Tak zarabia koleżanka Beaty Szydło. Dyrektorska pensja, dwie rady nadzorcze

Bliska koleżanka byłej premier Beaty Szydło, Sabina Bigos-Jaworowska, zarobiła w ubiegłym roku ponad 420 tysięcy złotych. Obie panie znają się jeszcze z czasów wspólnej pracy w Brzeszczach, gdzie Bigos-Jaworowska objęła stanowisko dyrektorki gminnego zakładu opieki zdrowotnej. Kiedy Beata Szydło została premierem, kariera dyrektorki szpitala nabrała tempa.

Była premier Beata Szydło nie zapomniała o swojej koleżance z rodzinnych Brzeszcz
Była premier Beata Szydło nie zapomniała o swojej koleżance z rodzinnych Brzeszcz
Źródło zdjęć: © Agencja FORUM | MACIEJ GOCLON / FotoNews / Forum
Sylwester Ruszkiewicz

09.10.2021 07:08

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

213,5 tys. złotych – tyle w 2020 roku zarobiła Bigos-Jaworowska na stanowisku dyrektora Szpitala Wojewódzkiego w Bielsku-Białej. Dodatkowo z tytułu zasiadania w Radach Nadzorczych dwóch spółek: PL.2012 i Banku PEKAO SA łącznie 208 tys. zł. Zarówno dyrektorska pensja, jak i wynagrodzenie za członkostwo w Radach Nadzorczych były wyższe w porównaniu do 2019 roku.

Jak wynika z oświadczeń majątkowych składanych marszałkowi województwa śląskiego, dwa lata temu wynagrodzenie ze szpitala (w Oświęcimiu i Bielsku-Białej) wyniosło ok. 188 tys. zł, a z Rad Nadzorczych ok. 200 tys. zł.

Szpital wojewódzki w Bielsku-Białej to największa placówka szpitalna na południu Polski. Posiada m.in. 17 oddziałów i 19 poradni specjalistycznych. W ostatnich dniach zrobiło się o szpitalu głośno, po tym, jak prezydent Bielska-Białej zadeklarował gotowość przejęcia szpitala przez miasto. Deklaracja spotkała się z gwałtowną reakcją kierownictwa Urzędu Marszałkowskiego związanego z PiS.

- Szpital Wojewódzki w Bielsku-Białej jest jednostką ochrony zdrowia samorządu województwa śląskiego. Ten stan się nie zmieni - zapewnia Urząd Marszałkowski Województwa Śląskiego. Na takim samym stanowisku stoi dyrektor Sabina Bigos-Jaworowska.

Koleżanki z Brzeszcz, długa znajomość

Kariera pani dyrektor związana jest od lat z Beatą Szydło. Obie panie znają się od lat 90. Najpierw z miejscowego zakładu opieki zdrowotnej, gdzie Bigos-Jaworowska pełniła funkcję dyrektora. A później z lokalnego ośrodka kultury, którego szefową została Beata Szydło, która w 1998 roku zasiadła w fotelu burmistrza Brzeszcz.

- To za jej namową - w czasie, gdy była radną powiatu oświęcimskiego - zdecydowałam się zostać dyrektorem szpitala w Oświęcimiu - mówiła przed laty "Gazecie Krakowskiej" Bigos-Jaworowska. Kiedy Beata Szydło została szefową rządu, nie zapomniała o koleżance, pojawiając się często na uroczystościach w szpitalnej placówce.

Oświadczenie majątkowe za 2020 rok Sabiny Bigos-Jaworowskiej
Oświadczenie majątkowe za 2020 rok Sabiny Bigos-Jaworowskiej

Do Rady Nadzorczej PL.2012+ Bigos-Jaworowska weszła w styczniu 2016 roku, a więc dwa miesiące po powołaniu rządu Beaty Szydło. Pod koniec 2016 roku jej mandat w radzie wygasł, ale w kwietniu 2017 roku znów została do niej powołana. Bezpośrednio po powołaniu wyznała, że nie ma doświadczenia w sportowej branży, a nominację traktuje jako możliwość zdobycia kolejnego doświadczenia. Argumentowała, że jej wykształcenie ekonomistki przyda się w spółce. Przypominała też, że w 2004 r. skończyła kurs dla kandydatów na członków Rad Nadzorczych spółek Skarbu Państwa.

Jak ujawnił portal oko.press, Rada Nadzorcza spółki PL 2012 w latach 2016-2017 (przez 24 miesiące) spotkała się raptem osiem razy.

W czerwcu 2017 r. Bigos-Jaworowska została powołana do Rady Nadzorczej Pekao SA. Została także członkiem Komitetu ds. Nominacji i Wynagrodzeń. Sposób, w jaki otrzymała tę posadę, budził wówczas ogromne kontrowersje.

Obraz

Zdaniem Rady, nie posiadała ona żadnego doświadczenia w sektorze bankowym, a pozytywna opinia została wydana w oparciu o deklarację Bigos-Jaworowskiej, która chęć zasiadania w RN argumentowała "podniesieniem kwalifikacji zawodowych".

Większa pensja, większe oszczędności

Dzięki nowym posadom Bigos-Jaworowska zyskała niewątpliwie finansowo. W oświadczeniu majątkowym złożonym za 2015 rok ówczesna dyrektor szpitala otrzymała 167,9 tys. zł za 12 miesięcy pracy. Za ubiegły rok ponad 420 tysięcy złotych. Jej oszczędności w 2015 r. wynosiły 17,5 tys. zł. Pięć lat później już 203,2 tys. zł, a dodatkowo 4 tysiące sztuk obligacji skarbowych wartych 400 tys. zł.

Na nasze pytania o swoje obecne zarobki i wpływ na przebieg kariery zawodowej przez pryzmat znajomości z byłą premier Beatą Szydło, Bigos-Jaworowska tak odpowiada: - Zarobki dyrektora Szpitala Wojewódzkiego ustalane są przez Zarząd Województwa Śląskiego. Na zasiadanie w Radach Nadzorczych PL 2012 i Banku Pekao SA posiadam stosowne zgody Zarządu Województwa Śląskiego. Dyrektorem w różnych jednostkach ochrony zdrowia jestem od 27 lat. Tym samym uważam, że moje kompetencje i doświadczenie zawodowe były i są doceniane przez różne organy prowadzące, z różnych opcji politycznych – przekazuje nam Sabina Bigos-Jaworowska.

Jak zapewnia, pracę w Radach Nadzorczych wykonuje w ramach czasu wolnego lub urlopu wypoczynkowego. - Nie ma to wpływu na wykonywanie przez mnie obowiązków dyrektora Szpitala Wojewódzkiego w Bielsku-Białej – mówi WP Bigos-Jaworowska.

Co się stało z deklaracją Szydło?

Kiedy kilka lat temu dziennikarze zapytali Beatę Szydło o jej deklarację, że rząd PiS zmieni zasady zarządzania państwowymi spółkami i będą one zarządzane "przede wszystkim przez fachowców", była premier podtrzymała swoją deklarację.

- Zgadzam się: jeżeli pojawiły się nominacje, które objęli ludzie niemający przygotowania, jest to karygodne. I nie powinno to mieć miejsca. I to będziemy też zmieniali - zapewniała Szydło.

W tym samym czasie, inny dobry znajomy, kolega z podstawówki z Brzeszcz Zdzisław Filip, robił karierę w państwowej spółce Tauronie Wydobycie. Tylko w ciągu dwóch lat jego zarobki sięgnęły kwoty 861 tys. zł.

Kiedy Filip obejmował stanowisko, wielu specjalistów z branży nie dowierzało. Ich zdaniem, Filip nigdy w życiu nie zarządzał żadną firmą, nawet kilkuosobową. Nie miał również żadnego wykształcenia w tym kierunku. - Sprawdził się jako kaowiec organizujący chłopom barbórki. I tyle. Taki ktoś nie może zajmować tak ważnego stanowiska tylko dlatego, że był lojalny i chciałby na stare lata zarabiać po 35 tysięcy miesięcznie – oceniał w rozmowie z "Dziennikiem Polskim" były marszałek małopolski, poseł Koalicji Obywatelskiej Marek Sowa.

Komentarze (596)