Widać jak na dłoni. Nowe zdjęcia z satelity ujawniają prawdę o Rosji

Armia Władimira Putina robi wszystko, by świat ujrzał jak najmniej dowodów jej zbrodni. Na najnowszych zdjęciach satelitarnych wykonanych przez firmę Maxar widać karkołomne próby ukrycia zniszczeń dokonanych w Mariupolu. Zrujnowany teatr został ogrodzony wysokim na kilka pięter, szczelnym płotem. Rosyjskie zbrodnie widać też na miejscowym cmentarzu, który od marca znacznie zwiększył swoją powierzchnię.

Tak Rosjanie próbują ukryć swoje zbrodnie
Tak Rosjanie próbują ukryć swoje zbrodnie
Źródło zdjęć: © Twitter | Maxar
Maciej Zubel

03.12.2022 | aktual.: 03.12.2022 09:57

Opublikowane przez Maxar fotografie pokazują te same miejsce w marcu oraz pod koniec listopada. Cmentarz w okupowanym Marupolu powiększył się w tym czasie o setki nowych grobów. A to tylko jedno z miejsc w tym mieście, w którym chowane były ofiary rosyjskiego okupanta.

W innej części Mariupola pojawił się z kolei nowy budynek należący do wojska najeźdźcy. Na dachu, obok rosyjskich flag, widnieje propagandowy napis: "budowa rosyjskiej armii dla mieszkańców Mariupola". Wojskowi najprawdopodobniej wykonali go celowo, wiedząc, że okolica jest obserwowana przez zachodnie satelity.

W wielu miejscach Rosjanie zabrali się też za rozbiórkę zrujnowanych budynków. Tam, gdzie jeszcze w marcu były zbombardowane, ale wciąż stojące bloki i kamienice, dziś znajdują się już tylko góry gruzów.

Rosyjska replika HIMARS-a? "Można umrzeć ze śmiechu"

Desperację Rosjan widać również na podstawie innych doniesień docierających z Ukrainy. Niezależny serwis Nexta opublikował zdjęcie, na którym miano uwiecznić "podróbkę" HIMARS-a, wykonaną przez rosyjskich żołnierzy. "Można umrzeć ze śmiechu" - skomentował serwis.

Jak tłumaczy autor tej fotografii, żołnierze musieli przerobić własnoręcznie terenowego UAZ-a, by móc się w nim chronić przed ostrzałem i odłamkami, gdy zostaną wysłani na front.

Autor fotografii opowiada również, że niedawno został poproszony przez jednego z dowódców, by załatwił mu linkę holowniczą. Okazało się, że samochody, które otrzymała jednostka, wciąż się psują. By nie porzucać ich na drodze, trzeba je doholować do jednostki. Problem w tym, że nie ma jak - brakuje bowiem linki.

Zobacz też: sprawdzamy, jak działa obrona przeciwlotnicza Polski. "Nie spełnia współczesnych oczekiwań"

Źródło: Maxar Technologies/twitter.com/natsecwatson/NEXTA

Źródło artykułu:WP Wiadomości
wojna w Ukrainierosjamariupol
Wybrane dla Ciebie