Tajlandia: rząd szuka skarbu, by spłacić długi
Premier Tajlandii - Thaksin Szinwatra - udał się do jaskini Lidzija, by osobiście sprawdzić informację o rzekomym odnalezieniu tam wielkiego skarbu. Według legendy, olbrzymią ilość kosztowności mieli w jaskini pozostawić Japończycy pod koniec II wojny światowej.
Od dłuższego czasu poszukiwaniami kieruje tajlandzki senator Czaowarin Latthasaksiri. Jego zdaniem, w jaskini znajduje się 2,5 tony kosztowności. Latthasaksiri chce, by dzięki nim Tajlandia mogła spłacić swoje gigantyczne długi. Premier Thaksin, najbogatszy człowiek w państwie, postanowił zbadać te doniesienia osobiście.
Miejscowi twierdzą, że opuszczająca Tajlandię w 1945 r. armia japońska pozostawiła olbrzymi skarb. Jeden z tajskich mnichów utrzymuje, że wiele lat temu dotarł do podziemnego labiryntu, gdzie widział złote sztaby, wyładowane kosztownościami wagony kolejowe oraz ludzkie szkielety z mieczami samurajskimi. Z powodu tej pogłoski region zaczęli odwiedzać poszukiwacze skarbów. Wśród nich znalazło się wielu byłych japońskich żołnierzy.
Jedna z tajskich gazet napisała, że podczas poszukiwań zginęło co najmniej sześć osób. Przez lata skarbu poszukiwał również senator Czaowarin. Sześć lat temu utrzymywał nawet, że udało mu się znaleźć wagony ze skarbami. Nikt jednak nigdy ich nie widział.
Na początku tego roku władze Tajlandii wydały zgodę na ostatnie poszukiwania. Chcą w ten sposób ostatecznie zakończyć spekulacje na temat rzekomego skarbu. (ajg)