"Był najbardziej bezwzględny"
Jak to się stało, że Tusk doszedł tak wysoko i tak długo na tym szczycie pozostaje? Zdaniem Piskorskiego zdecydował o tym, po pierwsze, bardzo duży łut szczęścia. Po drugie, był najbardziej bezwzględny spośród środowiska liberałów, z którego się wywodzi. "Schetyna i ja byliśmy bardzo sprawni w grach wewnętrznych, ale Tusk wykazywał się dużo większą skłonnością do działań poza granicą przyzwoitości - by nie powiedzieć mocniej. W kilku momentach pokazał też niewątpliwie olbrzymią intuicję. Ma dar komunikowania się, wychodzenia do ludzi.
Z natury jest przeraźliwie leniwy, ale ma umiejętność zmobilizowania się i wzięcia w garść na czas kampanii. W kampanii potrafi się zebrać i gnać ze spotkania na spotkanie, jak mały samochodzik. A z drugiej strony, jako szef rządu może przez tydzień nie robić nic - bo nie ma pomysłów, bo ma chandrę, bo ma zapaść, bo się pokłócił z Gosią, bo nikt go nie kocha, bo jest otoczony samymi durniami" - opowiada były polityk PO.