, prześladowania, dyskryminacja - to nie jest domena państw ogarniętych wojną lub terroryzowanych przez fanatyczne bojówki. W Gwatemali, gdzie kobiety tworzą prawdziwą niższą klasę, przemoc domowa, gwałty czy odsetek zakażonych HIV i chorych na AIDS nie są postrzegane jako patologie. Na meksykańskich przedmieściach straszą cmentarze z pochowanymi na nich setkami kobiet, najbardziej bezbronnymi ofiarami szalejącej w kraju wojny domowej.
Nawet w Polsce, państwie członkowskim UE, NATO-6130285597505153c), ONZ i dziesiątek innych organizacji, gdzie równość bez względu na płeć gwarantuje konstytucja, każdego dnia kobiety przekonują się, że to mężczyzna zawsze jest silniejszy, lepszy, ważniejszy.
- To jest uniwersalne - mówi says Taina Bien-Aime, dyrektor wykonawczy nowojorskiej organizacji Equality Now. - Nie ma ani jednego kraju, gdzie kobiety mogą czuć się całkowicie bezpiecznie.
Aneta Wawrzyńczak, Wirtualna Polska