Tak z byłych partnerów chcą zrobić alimenciarzy zagrożonych karą więzienia. "To jakaś paranoja"
Tomasz rozstał się z partnerką trzy lata temu. Ich czteroletnia córka zamieszkała z matką. Na rzecz dziecka sąd zasądził alimenty w wysokości 400 zł na każdy miesiąc. Tomasz mówi, że płaci regularnie, zwykle kilka dni przed upływem terminu. Gdy wejdzie w życie projekt Ministerstwa Sprawiedliwości, będzie mu groziła kara jednego roku pozbawienia wolności.
- Moja była partnerka z uporem maniaka nie przyjmuje i odsyła mi alimenty zasądzone na rzecz naszej córki. Później idzie do komornika i składa oświadczenie, że nie płacę. Ten z kolei, na wniosek Agnieszki, wszczyna postępowanie egzekucyjne - opowiada Wirtualnej Polsce Tomasz. Jest jednym z wielu mężczyzn, którzy padają ofiarą manipulacji swoich byłych żon i partnerek.
"Zniszczę cię"
Tomasz ma szczęście, ponieważ każdy przelew alimentów udokumentował. - Mam dowody wszystkich wpłat, których dokonywałem przez przekaz pocztowy - mówi. Gdy komornik rozpoczął procedurę egzekucyjną, Tomasz przez kilka miesięcy udowadniał swoją niewinność, przedstawiając kopie wszystkich przelewów i dowody zwrotów pieniędzy, których dokonywała Agnieszka. Komornik stwierdził ich prawdziwość i odwołał postępowanie egzekucyjne. - Jednak kilka minut później wykonał jakiś telefon i, nie tłumacząc mi dlaczego, postępowanie wznowił. Powiedział do mnie: "zniszczę cię" - wspomina Tomasz.
Na wniosek byłej partnerki komornik złożył zaświadczenie o bezskuteczności egzekucji, a sprawę przejął Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej. - Oczywiście straszyli mnie zabraniem prawa jazdy i wszelkimi możliwymi sposobami próbowali na mnie wymusić spłatę fikcyjnego długu - opowiada Wirtualnej Polsce mężczyzna. Podczas postępowania Tomasz przedstawił urzędnikom GOPS wszystkie możliwe dokumenty, wskazujące na terminowe płacenie alimentów i nieprzyjmowanie ich przez byłą partnerkę.
By wyjaśnić sytuację, nie raz próbował rozmawiać z Agnieszką. Bezskutecznie. - Wciąż od niej i jej rodziny słyszałem groźby, że jeśli pojawię się przed ich domem, zostanę pobity i będą do mnie strzelać - opowiada.
Z dokumentów przesłanych Wirtualnej Polsce wynika, że GOPS przychylił się do wycofania postępowania na podstawie przedstawionych przez Tomasza dowodów przelewów. Między nim a Agnieszką doszło do ugody, na podstawie której mężczyzna spłacił należności alimentacyjne za wszystkie miesiące, w których Agnieszka z premedytacją ich nie przyjmowała. - Wpłaciłem nawet za jeden miesiąc na zapas, żeby uniknąć ewentualnych niespodzianek - mówi Tomasz. Na wniosek kobiety komornik potwierdził skuteczność egzekucji. - Mimo to w rejestrze GOPS figuruję jako dłużnik alimentacyjny. I tu zaczyna się prawdziwy koszmar - tłumaczy mężczyzna.
"To jakaś patologia"
Jak się okazało, w momencie, gdy była partnerka Tomasza nie przyjmowała od niego alimentów, jednocześnie pobierała je z GOPS z funduszu alimentacyjnego. - A spłatą urzędnicy obarczają mnie, mimo że wszystkie wypłaty alimentacyjne, po zawarciu ugody, Agnieszka przyjęła - mówi Wirtualnej Polsce Tomasz.
Sprawa skomplikowała się jeszcze bardziej. Za zadłużenie, które wykazało GOPS, komornik wszedł Tomaszowi na konto. Na wniosek mężczyzny sprawą zajęło się Samorządowe Kolegium Odwoławcze. "W tym stanie faktycznym przyznanie osobie uprawnionej świadczeń z funduszu alimentacyjnego stanowi rażące naruszenie prawa" - czytamy w decyzji SKO. Ponieważ sąd regionalny wciąż nie widzi błędów w postępowaniu komornika twierdząc, że działał on zgodnie z prawem, sprawa może ciągnąć się jeszcze dwa lata.
- To jakaś patologia. Ciężko sobie wyobrazić, że coś takiego dzieje się w Polsce. Czuję się jak w jakimś buszu. Jestem nękany już trzeci rok, a wszyscy urzędnicy i sądy twierdzą, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Mam wrażenie, że to walka z wiatrakami. Ciężko opisać tę gehennę. Sądy mają takie podejście: matka, bez względu na to, jaka by nie była, jest święta i nietykalna. Ale ja mam siłę i będę walczyć - mówi Wirtualnej Polsce Tomasz.
Kara więzienia dla alimenciarzy
- Takich sytuacji nie ma wiele, ale zdarzają się. Sama prowadzę kilka spraw, w których matki dzieci zakładają sprawę nie po to, by egzekwować wypłatę pieniędzy, ale by utrudnić życie swoim byłym mężom, którzy wywiązują się z obowiązku alimentacyjnego - opowiada Wirtualnej Polsce komornik Monika Janus.
Dodaje także, że należy przeprowadzić kampanię dotyczącą alimentów. - Trzeba informować osoby, które padły ofiarą nieuczciwych przedstawicieli ustawowych - zaznacza Janus. W Polsce, w prawie karnym i cywilnym, funkcjonują instytucje (m.in. depozytu), które pozwalają wobec nieuczciwych osób zastosować odpowiednie konsekwencje karne. - O tym należy mówić i informować tych, którzy od byłych partnerów doświadczają manipulacji - komentuje komornik.
Ministerstwo Sprawiedliwości chce skutecznie walczyć z "rajem dla alimenciarzy - cwaniaków". Nowe narzędzie, które zaakceptowała Rada Ministrów, ma pomóc w skutecznym egzekwowaniu obowiązku alimentacyjnego. Wszystko wskazuje na to, że gdy ustawa o nowelizacji kodeksu karnego wejdzie w życie, Tomasz, niesłusznie figurujący jako dłużnik alimentacyjny, będzie zagrożony karą jednego roku pozbawienia wolności.
- Uważam, że taka kara dla dłużników alimentacyjnych jest potrzebna. Ale co z tymi, którzy są wrabiani, tak jak ja? Im również będzie groziła kara pozbawienia wolności. Zupełnie niesłusznie i bezprawnie. Z drugiej strony, jeśli komornik próbuje kogoś wrobić, tak jak w moim przypadku, jemu również powinna grozić kara więzienia - komentuje Tomasz.
Tysiące alimenciarzy, miliardy długów
W Krajowym Rejestrze Długów figuruje obecnie prawie 312 tys. alimenciarzy. Z bazy BIG InfoMonitor wynika, że wszyscy dłużnicy alimentacyjni są winni swoim dzieciom łącznie niemal 9,4 mld zł. - Ściągalność alimentów jest na poziomie 20 proc. w skali roku. Od pięciu lat sukcesywnie wzrasta.
- Zmiana w prawie karnym dotycząca dłużników alimentacyjnych to na pewno krok naprzód. Do tej pory mogliśmy obserwować brak odczuwalnych konsekwencji w sferze prawa karnego za niepłacenie alimentów. To rozwiązanie spowoduje, że konsekwencje te staną się dla dłużników dolegliwe. Jednak to wyłącznie jeden z aspektów odpowiedzialnych za ściągalność alimentów - mówi Monika Janus.
Komornik zwraca uwagę na fakt, iż ważnym elementem powinna stać się reforma prawa także w zakresie zapobiegania zatrudniania się dłużników na czarnym rynku pracy. - Zdaję sobie sprawę, że patologii nie można wyeliminować jednym przepisem. Dlatego cały proces zwiększenia skuteczności ściągania alimentów jest długotrwały. Wymaga czasu i cierpliwości. Pierwszy krok został postawiony - kontynuuje Janus. Kolejnym, według komornika, powinna być szeroko zakrojona kampania informacyjna, dotycząca alimentów. Nie tylko dla matek, które wciąż walczą o nie z ojcami swych dzieci, ale także dla tych, którzy niesłusznie osądzani są o ich niepłacenie.