Tajemniczy "raport" wywołał burzę w koalicji
Kryzys w obozie władzy - jak wiele na to wskazuje - dobiega końca, ale w przestrzeni publicznej pojawiają się nowe informacje, które wywołują napięcia między koalicjantami z PiS, Solidarnej Polski i Porozumienia.
Tym razem poszło o tajemniczy "raport", który ma dotyczyć podziału wpływów w spółkach Skarbu Państwa. Mówi o nim wiceminister sprawiedliwości, a PiS... zaprzecza, jakoby taki dokument miał powstać.
"Skromna" Solidarna Polska
Wiceminister sprawiedliwości i jeden z liderów Solidarnej Polski Sebastian Kaleta wywołał zamieszanie w PiS i rozsierdził wielu polityków partii rządzącej. Stwierdził, że w czasie negocjacji na temat kształtu koalicji rządzącej i dalszych losów Zjednoczonej Prawicy powstał tajemniczy "raport", dotyczący wpływów poszczególnych partii koalicyjnych w spółkach Skarbu Państwa.
Co miało z niego wynikać? A no to, że - zdaniem Kalety - udział ludzi związanych z partią Zbigniewa Ziobry w spółkach jest "skromny", dużo skromniejszy od wpływów nie tylko działaczy PiS i Porozumienia Jarosława Gowina, ale także… osób związanych z Platformą Obywatelską i PSL.
- Mam pewną informację co do tego, jaką rolę w spółkach Skarbu Państwa odgrywają ludzie związani z Solidarną Polską. Okazuje się, że w mediach powielane są fałszywe narracje [o rzekomych wpływach Solidarnej Polski), bo udział naszej partii w spółkach jest skromny. Zarzuty wobec Solidarnej Polski są fałszywym obrazem - przekonywał w programie "Tłit" Wirtualnej Polski Sebastian Kaleta.
Wcześniej o tajemniczym "raporcie" odsłaniającym partyjny układ sił w spółkach Skarbu Państwa wiceminister sprawiedliwości mówił w radiu RMF FM, czym wywołał burzliwą reakcję nie tylko polityków opozycji i dziennikarzy zaskoczonych szczerością Kalety, ale także polityków PiS. - Ręce mi opadły, jak tego słuchałem - mówi jeden z rozmówców z partii rządzącej.
Rekonstrukcja rządu. Politycy PiS zaskoczeni wypowiedziami koalicjanta
Współpracownik Zbigniewa Ziobry - zdaniem obserwatorów życia politycznego - odsłonił polityczną kuchnię, którą politycy partii rządzącej woleliby utrzymać za kotarą. Tyle że nikt z PiS do wiedzy o dokumencie, o którym mówi polityk Solidarnej Polski, nie chce się przyznać.
Politycy opozycji od razu podchwycili temat. Domagają się publicznego przedstawienia "raportu", o którym mówi wiceminister sprawiedliwości. Dla przeciwników PiS słowa jednego z liderów Solidarnej Polski stanowią dowód na to, jak rządzący mają wykorzystywać spółki Skarbu Państwa do obsadzania swoimi ludźmi intratnych stanowisk za publiczne pieniądze.
Słowa wiceministra Kalety nie spodobały się politykom PiS. Nasi rozmówcy dystansują się od wypowiedzi wiceministra sprawiedliwości.
- To jest niebywałe. Nie znam tej wypowiedzi i nie chcę wciągać się w tę dyskusję z udziałem naszych koalicjantów. Nie znam takiego raportu. Trzeba przeciąć tego typu wypowiedzi, które dla polityków PiS są zadziwiające - powiedział dziennikarzowi Wirtualnej Polski wiceminister spraw wewnętrznych i poseł partii Jarosława Kaczyńskiego Paweł Szefernaker.
Równie zdziwiony jest inny parlamentarzysta PiS, wiceminister kultury Jarosław Sellin. - Nic o tym nie wiem. A czyj to raport? - pytał zaskoczony polityk w programie "Tłit" Wirtualnej Polski.
Zmiany w rządzie. Sebastian Kaleta: możliwy nowy wiceminister sprawiedliwości
Rekonstrukcja rządu. "Mapowanie" koalicjantów
W otoczeniu Sebastiana Kalety pytamy, co wiceminister sprawiedliwości dokładnie miał na myśli: o jakim raporcie mówił konkretnie, kiedy ów raport miał powstać, kto go stworzył i na czyje zlecenie.
Rozmówca WP: - Na polecenie kierownictwa PiS, premier Mateusz Morawiecki i jego ludzie przygotowali audyt w spółkach Skarbu Państwa. Audyt został przedstawiony podczas negocjacji liderów Zjednoczonej Prawicy około dwóch tygodni temu. Jarosław Kaczyński był zdziwiony jego treścią. Z audytu wyszło bowiem, że medialna "gęba" przyprawiana Solidarnej Polsce - że rzekomo mamy wielkie wpływy w spółkach - jest nieprawdziwa. Wyszło, że mamy w spółkach kilkanaście osób. Kaczyński zobaczył, że większe wpływy i więcej ludzi w spółkach od koalicjantów PiS mają ludzie z PO, zatrudnieni tam lata temu, zanim Zjednoczona Prawica przejęła władzę.
Weryfikujemy to w Kancelarii Premiera. Wersji wydarzeń przedstawionej przez naszego rozmówcę nie potwierdza rzecznik rządu Mateusza Morawieckiego. - W Kancelarii Prezesa Rady Ministrów nie ma takiego raportu. Nic mi nie wiadomo o powstaniu takiego dokumentu - odpowiedział na nasze pytanie w tej sprawie minister Piotr Mueller.
Według naszych informacji, ów "raport", o którym mówił wiceminister Sebastian Kaleta, to kilkustronicowy dokument z tabelkami zawierającymi nazwiska osób związanych z poszczególnymi partiami. Obok każdego nazwiska z tabelki widnieje nazwa państwowej firmy - spółki Skarbu Państwa - w której dana osoba z partyjnego klucza sprawuje dziś funkcje.
- Dokument widzieli m.in. Jarosław Kaczyński, Mateusz Morawiecki, Krzysztof Sobolewski (PiS), Patryk Jaki (Solidarna Polska), Marcin Ociepa (Porozumienie) i kilka innych osób. Na Nowogrodzkiej ten "papier" jest doskonale znany - twierdzą nasi informatorzy.
Kto stworzył newralgiczny dokument, który rozpalił emocje w obozie rządzącym? Do teraz owiane jest to tajemnicą, bo nikt oficjalnie nie chce się do tego przyznać. Tropy kierują do wicepremiera Sasina i jego resortu. - To robota Jacka - twierdzi nasz informator.
Faktem jest, że już kilka miesięcy temu Ministerstwo Aktywów Państwowych (MAP) prześwietlało kadry w spółkach związane z koalicjantami PiS - Solidarną Polską i Porozumieniem.
Politycy partii Jarosława Kaczyńskiego nazywali to "mapowaniem" - od nazwy resortu aktywów państwowych dowodzonego przez Jacka Sasina. - To był straszak na koalicjantów - słyszymy.
Kilka dni temu o budowaniu wpływów przez polityków Solidarnej Polski i Porozumienia mówił europoseł PiS Joachim Brudziński, prawa ręka Jarosława Kaczyńskiego: - Nasi koalicjanci nabrali przekonania, że będą mogli ustawiać największą partię, dzięki której mają swoje mandaty i czasami, na wyrost, bardzo wysokie stanowiska. Jeżeli nie nastąpi u nich opanowanie i refleksja, to jedyne co im zostanie, to bardzo miłe wspomnienia.