Tajna "Grupa Wejście", a w niej poseł PiS. Znamy szczegóły wniosku ws. Mateckiego
Wirtualna Polska dotarła do nowych szczegółów dotyczących wniosku o uchylenie immunitetu i areszt Dariusza Mateckiego. Prokuratura ma dowody, że poseł PiS był członkiem tajnej "Grupy Wejście" w komunikatorze SIGNAL. Bohaterowie afery Funduszu Sprawiedliwości ostrzegali się tam przed działaniami organów ścigania.
"Uzasadniona obawa bezprawnego utrudniania postępowania przygotowawczego przez Dariusza Matackiego poprzez m.in. tworzenie fałszywych dowodów, wpływanie na zeznania świadków i wyjaśnienia podejrzanych już na obecnym etapie jest uzasadniona dowodem z oględzin telefonu marki iPhone 15 Pro Max, z którego wynika, że osoby związane z opisanym w zarzutach procederem założyły grupę na komunikatorze o nazwie 'Grupa Wejście', celem wzajemnego ostrzegania się przed działaniami organów ścigania" - przekonuje prokuratura we wniosku o uchylenie immunitetu i tymczasowy areszt posła PiS.
Wirtualna Polska dotarła do pełnej treści dokumentu i nowych wątków sprawy. Zabezpieczony telefon należy do Adama S., prezesa stowarzyszenia Fidei Defensor, a do tajnej "Grupy Wejście" w komunikatorze SIGNAL należał również m.in. Mateusz W., były wicewojewoda zachodniopomorski z Suwerennej Polski i były prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Mediów (wcześniej Stowarzyszenie Przyjaciół Zdrowia).
"Przedmiotem zabezpieczonej tam korespondencji były czynności procesowe podejmowane w związku z niniejszym postępowaniem, dotyczącym sprzeniewierzania dotacji z Funduszu Sprawiedliwości, a także zostały opisane sposoby szybkiego usunięcia informacji zapisanych na nośnikach elektronicznych" - czytamy w dokumencie.
Śledczy znają też więcej szczegółów na temat tajnych spotkań na oszklonej werandzie domu Zbigniewa Ziobry w Jeruzalu. To w WP ujawniliśmy, że właśnie oszklona weranda była miejscem tajnych spotkań, gdzie miały zapadać kluczowe decyzje m.in. o tym, że Stowarzyszenie Przyjaciół Zdrowia otrzyma dofinansowanie, by utworzyć trzy portale internetowe, które miały promować polityków Solidarnej Polski - w tym Mateckiego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To Święczkowski wydał opinię ws. Pegasusa. Sroka przeczytała na wizji
Spotkanie na werandzie w grafiku Ziobry
Według ustaleń śledczych w kluczowym spotkaniu w Jeruzalu, do którego doszło 13 sierpnia 2020 r., brali udział m.in. Marcin Romanowski, Dariusz Matecki, który - według zeznań Tomasza Mraza - przyjechał tam razem z Michałem Wosiem. Z kolei Mraz przyjechał z Miłoszem Horodyskim, który w 2019 r. był ekspertem Funduszu Sprawiedliwości w zakresie opracowania strategii marketingowej i PR. Prokuratura potwierdziła, że spotkanie się odbyło, w grafiku spotkań Ziobry, który został zabezpieczony w marcu w jego domu. Według ustaleń prokuratury w spotkaniu miała też brać udział żona byłego ministra sprawiedliwości - Patrycja Kotecka.
Prokuratura zabezpieczyła łącznie 411 kart z grafiku Ziobry na lata 2015-2023.
"Na grafiku za okres od 10 sierpnia do 16 sierpnia 2020 r., w dniu 13 sierpnia 2020 r., zostało zaplanowane w godzinach 18.00-19.30 spotkanie cyt. 'spotkanie min. Romanowski, min. Woś, p. Miłosz Horodyski i inni (info. min. Romanowski oraz red. Matecki, red. Pawelczyk, p. Patrycja Kotecka - zgoda MZZ'" - taki zapis przytaczają śledczy.
Jak dodają, "powyższe potwierdza fakt odbycia się spotkania Ziobry z gronem osób, o których mówił Mraz we wspomnianej dacie".
"Zostaliśmy poproszeni o zostawienie elektroniki i wszystkich zbędnych rzeczy w domu i usiedliśmy na oszklonej werandzie. Tam minister Ziobro powiedział, że jest embargo na TVP na posłów Solidarnej Polski, że płacenie mediom to jedno, ale trzeba mieć też własne media i że chciałby, żeby był uruchomiony konkurs z Funduszu, o którym rozmawiał już z Marcinem Romanowskim. Tak, by powstały portale, które mogłyby w przyszłości pisać pozytywnie o Solidarnej Polsce" - tak przebieg spotkania relacjonował Mraz.
"Podatek Darkowy" i pieniądze w kopercie
Wcześniej dziennikarze oko.press ujawnili inne szczegóły wniosku o uchylenie immunitetu Mateckiemu. Opisali m.in., jak według zeznań beneficjenci Fundusz Sprawiedliwości - powiązani z Mateckim - dzielili się z nim pieniędzmi. Jeden ze świadków zeznał, że przekazywał mu koperty z pieniędzmi, w których było 10-15 tys. zł.
Koperty miały być przekazywane co trzy miesiące. Przekazywał je osobiście lub zostawiał w szufladzie biurka. W kopercie miały być pieniądze zebrane wśród pracowników Fidei Defensor. Świadek stwierdził też, że z tego, co wie, pieniądze miały być na kampanię Mateckiego, "inicjatywy patriotyczne" i Solidarną Polskę.
Prokuratura chce postawić Mateckiemu sześć zarzutów. Jak wyjaśniali śledczy, chodzi m.in. o "podjęcie działań w celu osiągnięcia korzyści majątkowej i osobistej polegających na konsultowaniu z urzędnikami Ministerstwa Sprawiedliwości warunków ofert stowarzyszeń Fidei Defensor oraz Przyjaciół Zdrowia przed formalnym złożeniem tych ofert w konkursie na dotacje z Funduszu Sprawiedliwości". Według prokuratury Matecki podjął czynności mające na celu "udaremnienie oraz utrudnienie stwierdzenia przestępnego pochodzenia środków płatniczych w kwocie nie mniejszej niż 447 500 zł".
Prokuratura o "praniu pieniędzy"
Według ustaleń śledczych otrzymane przez oba stowarzyszenia środki były przekazane wskazanym osobom – w tym osób powiązanych bardzo blisko z Adamem S. i Mateuszem W. – a następnie sprzeniewierzone z Funduszu Sprawiedliwości i "były przedmiotem przestępstwa prania brudnych pieniędzy". Pieniądze miały być przeznaczane przez te osoby m.in. na "lokaty, spłaty kredytów, zakup i wykończenie nieruchomości, lokowane w fundusze inwestycyjne, na rachunki maklerskie, wypłacane w gotówce, przekazywane na rzecz członków rodziny oraz przeznaczane na wydatki życia codziennego".
Jeden ze świadków zeznał, że w listopadzie 2023 r. Matecki odstąpił od pobrania pieniędzy, "albowiem go sprawdzają". "Nie rozmawiałem z nim na temat tego, na jakie cele on przeznacza te pieniądze z kopert. (…) Nie widziałem, w jaki sposób Matecki rozdysponowuje te pieniądze z koperty, poza jednym przypadkiem, gdy przekazałem mu pieniądze z koperty, on włożył je do swojego portfela, a następnie widziałem, gdy on tymi pieniędzmi wyjętymi z portfela kupił panele podłogowe. Nie mogę jednak stwierdzić z całą pewnością, że to były dokładnie te same banknoty, które mu przekazałem. Ja wówczas spędzałem z nim kilka godzin i nie widziałem, aby on cokolwiek z tym portfelem robił, stąd moje przypuszczenia, że pieniądze na panele pochodziły z naszych składek" - zeznał jeden ze świadków.
Osoba ta jednocześnie stwierdziła, że "pieniądze w kopertach były przekazywane Darkowi w formie rekompensaty za prowadzoną przez niego na rzecz Fidei Defensor działalność medialną, promującą Stowarzyszenie. Formalnie Matecki był zatrudniony w Fidei Defensor na umowę wolontariatu, nieodpłatnie" - tak prokuratura relacjonuje zeznania świadka, który stwierdził też, że "stowarzyszeniem faktycznie rządził Dariusz Matecki".
Prokuratura o fikcyjnej pracy w Lasach Państwowych
Śledczy zarzucają też Mateckiemu podjęcie działań w celu ustawienia konkursów na dotacje i zawarcia pozornych umów o pracę z Lasami Państwowymi oraz poświadczenia nieprawdy w dokumentach. Jeden z pracowników Lasów Państwowych w Szczecinie zeznał, że to na polecenie dyrektora generalnego Lasów Państwowych w Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Szczecinie specjalnie dla Mateckiego utworzono stanowisko kierownika zespołu ds. współpracy z otoczeniem regionalnym.
Świadek wskazał, że ówczesny dyrektor Lasów Państwowych Józef Kubica zagroził, że jeśli dyrektor regionalny ze Szczecina nie przyjmie Mateckiego do pracy, to zostanie odwołany, a naczelnik wydziału organizacji i kadr w Szczecinie - wyrzucony z pracy. "W toku postępowania nie stwierdzono jakichkolwiek dowodów materialnych potwierdzających faktyczne, a nie pozorne świadczenie pracy przez Dariusza Mateckiego" - twierdzi prokuratura.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski