Premier Mateusz Morawiecki spotkał Łukasza Mejzę w 2019 roku - u siebie w rządowej willi © PAP | PAP, EPA, Tomasz Gzell

Tajemnicze spotkanie. Morawiecki, Dworczyk i Mejza

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Łukasz Mejza już dwa lata temu uczestniczył w politycznych negocjacjach z Mateuszem Morawieckim - wynika z ustaleń Wirtualnej Polski. Na spotkaniu u premiera byli też m.in. szef KPRM Michał Dworczyk, ówczesny wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka oraz Robert Gwiazdowski.

W 2019 roku doszło do spotkania pomiędzy premierem oraz szefem jego kancelarii, a przedstawicielami ruchu Polska Fair Play - prof. Roberta Gwiazdowskiego i ruchu Kukiz'15 Pawła Kukiza. Obecny był też Łukasz Mejza, z ramienia Polska Fair Play. Polityczne przedwyborcze negocjacje miały miejsce w rządowej willi premiera.

Kancelaria Prezesa Rady Ministrów przekonuje, że nie ma informacji o takim spotkaniu. Nie zaprzeczają jednak jego uczestnicy. Na pytania dotyczące szczegółów wizyty u Mateusza Morawieckiego nie odpowiada Łukasz Mejza, który - według relacji jednej ze stron - miał na to spotkanie zapraszać innych polityków.

Jak wynika z informacji Wirtualnej Polski, przedstawiciele Zjednoczonej Prawicy sondowali też, czy warto nawiązać współpracę z obecnym wiceministrem sportu, a ówczesnym radnym województwa lubuskiego. O opinie na jego temat wśród samorządowców miał pytać minister Michał Dworczyk.

• - Kluczowe jest to, czy o tych negocjacjach wiedział Jarosław Kaczyński - mówi Wirtualnej Polsce politolog prof. Antoni Dudek.

Od miesiąca w Wirtualnej Polsce opisujemy biznesy wiceministra sportu Łukasza Mejzy. Więcej można przeczytać w materiałach pt. "Długi, wspólnicy zarzucający oszustwo, handel maseczkami i powoływanie się na wpływy. Oto tajemnice ministra Łukasza Mejzy".

Łukasz Mejza lubił się chwalić, że zna czołowych polskich polityków. Jego byli współpracownicy i partnerzy biznesowi (nazwiska do wiadomości redakcji) wspominają, jak powoływał się na zdobytą od nich wiedzę. Często robił sobie z politykami zdjęcia i wrzucał na Facebooka. 

W jego "kolekcji" znaleźć możemy i Mateusza Morawieckiego, i Władysława Kosiniaka-Kamysza z PSL, i czołowych polityków ruchu Kukiz’15. Znajomym Mejza opowiadał nawet, że bywał w domu u premiera Mateusza Morawieckiego.

Przypomnijmy: od kilku tygodni w Wirtualnej Polsce opisujemy interesy Mejzy. Wiceminister sportu miał m.in. firmę, która chciała zarabiać na oferowaniu niepotwierdzonej medycznie kuracji na najcięższe nieuleczalne choroby. Za 80 tys. dolarów Vinci NeoClinic - czyli spółka wiceministra - obiecywała "leczenie nieuleczalnego", m.in. w klinice w Meksyku.

Więcej o tej sprawie można przeczytać w materiale pt. "Jak Łukasz Mejza postanowił zarobić na cierpieniu". 

Postanowiliśmy sprawdzić, w jakiej sprawie premier spotkał się z Mejzą.

Wiedzy nie ma

"CIR nie posiada wiedzy dotyczącej prywatnych rozmów i spotkań członków rządu" - w przesłanym nam e-mailu z Centrum Informacyjnego Rządu nie ma ani potwierdzenia, ani zaprzeczenia. 

Zebraliśmy jednak dowody, że do spotkania na linii Mateusz Morawiecki - Łukasz Mejza rzeczywiście doszło. W rządowej willi u premiera. 

Jak wynika z naszych informacji, na początku 2019 roku, przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, przy stole negocjacyjnym usiedli przedstawiciele PiS, Polski Fair Play Roberta Gwiazdowskiego oraz ruchu Kukiz’15 Pawła Kukiza.

Łukasz Mejza w 2019 r. był na początku drugiej kadencji w Sejmiku Województwa Lubuskiego. Radnym został z listy Bezpartyjnych Samorządowców i stanął na czele ich klubu. Ale obecny wiceminister sportu nigdy nie ukrywał, że lokalna polityka to dla niego za mało. Lubił powtarzać, że zostanie premierem. 

W 2015 r. poparł w wyborach prezydenckich Pawła Kukiza i zaangażował się w ruch na rzecz jednomandatowych okręgów wyborczych. A to przecież główny postulat Kukiza od lat. Jednak kilka lat później Mejza postanowił zmienić faworyta. 

W grudniu 2018 r. Robert Gwiazdowski, do tej pory prawnik, komentator ekonomiczny i biznesmen, postanowił wejść w politykę. W styczniu zapowiedział start w wyborach do Parlamentu Europejskiego nowego ruchu - Polska Fair Play. Wspierali go m.in. ludzie związani z Bezpartyjnymi Samorządowcami: Patryk Hałaczkiewicz, Patryk Wild, Jerzy Karwelis, a także Łukasz Mejza. Program nowej inicjatywy? Zmniejszenie podatków, wprowadzenie emerytur obywatelskich, reforma wymiaru sprawiedliwości, decentralizacja i deglomeracja, wprowadzenie JOW-ów. Łukasz Mejza przekonywał wtedy, że Gwiazdowski byłby… idealnym premierem. 

Na plakatach ruchu Fair Play Mejza przedstawiany jest jako przedstawiciel lubuskiej drużyny profesora. Całość wieńczy numer telefonu do Łukasza Mejzy - ten sam, który pojawi się później w folderach i na stronach kliniki Vinci NeoClinic oraz firmy fotowoltaicznej Vinci Eco Energy. 

W serwisie YouTube do dziś można znaleźć nagranie wychwalające ekonomistę. "Scena polityczna dla samorządowców, jak i mojego - młodego - pokolenia, jest jak cmentarzysko pogrzebanych nadziei. Profesor Robert Gwiazdowski jest jak przedsionek możliwości" - przekonuje Mejza w krótkim nagraniu. "Popieram prof. Gwiazdowskiego, bo wierzę, że będzie jak bilet do lepszej przyszłości i recepta na problemy młodych ludzi". Materiał wieńczy hasło: "chodźmy ramię w ramię". 

Łukasz Mejza - dlaczego popiera Roberta Gwiazdowskiego i Polskę Fair Play?

Pierwszym sprawdzianem dla Polski Fair Play miały być wybory do Parlamentu Europejskiego 26 maja 2019 r. 

Bez partyjnych struktur i bez środków na kampanię wyborczą wskoczenie do polskiej polityki jest niemal niemożliwe. Przekonał się o tym Paweł Kukiz, który podpisy pod listy poparcia przed wyborami parlamentarnymi w 2015 roku zbierał przy wsparciu Ruchu Narodowego. I stąd na jego listach znaleźli się Robert Winnicki i Adam Andruszkiewicz (ostatni dziś w Zjednoczonej Prawicy). Na liście miał być też Krzysztof Bosak, choć ostatecznie zrezygnował. W zamian jednak to ich organizacja - działająca dłużej - musiała się zająć formalnościami. Bo bez podpisów nie ma startu w wyborach.

Po co przy jednym stole u premiera Morawieckiego mieli usiąść przedstawiciele ruchu Polska Fair Play i Kukiz'15? Po pierwsze, programowo i ideowo byli bardzo blisko siebie.

Po drugie, ewentualny sojusz byłby dla obu stron korzystny. Prof. Robert Gwiazdowski i jego przedstawiciele mieli w okolicach 1 proc. poparcia. Z kolei ruch Kukiz'15 oscylował w granicach 5 proc. progu wyborczego. Przekraczał go zaledwie o dziesiąte części procenta poparcia. 

Wszyscy mogli skorzystać?

Co w tym układzie robi Prawo i Sprawiedliwość? Intencji PiS nie znamy, ponieważ ani Kancelaria Prezesa Rady Ministrów, ani premier Mateusz Morawiecki, ani Michał Dworczyk nie odpowiedzieli na nasze pytania w tej sprawie. Interesy mogły być jednak dwa.

Po pierwsze - zabezpieczenie wyborów parlamentarnych z końcówki 2019 roku (miały miejsce kilka miesięcy po wyborach europejskich, w październiku). 

Choć według sondaży z początku roku PiS miał sporą przewagę nad Koalicją Obywatelską, to w konfrontacji z potencjalnym sojuszem KO i Lewicy już tak dobrze nie było (40 proc. poparcia kontra 26 proc. i 12 proc., czyli 38 proc.). Dla pewności rządów istotny był ewentualny koalicjant. A upatrywano w nim właśnie ruch Pawła Kukiza. Gdyby zawalił wybory do Parlamentu Europejskiego, mógłby mieć poważne kłopoty w wyborach do polskiego Sejmu i Senatu. A PiS byłby zmuszony do poszukiwania wsparcia w Konfederacji. 

W skrócie: Polska Fair Play była kołem ratunkowym dla Kukiza. A ten z kolei mógł być kołem ratunkowym dla PiS. I zresztą PiS to udowodnił kilka miesięcy później - w kwietniu, gdy do dalszych prac trafił jeden ze sztandarowych projektów Pawła Kukiza: ustawa antykorupcyjna.

Po drugie, siadając do negocjacji z Gwiazdowskim i Kukizem PiS mogło myśleć o przejmowaniu władzy w kolejnych sejmikach na szczeblu lokalnym. 

Politolog prof. Antoni Dudek w rozmowie z Wirtualną Polską przyznaje, że składem takiego spotkania jest zdziwiony. I podkreśla, że kluczowym pytaniem jest to, czy w ogóle wiedział o nim Jarosław Kaczyński.

- Jeżeli prezes PiS nie wiedział o takim pomyśle, to może być nim zaskoczony bardziej niż my. I sam pewnie będzie chciał zapytać Mateusza Morawieckiego, co miał na myśli, co planował i czy przypadkiem nie planował opcji zapasowych na wypadek, gdyby miał się na przykład pożegnać z Prawem i Sprawiedliwością, a nie chciał się żegnać z polityką. W głowie premiera nie jesteśmy, więc możemy tylko zgadywać - mówi.

- Moje zdziwienie wynika głównie z faktu, że w poprzedniej kadencji Jarosław Kaczyński robił wszystko, żeby z Pawłem Kukizem nie prowadzić żadnej wspólnej polityki. Cały ruch Kukiz'15 był odsuwany i politycznie marginalizowany. Być może taka pomocna dłoń była jednak potrzebna, gdyż prezes PiS zdawał sobie sprawę, że samodzielnie nie ma szans na zdobycie większości konstytucyjnej w zbliżających się wyborach parlamentarnych - tłumaczy prof. Dudek. A - jak sugeruje - problemy ekipy Pawła Kukiza kilka miesięcy wcześniej mogłyby mieć na to wpływ.

Ale jak mówi prof. Dudek - w grę równie dobrze może wchodzić brutalna opcja, którą sam sugerował uczestnik tego spotkania, czyli prof. Robert Gwiazdowski. W mediach społecznościowych zamieścił wymowny wpis. "Co robiły służby, że go [Mejzy –red.] nie sprawdziły?" Więc odpowiem: moim zdaniem to służby go zadaniowały. I pewnie dlatego do dziś nie został zdymisjonowany". Dodał też, że "zawdzięcza mu (Łukaszowi Mejzie - red.) sfałszowane podpisy poparcia w okręgach, w których to on je zbierał". Posłowie Lewicy w tej sprawie zawiadomili już prokuraturę.

- Od razu zaznaczę, że rola służb specjalnych jest w Polsce przeceniana, jednak w charakterze opcji "makiawelicznej" warto o niej wspomnieć. Prof. Robert Gwiazdowski zasugerował, że Łukasz Mejza odpowiada za problemy, jakie ruch Polska Fair Play miał przy zarejestrowaniu list wyborczych. Nie ma wątpliwości, że to przecież utopiło cały projekt, zanim on na dobre się zaczął. Jeżeli przed wyborami do Parlamentu Europejskiego doszło do takiego spotkania, to można zadać pytanie, czy przypadkiem nie chodziło o to, by taki los spotkał Pawła Kukiza, a prof. Robert Gwiazdowski miał być tylko narzędziem. Gdyby panowie poszli razem do wyborów, to być może nie zarejestrowaliby odpowiedniej liczby podpisów z poparciem - mówi Dudek.

Mówiąc w skrócie: problem, który pozbawił szans na wyborczy sukces prof. Roberta Gwiazdowskiego, stałby się problemem Pawła Kukiza.

Prof. Dudek podkreśla jednak, że wszystkie wymienione możliwości to tylko hipotezy wynikające z analizy politologicznej. O co chodziło naprawdę, wiedzą dokładnie premier Mateusz Morawiecki i szef kancelarii premiera Michał Dworczyk, a – jak pamiętamy – nie odpowiedzieli nam na pytania dotyczące spotkania.

Bezpartyjni Samorządowcy, którzy w dużej mierze odpowiadają za projekt Polska Fair Play, byli w tamtym okresie koalicjantami PiS w sejmiku województwa dolnośląskiego. Za stworzenie tej koalicji odpowiadał Dworczyk, czyli szef kancelarii premiera i jednocześnie szef struktur PiS na Dolnym Śląsku. By odbić region z rąk opozycji, powstała tu koalicja PiS z politykami lokalnymi - właśnie spod szyldu Bezpartyjnych Samorządowców. 

Niezdobyte jest za to województwo lubuskie, gdzie rządzi Koalicja Obywatelska - Polskie Stronnictwo Ludowe i SLD. 

Sondowanie Mejzy

Z naszych informacji wynika, że już wtedy Dworczyk wypytywał członków Bezpartyjnych Samorządowców o Łukasza Mejzę. - W marcu podczas konferencji w Bielawie, w sprawie przywrócenia pociągów do tego miasta, Dworczyk rozmawiał z Hałaczkiewiczem na temat woj. lubuskiego i ewentualnej współpracy z Łukaszem Mejzą. Mówiąc wprost - Dworczyk pytał Hałaczkiewicza, czy warto coś robić z Mejzą - relacjonuje nam jeden z działaczy BS. 

Sprawdziliśmy, czy do rozmowy Dworczyk-Hałaczkiewicz mogło dojść. Wspomniana konferencja miała miejsce 9 marca 2019 r., na zdjęciach widać zarówno Dworczyka, jak i Hałaczkiewicza.

Z naszych ustaleń wynika, że do spotkania Mateusza Morawieckiego, Dworczyka, Gwiazdowskiego i Mejzy musiało dojść właśnie pomiędzy 9 marca a 16 kwietnia 2019 r. (tego dnia minął termin rejestracji list do wyborów do europarlamentu). 

Jak wynika z rozmów Wirtualnej Polski z działaczami Bezpartyjnych Samorządowców, z byłymi współpracownikami Roberta Gwiazdowskiego oraz z politykami PiS, premier Morawiecki zaprosił swoich gości do willi rządowej w kompleksie przy ul. Parkowej. 

Na spotkaniu było przynajmniej siedem osób: Mateusz Morawiecki, Michał Dworczyk, ówczesny wicemarszałek Sejmu z ramienia Kukiz’15 Stanisław Tyszka, Robert Gwiazdowski, jego współpracownik Jerzy Karwelis, zbliżony do środowiska Kukiz’15 socjolog polityki i ekspert ds. geografii wyborczej w Polsce Marcin Palade oraz Łukasz Mejza. 

Rozmawialiśmy lub zadaliśmy pytania wszystkim uczestnikom spotkania. Opowiadali nam o nim też współpracownicy wymienionych polityków i działaczy. Nikt nie zaprzeczył, że do takiego spotkania doszło. 

Współpracownik Stanisława Tyszki w rozmowie z WP potwierdził nam sam fakt spotkania u premiera, w którym brał udział Łukasz Mejza. Były wicemarszałek, który przebywa w szpitalu po ciężkim przechorowaniu COVID-19, odmówił rozmowy na temat jego szczegółów. 

Współpracownik Tyszki stwierdził, że Mejzę na spotkanie przyprowadził Gwiazdowski, a sam Mejza się za wiele nie odzywał. - A samo spotkanie zakończyło się stosunkowo szybko wyjściem Gwiazdowskiego, który ku konsternacji wszystkich stwierdził, że musi iść na wykład - opowiada współpracownik Stanisława Tyszki. A jaki był cel spotkania? - To wyglądało, jakby Dworczykowi i Morawieckiemu zależało, żeby nas wcisnąć w objęcia Gwiazdowskiego - wspomina współpracownik byłego wicemarszałka Sejmu. 

Z kolei ludzie pracujący w przeszłości z Gwiazdowskim przy ruchu Polska Fair Play zapamiętali, że to Łukasz Mejza umówił im spotkanie w KPRM. - Miał być na nim też Paweł Kukiz, ale ostatecznie nie dotarł. Podczas spotkania Dworczyk i Morawiecki namawiali na współpracę z ludźmi Kukiza. Sam premier twierdził, że z uznaniem patrzy na inicjatywę Gwiazdowskiego. Stanisław Tyszka dużo mówił o tym, że powinniśmy współpracować. Mejza mówił niewiele, ale po spotkaniu cieszył się, że udało mu się do niego doprowadzić i proponował, żeby rozważyć współpracę z Kukizem - opowiada człowiek, który działał w Polsce Fair Play. 

Z kolei Marcin Palade, pytany o spotkanie, pamięta, że do niego doszło, ale nie pamięta z niego Łukasza Mejzy. 

Z naszych informacji wynika, że zaproszenie na spotkanie u Morawieckiego miał też Patryk Hałaczkiewicz z Bezpartyjnych Samorządowców, ale nie wybrał się do Warszawy. 

O spotkanie zapytaliśmy w KPRM: kto był jego inicjatorem, kiedy dokładnie się odbyło, kto był obecny, jaki był jego cel i przebieg, w jakim charakterze był tam obecny Łukasz Mejza. Zapytaliśmy też, kiedy i w jakich okolicznościach Mateusz Morawiecki oraz Michał Dworczyk poznali Łukasza Mejzę. 

Dostaliśmy zdawkową informację: "informujemy, że Kancelaria Prezesa Rady Ministrów nie posiada wnioskowanych informacji".

Odpowiedzi brak

Wysłaliśmy te same pytania na maile służbowe oraz prywatne (znane za sprawą wycieku maili ze skrzynki Michała Dworczyka) Mateusza Morawieckiego, Michała Dworczyka i rzecznika rządu Piotra Müllera. Bez odzewu. 

Sam Łukasz Mejza na pytania nie odpowiedział wprost. Za pośrednictwem swojego pełnomocnika - mecenasa Macieja Zaborowskiego - przekazał krótkie oświadczenie. "Mam zasadę, że nie potwierdzam i nie mówię o spotkaniach, które nie są publiczne" - odpisał po kilku dniach od otrzymania pytań.

"Pana Premiera oraz Ministra Michała Dworczyka z kolei poznałem podczas swojej działalności samorządowej jako Radny Sejmiku Województwa Lubuskiego" - tłumaczy. Szczegółów, konkretów i okoliczności pierwszego spotkania brak.

Ze spotkania u premiera z udziałem Łukasza Mejzy nic nie wynikło. Gwiazdowski szybko wyszedł, wymawiając się zajęciami na uczelni i w wyborach do Parlamentu Europejskiego postanowił wystartować sam. Ale start okazał się klapą. 

Wspierający go Bezpartyjni Samorządowcy nie byli w stanie uzbierać wystarczającej liczby podpisów, żeby zarejestrować listy wyborcze w całej Polsce. Już po wybuchu afery wokół Łukasza Mejzy, 29 listopada Gwiazdowski umieścił w internecie wspomniany wcześniej wpis, w którym zarzuca Mejzie, że Państwowa Komisja Wyborcza odrzuciła jako sfałszowane podpisy zbierane właśnie przez niego. 

Łukasz Mejza nigdy nie odniósł się do tych słów. 

Gwiazdowski zasugerował też w swoim wpisie współpracę pomiędzy Mejzą a Michałem Dworczykiem: "Więcej będziecie się mogli pewnie dowiedzieć, jeśli służby opublikują wszystkie maile ze skrzynki M. Dworczyka".

Ostatecznie w wyborach do Parlamentu Europejskiego ruch Polska Fair Play wystartował tylko w sześciu z trzynastu okręgów wyborczych, zdobył 74 tysiące głosów. Gwiazdowski po wyborach wycofał się z polityki. Kukiz’15 zdobyło 3.69 proc. głosów i nie otrzymało żadnego mandatu w PE. 

Niecałe pięć miesięcy później Łukasz Mejza wystartował do Sejmu z listy PSL. Zajął drugie miejsce na liście, do Sejmu nie wszedł. Za to jeszcze w 2020 roku wprost mówił o tym, że w województwie lubuskim powinno dojść do zmiany koalicji rządzącej.

"Rozmawiałem m.in. z panem Gowinem o możliwych zmianach w Lubuskiem. Sytuacja jest dynamiczna" - stwierdził w rozmowie z "Gazetą Lubuską". Do żadnej zmiany wtedy nie doszło. Jakie siły polityczne w woj. lubuskim miałyby większość niezbędną do takiej zmiany? Bezpartyjni Samorządowcy i PiS.

Po śmierci Jolanty Fedak w marcu 2021 Łukasz Mejza zajął jej miejsce w parlamencie. Od tego czasu głosuje tak, jak Zjednoczona Prawica. 

Już po publikacji materiału odezwał się do nas Paweł Kukiz. Nie skomentował spotkania, jednak wyjaśnił okoliczności politycznych negocjacji z Bezpartyjnymi Samorządowcami i swój stosunek do Łukasza Mejzy.

"Zrezygnowałem, tuż przed wyborami parlamentarnymi w 2015 roku, ze współpracy z Bezpartyjnymi Samorządowcami, z którymi powiązany jest "od zawsze" poseł Mejza. Zrezygnowałem, mając absolutną świadomość możliwości pogrzebania szans na moje wejście do Sejmu (..), jednak miałem tak daleko idące wątpliwości co do "transparentności" Bezpartyjnych Samorządowców, że taką decyzję podjąłem i rozstałem się z tym środowiskiem" - napisał.

"To nie Mejza zmienił faworyta, a ja zrezygnowałem ze współpracy i z nim i z jego środowiskiem już w 2015 roku" - argumentuje. "Podobnie jak świętej pamięci Jolanta Fedak, ostrzegałem PSL przed wpisywaniem tego człowieka na listę wyborczą" - pisze.

Oto pytania, które zadaliśmy uczestnikom spotkania:

Do Mateusza Morawieckiego, Michała Dworczyka, Piotra Müllera:

1.    Kto był inicjatorem spotkania pomiędzy premierem Mateuszem Morawieckim, Michałem Dworczykiem a prof. Robertem Gwiazdowskim i przedstawicielami Kukiz'15 w 2019 roku?

2.    Kiedy dokładnie odbyło się spotkanie?

3.    Kto był obecny podczas tego spotkania?

4.    Jaki był cel i przebieg tego spotkania?

5.    W jakim charakterze podczas spotkania był obecny Łukasz Mejza?

6.    Kiedy i w jakich okolicznościach Mateusz Morawiecki poznał Łukasz Mejzę?

7.    Kiedy i w jakich okolicznościach Michał Dworczyk poznał Łukasz Mejzę?

Do Michała Dworczyka:

1.    Kto był inicjatorem spotkania, do którego doszło w 2019 roku - przed wyborami do Parlamentu Europejskiego - a w którym uczestniczyli: Pan, premier Mateusz Morawiecki, Robert Gwiazdowski, Stanisław Tyszka oraz Łukasz Mejza?

2.    Jaki był cel i przebieg tego spotkania?

3.    W jakim charakterze podczas spotkania był obecny Łukasz Mejza?

4.    Kiedy i w jakich okolicznościach poznał pan posła Łukasz Mejzę?

Do Łukasza Mejzy:

1. Kiedy i w jakich okolicznościach poznał Pan Mateusza Morawieckiego?

2. Kiedy i w jakich okolicznościach poznał Pan Michała Dworczyka?

Napisz do autorów:

Szymon Jadczak 

Mateusz Ratajczak

Źródło artykułu:WP magazyn
Komentarze (1283)