Dobry znajomy Beaty Szydło zarobił w państwowej spółce 333 tysiące złotych

Pochodzący z Brzeszcz Zdzisław Filip - prezes państwowej spółki Tauron Wydobycie ujawnił swoje tegoroczne zarobki. W niespełna dziewięć miesięcy zarobił 333 tysiące złotych. Prywatnie to bardzo dobry znajomy wicepremier Beaty Szydło.

Dobry znajomy Beaty Szydło zarobił w państwowej spółce 333 tysiące złotych
Źródło zdjęć: © Eastnews/Agencja Gazeta | Artur Barbarowski/Jakub Ociepa
Sylwester Ruszkiewicz

30.11.2018 | aktual.: 30.11.2018 12:18

Filip jest jednym z kilku dobrych znajomych byłej szefowej rządu, o których była burmistrz Brzeszcz, obejmując stanowisko premiera nie zapomniała. W tej grupie jest też m.in Sabina Bigos – Jaworowska, była dyrektor gminnego zakładu opieki zdrowotnej w Brzeszczach. Panie znają się ponad 20 lat. W połowie 2017 roku Sabina Bigos – Jaworowska trafiła do rad nadzorczych spółek PL 2012 i banku Pekao SA. Kolejnym zaufanym człowiekiem jest radca prawny Michał Kaszyński. Na co dzień prezes stowarzyszenia zarządzającego oświęcimską Szkołą Zarządzania i Handlu. Członkiem zarządu stowarzyszenia jest Edward Szydło, czyli mąż byłej premier. Kaszyński, podobnie jak pani Bigos, zasiada w radzie nadzorczej banku Pekao.

Moja kumpelka, równy druh

Szydło nie zapomniała o Filipie. A Filip o Szydło. Wypowiadał się zawsze o niej w samych superlatywach. - Kumpelka. Tak bym ją określił. Nie szefowa, liderka, która ma ochotę rządzić, rozstawiać po kątach, ale koleżanka. Równy druh. W szkole była prymuską, uczennicą z czerwonym paskiem, ale nie zadzierającą nosa, jak trzeba było, dała odpisać zadanie - tak jakiś czas temu w rozmowie z „Dziennikiem Polskim” mówił Filip o relacjach z Beatą Szydło. Ich znajomość rozpoczęła się w latach 70-tych. Oboje chodzili do jednej klasy w podstawówce w Brzeszczach. To on przed laty wciągnął przyszłą szefową rządu w politykę i umieścił na listach AWS w wyborach samorządowych. W przeszłości pracował w Kopalni Węgla Kamiennego w Brzeszczach, gdzie był m.in. kierownikiem działu systemów zarządzania. Pod koniec stycznia 2016 roku objął stanowisko prezesa zarządu Tauron Wydobycie.

Kilkadziesiąt tysięcy co miesiąc

Finansowo był to dla niego strzał w dziesiątkę. W 2016 r. zarobił w spółce 451 tys. zł czyli ok. 41 tys. zł miesięcznie. Z kolei w 2017 roku zarobił 359 tys. zł. Jako radny sejmiku małopolskiego złożył oświadczenie majątkowe na koniec kadencji 2014 – 2018. Z dokumentu datowanego na 16 września, wynika że za 8,5 miesiąca w fotelu prezesa Tauron Wydobycie zarobił 333 tys. zł. Miesięcznie wychodzi 39 tys. zł. Dodatkowo w radzie nadzorczej Agencji Komunalnej w Brzeszczach zarobił 16 tys. zł. Co ciekawe, nie wpisał wynagrodzenia z małopolskiego sejmiku. Przez ostatnie cztery lata pełnił tam funkcję radnego PiS. Filip może się pochwalić nowym autem z 2018 roku. To Volkswagen T- Roc. Koszt? Około 100 tysięcy złotych. Kolega Beaty Szydło ma również dom (150 m.kw.) warty 600 tys. zł, mieszkanie (38,5 m.kw.) – nie wpisał wartości; działkę wartą 60 tys. zł. Na koncie posiada ok. 24 tys. zł oszczędności.

Wysokie zarobki Filipa budzą kontrowersje, bowiem PiS chciał wynagrodzenia zarządów spółek uzależnić od wyników finansowych firmy. A według tegorocznych prognoz, kopalnie Tauronu mogą mieć problem z wypracowaniem zysku. - Chcielibyśmy, by poziom wydobycia w tym roku zamknął się na ubiegłorocznym poziomie. Spodziewamy się jednak, że ciężko będzie z jego utrzymaniem – mówił Marek Wadowski, wiceprezes ds. finansowych Tauronu w rozmowie z „Parkietem”. Słabo wyglądają dane dotyczące sprzedaży węgla przez spółkę w pierwszym kwartale br. Firma zanotowała ok. 20 procentowy spadek w porównaniu do ub. roku. I jak sama przyznaje, został on zrekompensowany wzrostem cen węgla o 22 proc.

Opozycja krytykuje zatrudnienie

Kiedy Filip obejmował stanowisko wielu specjalistów z branży nie dowierzało. Ich zdaniem, Filip nigdy w życiu nie zarządzał żadną firmą, nawet kilkuosobową. Nie miał również żadnego wykształcenia w tym kierunku. - Sprawdził się jako kaowiec organizujący chłopom barbórki. I tyle. Taki ktoś nie może zajmować tak ważnego stanowiska tylko dlatego, że był lojalny i chciałby na stare lata zarabiać po 35 tysięcy miesięcznie – oceniał w rozmowie z „Dziennikiem Polskim” były marszałek Małopolski, poseł Nowoczesnej Marek Sowa.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (649)