"Mama powiedziała, że umrę na AIDS"
Rodzice Biedronia bardzo źle znieśli informację, że ich syn jest gejem. Nikt ich na to nie przygotował. "Dla rodziców to był straszny cios. Mieli wizję, że będę miał rodzinę, dzieci, a tu nagle okazuje się, że syn jest homoseksualny. Moja mama powiedziała, że umrę na AIDS, że będę samotny, 'co sąsiedzi powiedzą?'... Ale dzisiaj jest bardzo wspierająca, pomagała mi zresztą w kampanii, bardzo mi kibicuje" - opowiadał. Jak mówił, rodzice nie próbowali go jednak wyleczyć, gdyż jest zbyt silną osobowością i by na to nie pozwolił.
Zupełnie inaczej tę wiadomość przyjęło jego rodzeństwo (Biedroń ma dwóch braci i siostrę). "To młodzi ludzie, siostra w wieku 13 lat pomagała mi robić ankietę o homofobii w szkołach, to jest już inne pokolenie, jestem gejem i koniec, tak jak jestem politologiem, brunetem. Tak samo z moimi braćmi, nie odczułem promila homofobii, w przeciwieństwie do rodziców, którzy musieli to 'przerobić', dla których było to bardzo trudne" - opowiadał w "Vivie!".
Po latach matka, Helena Biedroń towarzyszyła synowi podczas oficjalnego zaprzysiężenia na prezydenta Słupska. "Jestem wzruszona, Robert był dobrym posłem, będzie też dobrym prezydentem Słupska" - nie kryła emocji w rozmowie z Radiem Gdańsk.