Ma hopla na punkcie córki i wnuków
Rodzina jest bardzo ważna dla Donalda Tuska. Weekendy Donald Tusk spędza tradycyjnie w rodzinnym Sopocie. Lata do Trójmiasta w piątek po południu i zazwyczaj zostaje do poniedziałkowego poranka. Zajmuje się wnukami, ma też absolutnego bzika na punkcie swojej 26-letniej córki. "Chcesz zginąć z ręki Tuska, powiedz coś złego o Kaśce i już cię nie ma" - mówił autorom "Daleko od miłości" jeden z polityków Platformy. Ostatnio wiele kontrowersji wzbudził wpis premiera w serwisie społecznościowym związany z drugimi urodzinami bloga córki. Premier napisał: "To najpiękniejszy prezent. Bardzo Cię kocham Kasiu i gratuluję!".
Donald Tusk jest dziadkiem Mikołaja (ur. 2009 r.) i Mateusza (ur. 2012 r.). "Kiedy Mikołaj pierwszy raz, ewidentnie do mnie się uśmiechnął, to jakby słońce wzeszło" - mówił Donald Tusk w wywiadzie dla "Gali". W tegoroczne Święta Wielkanocne lepił z wnukiem bałwana, czym nie omieszkał się podzielić w internecie. "Wielkanoc na Kaszubach. Mikołaj (4 l.), ja i bałwan (bałwan z prawej)" - napisał premier pod opublikowanym zdjęciem. Innym razem napisał na Twitterze o drugim wnuku: "Spór o to, kto Mateuszowi zmieni pieluchę. Padło na mnie".
Tak premier mówił o swoich relacjach z synem po wybuchu afery Amber Gold: "Mój syn jest człowiekiem szczerym i uczciwym, chociaż w ostatnim czasie nie zawsze wykazywał ostrożność i roztropność. To jest bardzo bolesna lekcja życia i mam wrażenie, że płaci wysoką cenę". Tusk mówił, że zawsze starał się rozdzielić role prywatne od roli premiera. "Moje dzieci, kiedy osiągnęły wiek dorosły, zawsze starały się działać na własny rachunek" - podkreślał premier. Jak dodał, wraz z żoną "serdecznie wspiera swoje dzieci". "Ale ani one nigdy nie oczekiwały ode mnie pomocy jako premiera, wyłącznie jako ojca. A ja też mam zasadę, że nigdy żadnemu swojemu bliskiemu nie pomagałem, korzystając z funkcji, jaką pełnię" - mówił szef rządu.