Niegdyś najbogatszy człowiek w Rosji musiał uciekać do Izraela
Stan emocjonalny Gusińskiego jako człowieka określany był jako skrajny, bliski manii. Może między innymi dlatego nie zdołał rozbudować w Rosji sieci kontaktów sięgającej dalej poza mera Łużkowa. Ale jako jeden z pierwszych oligarchów przedsiębiorców korzystających z owoców kapitalizmu zajmował wyjątkową pozycję na samym początku istnienia nowej Rosji.
Ostatecznie miał pozostać w tyle, kiedy ustawiane aukcje na udziały w największych rosyjskich spółkach surowcowych wzbogaciły ludzi o bliższych związkach z Kremlem. Na kilka lat stał się jednak najbogatszym człowiekiem w kraju - było to około 1994 r., kiedy pieniądze przyciągały jak magnes element przestępczy. "Miałem dwie opcje do wyboru", zauważył Gusiński. "Albo opłacać się bandytom, albo wynająć ochronę", wyjaśnił. Wybrał to drugie, niebawem otoczył się oddziałem liczącym blisko tysiąc osób. Nie gwarantowało to jednak stuprocentowego bezpieczeństwa, Gusiński nigdy nie był zadowolony. "Zatrudniłbym samego diabła, gdyby mógł zapewnić mi bezpieczeństwo", stwierdził. Od większości oligarchów przedsiębiorców różniło go to, że zdołał stworzyć z niczego imperium medialne niemające sobie równych. Kierował się nie tylko zyskiem, i to dawało mu siłę. "Jeśli jakiś polityk źle postąpi, mogę zaatakować go w swojej gazecie i ujawnić prawdę o pieniądzach, jakich zażądał" - zapowiedział i przy wielu okazjach nie zawahał
się wykorzystać w taki sposób swoich mediów.
Pierwszym z nich była gazeta "Siegodnia" (Dzisiaj) o bardzo małym nakładzie, którą założył na początku 1993 r. Ale zawsze mierzył wysoko i kiedy znany prezenter Jewgienij Kisieliow poprosił go o sfinansowanie telewizyjnego show, Gusiński w ciągu zaledwie kilku tygodni przygotował biznesplan całkiem nowego kanału telewizyjnego o ogólnokrajowym zasięgu. Z pomocą Szamila Tarpiszczewa, osobistego doradcy (i trenera tenisa) Borysa Jelcyna, udało mu się namówić prezydenta, żeby oddał mu zawieszony Kanał 4, na którego bazie powstała w 1993 r. telewizja NTW. Ta pierwsza w Rosji niezależna stacja telewizyjna stała się najważniejszym środkiem przekazu krytykującym rząd. A także najpopularniejszym. Gusiński wyciągnął z tego wniosek, że "każdego, kogo zechce, może uczynić prezydentem".
Z powodu krytycznego stosunku do wojny w Czeczenii i w ogóle do polityki Kremla podpadł wkrótce Jelcynowi. Im bardziej na niego naciskano, tym agresywniej się zachowywał. Ale Władimir Putin, następny prezydent Rosji, nie został wybrany przez Gusińskiego, przeciwnie, był jego oponentem. Objął urząd w marcu 2000 r., a już po niespełnatygodniach Gusińskiemu złożyli wizytę inspektorzy skarbowi w maskach, uzbrojeni w pistolety maszynowe. Wkrótce oskarżono go o przestępstwa podatkowe i malwersacje. Aresztowanie Gusińskiego odbiło się szerokim echem, zwłaszcza za granicą. Niebawem został zwolniony, ale wojnę przegrał i nie minęły dwa miesiące, jak zgodził się sprzedać NTW państwu. Sprzedał tanio, a zarzuty przeciw niemu zostały wycofane. Wkrótce jednak wysunięto nowe i przed końcem roku Gusiński uciekł z Rosji do Izraela. Dziś ma obywatelstwo izraelskie i hiszpańskie. Większość czasu spędza podobno w Stanach Zjednoczonych, gdzie kieruje między innymi kanałem satelitarnym dla Rosjan za granicą.
Na archiwalnym zdjęciu z czerwca 1998 r. spotkanie prezydenta Rosji Borys Jelcyn z grupą biznesmenów i bankierów: Jelcyn ściska dłoń prezesa grupy Alfa Michaiła Fridmana, z lewej prezes holdingu medialnego Most" Władimir Gusinski, z prawej szef grupy "Rosprom-JUKOS" Michaił Chodorkowski, drugi od prawej Władimir Potanin z grupy Interros.