Tak się kończy betonowanie miast. Zalane ulice, podwodne tramwaje
Jak powstają powodzie w miastach
Piątkowe burze, które przeszły nad Polską pozostawiły po sobie zalane i sparaliżowane ulice polskich miast. W Łodzi i Gdańsku w wodzie brodziły samochody i tramwaje. - To wynik zabetonowania miast - tłumaczy WP dr Maciej Lenartowicz, hyrdolog z UW.
- W naturalnym terenie, woda po prostu wsiąka, a po powierzchni odpływa ok 10 procent opadów. W miastach ta powierzchnia czynna jest znacznie ograniczona. Jeśli zabudujemy jej 80 procent, a często w miastach dochodzi to nawet do 100 proc, to się okaże, że na powierzchni zostanie 55 procent tego deszczu - mówi ekspert. - Efektem były takie sytuacje jak wczorajsze podtopienia.
(Na zdjęciu: tramwaj-amfibia w Łodzi)
Betonowe dżungle
W wielu miastach przyczyną powodzi miejskich jest zbyt gęsta zabudowa i "uszczelnienie powierzchni". Sytuację pogarszają też źle wyprofilowane drogi i stan infrastruktury kanalizacyjnej
- Najbardziej narażone są miejsca gęsto zabudowane i zagłębione. Od tego jak duże jest ryzyko występowania "urban floods", czyli miejskie powodzie zależy, jaka jest infrastruktura "niebiesko-zielona". Niebieska, czyli woda. Zielona, czyli tereny zielone, tzw. powierzchnia czynna. Dobrze by było, gdyby rozbudowując miasta zostawiać jednak część niezabudowanych terenów - mówi Lenartowicz. - W miejscach takich jak centrum Warszawy ryzyko podtopienia po burzy to nawet 50 procent - dodaje.
(Na zdjęciu: zalana ulica w Gdańsku)
Prostowanie rzek
Innym problemem jest system rzek. Te w mieście są często zasypywane lub zakrywane, albo prostowane są ich koryta.
- Skrajnym przykładem jest tu Warszawa, gdzie poza Wisłą zasypano i zabudowano niemal całą sieć rzeczną. W Łodzi, która leży na wyżynie, w ogóle jest słabo z tą siecią. Z kolei inne ośrodki mają problem zbyt uregulowanych i wyprostowanych rzek - mówi hydrolog. - Często miasta zawężają ich doliny i prostują ich bieg. Wtedy taka rzeka jest mniejsza, krótsza i szybciej płynie. To prowadzi do tego, że woda, zamiast gromadzić się w dolinie, płynie dalej i prowadzi do powstawania fali wezbraniowej. Efektem jest tzw "powódź błyskawiczna".
(Na zdjęciu: podtopienia w Łodzi)
Kanalizacja leży
Kłopoty sprawia też stan kanalizacji. Infrastruktura często jest przestarzała i ma zbyt małą przepustowość.
- O tym mówi się mniej, ale trzeba postawić pytanie, czy Miejskie Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji dokładają starań, by sieć miała odpowiednią przepustowość i była "na chodzie" - zauważa Lenartowicz. - Ja sam mieszkam na warszawskiej Saskiej Kępie i tu podtopienia występują nie tyle z powodu samego deszczu, lecz niesprawną kanalizacją burzową.
(Na zdjęciu: Sparaliżowany odcinek ulicy w Gdańsku)
Będzie tylko gorzej?
Wiele wskazuje na to, że burz takich jak ta piątkowa może być coraz więcej. Wszystko przez zmiany klimatu.
- Zmiana klimatu nie zawsze polega na ociepleniu. Polega to na tym, że coraz częściej występują zjawiska, które dotąd występowały rzadko. Właśnie takie jak fronty burzowe, które przeszły nad Polską. Miasta muszą sie do tego dostosować - zaznacza Lenartowicz.
(Na zdjęciu: osiedle w Gdańsku)
Ogrody, dachy i abażur
Wiele miast w Polsce jest już tak gęsto zabudowana, że trudno przywrócić w nich zieleń. Ale są alternatywne rozwiązania.
W związku z tymi problemami IMGW prowadzi program opracowywania planów adaptacji miast do zmian klimatu. Chodzi o około 40 największych miast. Jakie są możliwe rozwiązania?
- Oczywiście trudno jest przywrócić tereny zielone tam, gdzie są one już zabudowane. Dlatego potrzebne są bardziej pośrednie rozwiązania, na przykład budowanie parkingów z płyt abażurowych, które przepuszczają wodę. Pomóc mogą też takie rzeczy jak choćby ogrody na dachach - mówi Lenartowicz.
(Na zdjęciu: gdański rowerzysta przeprawia się przez ulicę)