Spotykają się dwaj noworuscy. Jeden mówi: "Zobacz, mam nowy krawat, kosztował 500 dolarów!". Na co drugi odpowiada: "Ale z ciebie frajer! Znam miejsce, gdzie można kupić taki sam za 800!"
"Wyobraźcie sobie szczęściarza, który wygrywa w lotka. Rosjanina. Opromieniony aurą sukcesu, której trudno się oprzeć, pewnego dnia uwodzi jakąś młodą ślicznotkę, która mogłaby pozować dla 'Vogue'a'. Od tej pory ona, zamknięta w bunkrze strzeżonym przez armię ochroniarzy, całymi dniami usycha za nim z tęsknoty.
Jego dzieci, równie cenne jak miliardy na koncie, są prześliczne. Dokłada zresztą wszelkich starań, żeby mieć liczne potomstwo i tym samym udowodnić swój patriotyzm, przyczyniając się do wzrostu demograficznego w Rosji. Chodzą do najlepszych prywatnych szkół w Moskwie lub w Europie. Tatuś nawet nie musi kupować im dyplomów.
Oczywiście, z biegiem lat i podróży służbowych, rosyjski oligarcha 'zeuropeizował się'. Nie używa już wykałaczek w restauracji, unika błyszczących koszul i nie podpisuje kontraktów pod wpływem alkoholu. Lecz wygładzone maniery nie na długo są w stanie ukryć jego słowiańską, rozbuchaną naturę. Znana jest pewna anegdota, która świetnie oddaje ducha nowej klasy: Spotykają się dwaj noworuscy. Jeden mówi: 'Zobacz, mam nowy krawat, kosztował 500 dolarów!'. Na co drugi odpowiada: 'Ale z ciebie frajer! Znam miejsce, gdzie można kupić taki sam za 800!'. Mimo wszystko nie ma co się czepiać ich rozrzutności, bo trzeba przyznać, że mają szeroki gest. Rosyjski oligarcha nie oszczędza na napiwkach. Podczas wakacji z rodziną lub przyjaciółmi to on za wszystko płaci: samoloty, taksówki, luksusowe hotele, restauracje... I nie tylko za to" - czytamy w książce "Sceny z życia rosyjskich milionerów".