Gdy się zapłaci, można nawet jechać pod prąd
"Dzisiaj punktualnie o 17 Liza musi być w muzeum. Biorąc pod uwagę, że lekcje kończą się o 16, a podróż samochodem do centrum Moskwy w godzinach szczytu może zająć nawet dwie godziny, jest to nie lada problem arytmetyczny. Lecz dzięki Bogu tatuś Artiom, jako specjalista od zadań niemożliwych, szybko go rozwiązał. Dał nam do dyspozycji swój samochód, szofera-kaskadera oraz, last but not least, koguta. Takiego samego niebieskiego koguta, jakie przeważnie znajdują się na dachach karetek i policji - oraz mercedesów, którymi jeżdżą goście pokroju mojego szefa.
Ten nieoceniony wynalazek pozwala im przekraczać dozwoloną prędkość i linie ciągłe, poruszać się pasem dla pojazdów uprzywilejowanych i jeździć na skróty. Kogut, używany przez niektórych przedstawicieli rządu w trakcie służbowych przejazdów, ostatnimi laty zrobił furorę wśród prywatnych VIP-ów - z filmowcem Nikitą Michałkowem na czele, którego spóźnienia spowodowane korkami na moskiewskich ulicach mogłyby przynieść niepowetowane straty państwu.
Wujek Lizy, mający hopla na punkcie punktualności, znalazł jeszcze lepsze rozwiązanie - ma winietę uprawniającą do jazdy pod prąd, którą najprawdopodobniej dostał w zamian za hojne wsparcie, jakiego udzielił jednemu z przyjaciół na wysokim stanowisku. Tym sposobem nigdy nie spóźnia się na umówione spotkanie więcej niż 'góra siedem minut!'".
Fragmenty książki "Sceny z życia rosyjskich milionerów. Zapiski francuskiej guwernantki" Marie Freyssac publikujemy dzięki uprzejmości wydawnictwa Poradnia K.
(js)