Tajemnice Roberta Biedronia
Nowy prezydent Słupska jakiego nie znacie...
Mroczny sekret Roberta Biedronia
Robert Biedroń szturmem zawojował polską politykę. Błyskotliwa kariera działacza Twojego Ruchu to na naszej scenie politycznej fenomen. "Gej z zielonymi pomysłami. Kto w tym katolickim kraju będzie na mnie głosował" - takie rozterki miał na początku swojej politycznej drogi. Teraz został pierwszym jawnym homoseksualistą na stanowisku prezydenta miasta. Wygrał w Słupsku jednak nie dlatego, że jest gejem, a raczej pomimo to. W pierwszej turze głosowania uzyskał 20,34 proc. głosów. W drugiej turze wyborów z 30 listopada 2014 r. został wybrany na to stanowisko, uzyskując 57 proc. oddanych głosów i pokonując tym samym Zbigniewa Konwińskiego. 6 grudnia został zaprzysiężony na to stanowisko.
Wybór Biedronia na prezydenta 90-tysięcznego Słupska szeroko opisywały zagraniczne media. Właśnie nieduża wielkość miasta i jego położenie z dala od dużych aglomeracji była szczególnie podkreślana przez prasę. "To znak, że katolicki kraj zmienia się również na prowincji. 38-letni Biedroń jest tego przykładem. To fenomen" - pisał na swojej stronie internetowej magazyn "Der Spiegel", tytułując tekst "Rewolucja na polskiej prowincji". Gazeta "Sueddeutsche Zeitung" pisała z kolei o "niespodziance w zatwardziale katolickiej Polsce". "Poruszający się na rowerze Biedroń kandydował pod hasłem 'Nareszcie zmiana'. Zdobył głosy mieszkańców bezpośredniością, spotkaniami i telefonami do mieszkańców" - pisał dziennik. Dziennik "Die Welt" przywoływał natomiast opinię jednego z kibiców lokalnego zespołu piłkarskiego, który stwierdził, że zagłosował na Biedronia, bo jako jedyny z kandydatów "ma jaja". Przywoływał też opinię jednego z mieszkańców Słupska Krzysztofa Markowskiego - producenta sprzętu fitness: "Jestem homofobem,
ale pragmatycznym. Biedroń przekonał mnie swoim programem. Nie jest członkiem miejscowych elit, które nic nie robią". Z kolei jeden z dwóch najważniejszych dzienników austriackich "Kurier" pisał, że w katolickiej Polsce złamano tabu. "Gej prezydentem liberalnego Berlina? Oczywiście. A małego miasta na polskiej prowincji? Także" - pisała gazeta i cytowała Biedronia mówiącego, że "jak się chce, można góry przenosić".
"Przede wszystkim zmieniać Polskę na bardziej nowoczesną, otwartą i tolerancyjną. Dzisiaj Polsce potrzebna jest gruntowna zmiana stylu myślenia w polityce. Polacy są zmęczeni polityką, mają dość polityków, tych samych twarzy w polityce, które nami rządzą, a tak naprawdę niewiele zmieniają. Politycy PO, PiS-u, SLD i PSL niewiele różnią się od siebie poglądami: wszyscy mają tak samo konserwatywne, zaściankowe pomysły na Polskę. Polsce potrzebna jest zmiana w myśleniu o polityce i ja chciałbym tę zmianę przeprowadzić. Jestem osobą, której udało się wprowadzić trudny temat osób LGBT na scenę publiczną i m.in. dzięki Kampanii Przeciw Homofobii dokonała się olbrzymia zmiana w polskim społeczeństwie i chciałbym tę zmianę, energię, którą nadal posiadam spożytkować teraz w polityce" - tak mówił o celach, które przyświecają jego obecności w polityce w rozmowie z magazynem "Queer".
(js)
Próbował popełnić samobójstwo
Biedroń urodził się 13 kwietnia 1976 r. w Rymanowie na Podkarpaciu. Dojrzewał w społecznym klimacie, który go unieszczęśliwiał. Kiedy w wieku ok. 11 lat odkrył swoją seksualność, czuł się nieakceptowany i samotny. W małym mieście - Krośnie, gdzie się wychowywał to, że był inny niż wszyscy, oznaczało dla niego duże cierpienie. "To jest trauma do końca życia i to przechodzi każdy gej, każda lesbijka. Bo żyjesz w państwie, społeczeństwie, które cię kompletnie nie rozumie. Dzisiaj to się zmienia, ale ja to odkrywałem w latach 80." - opowiadał Piotrowi Najsztubowi w 2011 r. na łamach "Vivy!".
"Zacząłem odkrywać, że podobają mi się chłopcy. I myślę: Kurde, coś jest nie tak, bo przecież to są te pedały, to są te cioty, a ksiądz mówi, że to grzech... Zacząłem szukać w encyklopediach i odkryłem, że jest to choroba i zboczenie! I wtedy chciałem popełnić samobójstwo. Myślałem, że chciałbym sprawdzić, czy jest jeszcze taki ktoś jak ja i... nikogo nie znałem. Rodzice wysłali mnie do szkoły z internatem w Ustrzykach Dolnych... A tam nikogo podobnego! I straszna homofobia! Widziałem, jak koledzy się przezywają, jak traktują każdego, kto jest zniewieściały. I pomyślałem: Jeżeli to mnie spotka, to lepiej popełnić samobójstwo, po co żyć..." - wyznawał.
Wtedy próbował popełnić samobójstwo. "Nie chcę o tym rozmawiać... Spróbowałem raz i potem poszedłem do psychologa" - wyjawił. Od psychologa usłyszał, że jego orientacja seksualna w końcu minie...
"Mój kolega zadzwonił do moich rodziców i powiedział, że mnie kocha i chce być ze mną"
Biedroń jest absolwentem Technikum Hotelarskiego w Ustrzykach Dolnych. Następnie ukończył studia z zakresu politologii na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. Odbył także kurs w Szkole Praw Człowieka organizowanej przez Helsińską Fundację Praw Człowieka. W 2006 r. został doktorantem Wydziału Nauk Politycznych Akademii Humanistycznej w Pułtusku. To na studiach w Olsztynie zaangażował się działalność społeczną i polityczną. Już wtedy zdecydował się ujawnić swoją orientację seksualną. "Wiedziałem, że wtedy w polityce to nie było cenione i że ujawniając się więcej na tym stracę niż zyskam. Jestem jednak przekonany, że nie warto tracić życia na ukrywanie się i starałem się być sobą w każdym momencie" - mówił w rozmowie z Way Mens.
Zdradził też, że jego coming out przed rodziną był wymuszony. "Zrobił to mój kolega, który zadzwonił do moich rodziców i powiedział, że mnie kocha i że chce być ze mną. Z perspektywy czasu patrząc, nikomu bym nie życzył takiego coming outu, ale też z czasem okazało się, że moja rodzina całkowicie to zaakceptowała, ba byli bardzo wspierający. No i ja dzisiaj też mogę być sobą. I nie muszę tego ukrywać. I jak się okazuje można w Polsce robić karierę, odnosić sukcesy także jako osoba homoseksualna. Większości społeczeństwa to nie przeszkadza i to jest fantastyczne, że udało się zmienić społeczeństwo" - opowiadał.
Biedroń prowadził wydawnictwo AdPublik. Zajmował się także działalnością publicystyczną, jego teksty ukazywały się m.in. w "Gazecie Wyborczej", "Trybunie", "Polityce" i "Rzeczpospolitej". Jest założycielem i prezesem Instytutu Podkarpackiego. Jest także fundatorem fundacji Instytut Myśli Demokratycznej.
Od czasu ukończenia studiów działa w organizacjach społecznych na rzecz praw człowieka i osób LGBT. Był związany z Lambdą, następnie - po wyjeździe z Polski - z organizacją OutRage! z Wielkiej Brytanii. Był pomysłodawcą powołania, współtwórcą w 2001 r. Kampanii Przeciw Homofobii, do 2009 r. pełnił funkcję prezesa tej organizacji, następnie został członkiem zarządu tej organizacji. Wchodził w skład rady programowo-konsultacyjnej przy Pełnomocniku Rządu ds. Równego Statusu Kobiet i Mężczyzn.
Wyróżniany przez organizacje LGBT m.in. Tęczowym Laurem (2003) i tytułem "Człowieka Tęczy" (2004). Jest honorowym członkiem Stowarzyszenia Pracownia Różnorodności. Został także przewodniczącym rady Fundacji Trans-Fuzja, członkiem rady Fundacji Równości i członkiem rady nadzorczej Fundacji Replika.
Na zdjęciu z lutego 2010 r. w siedzibie Kampanii Przeciwko Homofobii.
"Byłem bity przez ojca, moja matka też była bita przez niego"
Nowy prezydent Słupska wyjawił, że jego matka była ofiarą przemocy ze strony jego ojca. "Jako dziecko ja też byłem taką ofiarą. Wiem, jak to wyglądało. To nie ja biłem mojego ojca, tylko ojciec bił nas. Takie piekło dzieje się w naszych rodzinach. Mam takie doświadczenia z własnego domu rodzinnego, ale także kolegów, sąsiadów, koleżanek. Boimy się o tym mówić. To jest tabu, które nas dotyka - wokół przemoc jest wszechobecna. Ja o tym mówię, bo chcę to tabu naruszyć. Chcę żebyśmy mówili, że ta przemoc jest, że była też w domu posła Biedronia. Ja byłem bity przez ojca, moja matka też była bita przez niego. Uważam, że to była bardzo zła rzecz i nie należy tego ukrywać. Odtabuizowanie tego jest pierwszym krokiem w kierunku zmiany" - mówił w rozmowie z jednym z portali.
Zapytany o to, czy ktoś się tym zajął, odpowiedział: "Sąsiedzi słyszeli i wiedzieli, ale nikt nie reagował. Tak się dzieje w wielu rodzinach, a udajemy, że sprawy nie ma".
"Byłem całkowicie bezbronny, a on okładał mnie pięściami, krzycząc 'Zajeb... cię!'"
Biedroń w latach 90. działał w organizacji młodzieżowej Socjaldemokracji RP, a następnie w samej SdRP. Później został członkiem Federacji Młodych Socjaldemokratów oraz Sojuszu Lewicy Demokratycznej, zasiadał w krajowym komitecie wykonawczym tej partii. W 2001 r. jako jeden z pierwszych polityków wziął udział w warszawskiej Paradzie Równości. Z listy SLD kandydował bez powodzenia w wyborach do sejmu w 2005 r., otrzymując 1686 głosów (co stanowiło 0,22 proc. wszystkich głosów oddanych w okręgu warszawskim). W tym samym roku wystąpił z SLD.
Został oskarżony w postępowaniu karnym o znieważenie uczuć religijnych, gdy - w reakcji na wypowiedź jednej z działaczek katolickich określającej homoseksualizm jako chorobę - stwierdził, że słowa te oddają w pełni faszystowsko-nacjonalistyczno-katolicki charakter nagonki na środowisko homoseksualistów. W 2006 r. Sąd Rejonowy w Elblągu uniewinnił go od popełnienia zarzucanego mu czynu.
W 2011 r. prokurator Prokuratury Rejonowej Warszawa-Śródmieście skierował przeciwko niemu akt oskarżenia o naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza policji podczas demonstracji 11 listopada 2010 r. Robert Biedroń nie przyznał się do sprawstwa. Twierdził, iż sam wówczas został pobity przez policjantów - śledztwo w sprawie rzekomego przekroczenia przez nich uprawnień zostało jednak umorzone. W 2014 r. polityk został w pierwszej instancji nieprawomocnie uniewinniony. Tak opisywał tamte wydarzenia w wywiadzie z magazynem "Queer": "Byłem zszokowany. Policjanci praktycznie mnie ciągnęli, ledwo szedłem. Nic nie słyszałem. Dopiero jak obejrzałem film na Youtube, dotarły do mnie te okrzyki: 'Biedroń, chcesz w pupę?', 'Niech Cię pałką poczęstują!', 'Zakaz pedałowania!'...".
Biedroń prosił wlokących go policjantów, by pozwolili mu iść. "Jeśli już nawet uznali by mnie za niebezpiecznego - co jest absurdem - to powinni mnie co najwyżej obezwładnić. A oni się po prostu znęcali nade mną - wlekli mnie skutego kajdankami. Nie reagowali, gdy krzyczałem, że duszę się własnym szalikiem. Można naprawdę się zdołować - w demokratycznym kraju nie tak powinno wyglądać zatrzymanie obywatela nie stawiającego oporu. Potem policjant pobił mnie w tym radiowozie, do którego mnie wrzucili. Byłem całkowicie bezbronny, a on okładał mnie pięściami, krzycząc 'Zajeb... cię!'. Po chwili w radiowozie zjawili się następni" - opowiadał.
Rok temu po Paradzie Równości w Warszawie Biedroń również został zaatakowany i doznał obrażeń - dwóch napastników uderzyło go m.in. w brzuch. "Jeden do drugiego powiedział: 'Zobacz, to ta parówa'. Skoro tak się zachowywali, poprosiłem, aby wyszli. Wtedy jeden z nich podniósł rękę, krzyknął 'spie...laj cioto' i mnie walnął - relacjonował Biedroń w rozmowie z Radiem TOK FM.
Na zdjęciu z 11 listopada 2010 r. Biedroń zatrzymany przez policjantów podczas kontrdemonstracji na rzecz "Marszu Niepodległości" organizowanego przez Młodzież Wszechpolską i ONR w Warszawie.
To on skradł serce nowemu prezydentowi Słupska
Robert Biedroń od 12 lat jest w szczęśliwym związku. "To musi być miłość" - mówi. Jego ukochany to o trzy lata od niego młodszy prawnik Krzysztof Śmiszek, prezes Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego. W 2010 r. stał się mimowolnym bohaterem skandalu, kiedy Elżbieta Radziszewska, ówczesna pełnomocniczka rządu ds. równego statusu w programie "Dzień Dobry TVN" poinformowała widzów o jego orientacji seksualnej.
Śmiszek w latach 2003-2005 pracował w biurze pełnomocnika rządu ds. równego statusu, gdzie zajmował się analizą i praktycznym stosowaniem ustawodawstwa antydyskryminacyjnego, był też ekspertem polskich organizacji pozarządowych zajmujących się przeciwdziałaniem dyskryminacji (m.in. wieloletnim szefem grupy prawnej Kampanii Przeciw Homofobii).
Jak nowe obowiązki wpłyną na ich związek? Czy boją się o przyszłość? Biedroń przyznał, że to dla niego bardzo trudny okres, ale "służba nie drużba" - dodał ze śmiechem. "Już jako poseł dużo podróżowałem. Mieszkamy w Warszawie i w Gdyni i teraz będzie trzecie mieszkanie. Mimo tych trudności jakoś to godzimy i nasz związek ma się rewelacyjnie" - stwierdził.
Jak zdradził Biedroń w rozmowie z "Super Expressem", swoją miłość poznał w bardzo romantycznym dniu, bo w walentynki. Obaj partnerzy bardzo dużo pracują, więc od początku swojego związku są przyzwyczajeni do tego, że rzadko się widują. "Kiedy przychodzi zmęczony, to od razu mu mówię: 'Biedaku, tyle masz na głowie...'. I się rozumiemy" - zdradzał Biedroń na łamach "Vivy!" w 2011 r.
Biedroń i Śmiszek kochają się i są szczęśliwi. Nowy prezydent Słupska do ukochanego mówi "mąż". "Tak mi się podoba, uważam, ze to ładne, a poza tym w naszym środowisku przyjęte jest, że tak się zwraca do partnera" - wyjaśniał "Faktowi". Pieszczotliwie zwraca się też do niego "Myszko". Dlaczego? "Bo tak jest ładnie". Jednego żałują - że nie mają ślubu, bo w Polsce to niemożliwe. To ich największe marzenie. "Bardzo chcielibyśmy wziąć ślub w Polsce - tak powinno być, a nie jest. To jest niezrozumiałe, że dwie dorosłe kochające się osoby prowadzące wspólne gospodarstwo domowe, nie mogą zawrzeć związku małżeńskiego" - mówił z żalem.
Choć wiele par homoseksualnych wyjeżdża za granicę, by tam zalegalizować swe związki albo biorą w kraju symboliczne śluby, poseł Biedroń wraz z partnerem zdecydowali nie uciekać się do takich zabiegów. "To nie to samo. Chcemy móc wziąć w Polsce normalny legalny ślub. Zrobię wszystko, by zmienić obecną sytuację" - mówił.
Wciąż dostaje oferty seksualne
To swojego partnera Biedroń zabrałby na bezludną wyspę. "Wprawdzie bezludna wyspa oznacza brak innych osób, ale gdybym mógł zrobić wyjątek, to na pewno zabrałbym jego... Pomimo lat bycia razem, nie lubię rozstawać się z nim nawet na dwa dni. Łączą nas silne emocje, nie potrafię bez niego żyć. Chociaż wiem, że życie pisze różne scenariusze. Nastąpi pewnie kiedyś taki dzień, że ja będę sam, albo on będzie sam, choćby z powodów biologicznych... Taka jest rzeczywistość" - przyznawał w rozmowie z jednym z portali.
Co najbardziej lubi w Krzysztofie? "Jak się kogoś kocha, to ciężko powiedzieć, za co się go lubi. Bierze się drugą osobą ze wszystkimi jej plusami i minusami. Całe dobrodziejstwo inwentarza, więc... wszystko lubię. To, że jest, to, jaki jest. Pojawiła się między nami chemia i cały czas trwa" - zdradził. Zapytany o to, czy to chemia podobieństw czy przeciwieństw, tak odpowiedział: "Ludzie mówią, że jesteśmy podobni, ale moim zdaniem on jest bardziej spokojny. Często staram się wywołać kłótnie, które są dla mnie wentylem wyładowania pewnych napięć, a on nie daje się sprowokować. Ja jestem energiczny, on bardziej stabilny, wyciszony. Ale to nie jest ogień i woda. Aż tak nie. Po latach ludzie tak się docierają, że aż stają się trochę tacy sami. Inaczej związek by nie przetrwał, tym bardziej taki, jak nasz, gdzie nie ma błogosławieństwa społeczeństwa. Nie łączą nas żadne więzy formalne i łatwo się rozstać. Łatwo wyjść i zamknąć za sobą drzwi. Dlatego... to musi być coś wyjątkowego".
Jak przyznał w rozmowie z Piotrem Najsztubem, odkąd został posłem doświadcza działania "afrodyzjaku władzy". Nie może opędzić się od wielbicieli. Mandat przydał mu tyle atrakcyjności, że jest notorycznie podrywany. "Jak idę w jakieś miejsce publiczne, widzę, że więcej osób się mną interesuje, nie tylko jako posłem, ale też w ten 'inny' sposób" - zdradził Biedroń.
Przyznał, że dostaje mailem propozycje seksualne. "Wiedzą, że jestem zamężny, więc matrymonialnych już raczej nie składają, ale seksualne tak. I tych ofert jest zdecydowanie więcej" - mówił.
Nie wyklucza adopcji dziecka
Biedroń w rozmowie z "Wprost" w 2012 r. przyznawał, że kiedyś bardzo chciał mieć dziecko, teraz już nie. Dlaczego? "Wiem, ile energii trzeba by poświęcić, żeby dziecko dobrze wychować. Teraz nie mógłbym sobie na to pozwolić. Za dużo pracuję. Nie chcę mieć dziecka dla samego faktu posiadania" - zdradził.
Zapytany o to, czy rozmawiali z partnerem o powiększeniu rodziny, tak odpowiedział: "Wielokrotnie. I zdecydowaliśmy, że na razie nie. Obaj robimy karierę. Ciężko pracujemy, a dziecku trzeba się poświęcić. Tylko o to chodzi. Wszystkie inne argumenty, że dwóch gejów nie powinno mieć dziecka, są absurdalne i ich nie przyjmuję".
Nie wyklucza, że w przyszłości może chcieć zaadoptować dziecko: "Geje nie muszą adoptować dziecka, choć w Polsce jest to możliwe. Niewiele osób wie, że nie ma żadnych przepisów, które by uniemożliwiały wychowywanie dziecka przez osobę homoseksualną".
Zdaniem Biedronia Polacy zmieniają pogląd na temat związków homoseksualnych. "To się naprawdę zmienia. Pokazujemy, że jednak jesteśmy różnorodni" - ocenił. W Polsce nadal jednak "ciężko jest zmierzyć się z masą homofobii" i to jeden z powodów, dlaczego geje się nie ujawniają. "Wielu ludzi się ukrywa, bo się boi o swoje kariery. Kiedy mój partner starał się o pracę, to przeżył bardzo niemiłą, bardzo homofobiczną historię. (...) Osoby homoseksualne kalkulują: 'Kurczę, muszę z czegoś żyć'. To są dramatyczne wybory ludzkie, naprawdę dramatyczne. Zmagam się z tym każdego dnia, bo poznaję tych ludzi. Namawiam ich: 'Róbcie to, wychodźcie z tej szafy'. Ale jeśli się mieszka w małym miasteczku, to jest trudne. Oni muszą tam żyć. Chociaż staram się im pokazywać, że można być sobą, żyć zgodnie ze swoją tożsamością".
Uwielbia całować kobiece piersi
Biedroń ma słabość do... kobiecych piersi. Uwielbia je dotykać. "Przytulać się, wtulić, całować cycuszki! I robię to. To taki powrót do łona matki, próba 'pierwszego kontaktu' z piersią. Pozaerotyczny, bo mnie nie podnieca, jak całuję cycuszki" - opowiadał Najsztubowi.
Zapytany o to, jakie kobiety mu się podobają zdradził, że ze względu na swój charakter lubi kobiety-dominy. "Kobiety-liderki, kobiety, które robią coś niezwykłego, a przy tym potrafią być diwami. Silne osobowościowo. Takie, które nie wchodzą w stereotyp ciemiężonej Matki Polki pogodzonej z losem, takiej szarej myszki lub księżniczki, która poddaje się mężczyźnie i wiesza na jego ramieniu. Ten mężczyzna ciągnie ją za sobą, czasami ją uderzy, czasem powie coś brzydkiego, a ona to wszystko zniesie. Bardzo ubolewam, że niektóre kobiety chcą być tak traktowane, bo nie znam facetów, którzy by chcieli. Lubię kobiety, które nie boją się konkurować z facetami, bo nie ukrywajmy, dziś jest tak, że ona wszystko musi sobie wywalczyć. Facet z góry ma bonus. Magdalena Środa mówi, że to ogonek z 20-procentowym dodatkiem, a kobieta te 20 procent musi swoją siłą, charakterem dopracować. Cenię kobiety, którym chce się to robić. Moja matka taka jest, moje przyjaciółki takie są, koleżanki z parlamentu też" - mówił w rozmowie z
jednym z portali.
Jak się z nimi dogaduje? "Nie ma komponentu seksualnego, ale dzięki temu używam innego języka, rozmawiając z nimi. Kobiety często mi mówią, że nie czują z mojej strony tego zagrożenia, że gdzieś tam, na końcu znajomości, może się pojawić kontekst damsko-męski. Tutaj sytuacja jest czysta. Seksu z tego nie będzie na pewno (śmiech). Jest to bardziej partnerski układ, z czego bardzo się cieszę. Bardzo dobrze pracuje mi się z kobietami" - mówił.
Na zdjęciu z października 2013 r. próba generalna programu rozrywkowego "Dzięki Bogu już weekend!" z udziałem Roberta Biedronia i Aleksandry Szwed.
Próbował "leczyć się" dziewczynami: czułem obrzydzenie, niesmak. Usłyszał: "Jesteś dobry w łóżku"
Biedroń wyjawił, że próbował wiele razy "leczyć się" z homoseksualizmu dziewczynami. Te próby skomentował krótko: "Fuj!". I zaraz dodawał: "Kiedy próbowałem, musiałem się najpierw porządnie upić, a następnego dnia czułem straszny niesmak, pewnie taki niesmak czułbyś, gdybyś próbował robić to z facetem. Czułem takie obrzydzenie, taką niechęć, bo próbowałem wiele razy".
Od jednej z tych kobiet usłyszał kiedyś: "Jesteś dobry w łóżku". "To chyba najbardziej oryginalny komplement, który mogłem usłyszeć w moim przypadku!" - śmiał się w rozmowie z jednym z portali.
Na zdjęciu z sierpnia 2013 r. Biedroń i uczestnicy "Całuśnego Happeningu", zorganizowanego pod ambasadą Rosji w proteście przeciw nowemu prawu, zakazującemu w Rosji promowania homoseksualizmu.
Razem z partnerem zostali pobici. "Boję się kiedy idę ciemną ulicą, jestem dupotrząsem"
Biedroń jest dyżurnym, publicznym gejem, ale zdarzają się sytuacje, kiedy musi udawać osobę heteroseksualną. "Na przykład w urzędzie celnym, jak kupiłem samochód. Pani celniczka mnie na szczęście nie rozpoznała, cliłem samochód, musiałem donieść jakieś dokumenty, a nie mogłem donieść ich ja osobiście. I pani celniczka mówi: 'No to niech pana żona je przyniesie'. Mówię, że nie mam żony, a ona: 'To niech dziewczyna przyniesie'. Wtedy zaświeciła mi się czerwona lampka i myślę sobie: Ona mnie nie rozpoznała, zakłada, że mam dziewczynę, więc lepiej się może nie przyznawać, że jestem gejem. I powiedziałem: 'Nie, to ja już sam załatwię'. I wolałem sam to załatwić, niż przyznać, że mój partner może to przynieść. Jest mnóstwo takich momentów! Na przykład ciemna ulica, idę ze swoim partnerem i wtedy zrobiłbym wszystko, żeby udawać, że jestem hetero, bo się bardzo boję" - opowiadał Najsztubowi.
Zdradził też, że został kiedyś pobity wraz ze swoim partnerem i nie chciałby przeżywać tego jeszcze raz. Kiedy idzie ciemnym zaułkiem, "'modli się' w ateistyczny sposób do 'latającego spaghetti', żeby przyleciało i zabrało mnie z tej ulicy...". Przyznał, że nie jest tak odważny, jak się wydaje. "Jestem tak naprawdę - jak to kiedyś nazwał Urban - dupotrząsem" - stwierdził.
"Mama powiedziała, że umrę na AIDS"
Rodzice Biedronia bardzo źle znieśli informację, że ich syn jest gejem. Nikt ich na to nie przygotował. "Dla rodziców to był straszny cios. Mieli wizję, że będę miał rodzinę, dzieci, a tu nagle okazuje się, że syn jest homoseksualny. Moja mama powiedziała, że umrę na AIDS, że będę samotny, 'co sąsiedzi powiedzą?'... Ale dzisiaj jest bardzo wspierająca, pomagała mi zresztą w kampanii, bardzo mi kibicuje" - opowiadał. Jak mówił, rodzice nie próbowali go jednak wyleczyć, gdyż jest zbyt silną osobowością i by na to nie pozwolił.
Zupełnie inaczej tę wiadomość przyjęło jego rodzeństwo (Biedroń ma dwóch braci i siostrę). "To młodzi ludzie, siostra w wieku 13 lat pomagała mi robić ankietę o homofobii w szkołach, to jest już inne pokolenie, jestem gejem i koniec, tak jak jestem politologiem, brunetem. Tak samo z moimi braćmi, nie odczułem promila homofobii, w przeciwieństwie do rodziców, którzy musieli to 'przerobić', dla których było to bardzo trudne" - opowiadał w "Vivie!".
Po latach matka, Helena Biedroń towarzyszyła synowi podczas oficjalnego zaprzysiężenia na prezydenta Słupska. "Jestem wzruszona, Robert był dobrym posłem, będzie też dobrym prezydentem Słupska" - nie kryła emocji w rozmowie z Radiem Gdańsk.
"Filmy pornograficzne hetero bardziej mnie podniecają, nie jestem w 100 proc. gejem"
Biedroń nie wyklucza, że w przyszłości może jeszcze będzie heteroseksualny. "Może się to zmieni. Mam czasami takie marzenia erotyczne" - wyznawał. Jakie? "Na przykład nie oglądam homoseksualnych filmów pornograficznych, tylko hetero, bardziej mnie podniecają... Wydaje mi się, że takie łatki homo, hetero to mogą być jakieś 'nalepki', które dajemy, a które wcale nie muszą się zawsze sprawdzać, natura seksualności może być dość płynna" - mówił.
Sam miał dosyć nieprzyjemne doświadczenia z kobietami, ale jak mówi to nie znaczy, że jest w 100 procentach gejem. "Bo na przykład te piersi, bo te filmy pornograficzne... I tak samo jest z heterykami. Jest taka teoria, że podobno większość kobiet jest biseksualna, ale nie wiem, jak to jest w praktyce" - stwierdził.
Na zdjęciu z Parady Równości z 2013 r. Biedroń i Jej Perfekcyjność, rzecznik parady, socjolog i transwestyta Mariusz Drozdowski.
"Marzę o tym, żeby geje, którzy są w sejmie się ujawnili. Też osoba, która zbudowała wokół siebie taki mur i atakuje innych gejów, miała odwagę być sobą"
W 2011 r. Biedroń zrezygnował z kandydowania w wyborach do sejmu z listy SLD i został bezpartyjnym kandydatem z pierwszego miejsca na liście Ruchu Palikota w Gdyni. Uzyskał mandat poselski, otrzymując 16 919 głosów (3,73 proc. głosów oddanych w tym okręgu) i tym samym został pierwszą osobą wybraną do polskiego parlamentu, która otwarcie deklaruje orientację homoseksualną. W październiku 2013 r., w wyniku przekształcenia Ruchu Palikota, został posłem partii Twój Ruch.
Biedroń przyznał, że "nie jest osamotnionym gejem w polskim parlamencie". Kiedy szedł do sejmu, wierzył, że jego obecność może przyspieszyć wśród posłów homoseksualne coming outy, że doda im odwagi. "Tam są moi koledzy, którzy są gejami. Marzę o tym, żeby się ujawnili, żeby w końcu też osoba, która zbudowała wokół siebie taki mur i atakuje innych gejów, miała odwagę być sobą. Bo to musi być straszna tragedia marnować życie na bycie kimś, kim się tak naprawdę nie jest. Domyślam się, jakie to może być, bo miałem tak przez pewien czas, jak dojrzewałem i nie mogłem się z tym pogodzić. To była tragedia. I myślę, że wszelka frustracja, nienawiść może wynikać też z tego, że ma się w tym sensie nieuporządkowane życie. Jak się ma takie problemy ze sobą, to się będzie nienawidziło cały świat, ten świat będzie się wydawał wrogi i nieprzyjazny. A warto być sobą" - apelował.
Innych posłów-gejów namawia do coming outu (ujawnienia). Sam tego nie zrobi, bo mógłby zniszczyć parlamentarną karierę kolegów. "Rozmawiam z nimi, wspieram ich. Wiem, że mógłbym ich wyautować, ale nigdy tego nie zrobię" - mówił w rozmowie z "Wprost". "Namawiać nie znaczy zmuszać. Ciągle mówię moim kolegom i koleżankom tutaj: 'Nie bójcie się, można być gejem i politykiem, robić karierę. Wychodźcie z tej szafy'.
"Bo czy my chcemy takich polityków, którzy nawet ze sobą nie są szczerzy? Zmienia się społeczeństwo, członkowie PO czy PiS będą zmieniali te partie oddolnie, bo coraz więcej jest gejów i lesbijek, którzy mówią o tym publicznie. Ja mam w Platformie Obywatelskiej kolegów, którzy są gejami. A dzisiaj bycie gejem, nawet członkiem parlamentu w parlamencie brytyjskim, nie jest żadnym problemem" - stwierdził z kolei w rozmowie z "Vivą!".
Na zdjęciu z maja 2012 r. Biedroń podczas inauguracji 37. Gdynia Film Festival. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych.
"Ania jest ważną osobą w moim życiu"
Bardzo bliskie relacje wiążą Biedronia z Anną Grodzką. "Jest ważną osobą w moim życiu" - zdradził. Razem chodzą po sklepach, jak jeżdżą za granicę na zakupy. "Ona prosi mnie, żebym dobrał jej jakieś ciuchy, a ja ją" - dodał. "Posłanka Anna Grodzka jest pancerna. Jest moją heroiną - podziwiam ją. Przechodzi teraz trudne chwile, bo stała się osobą publiczną. Ona przełamuje ogromne tabu w społeczeństwie, a w sejmie porusza się wśród dość skostniałych i konserwatywnych posłów" - mówił. Zdradził, że dotykają ją bardzo kolejne sytuacje, w których ktoś zwraca się do niej per pan. "Przeżywa je, ale jest też bardzo silna. W swoim życiu przeszła wiele - znam ją od dawna i wiem, co musiała znosić i zniesie też Terlikowskiego. Ubolewam nad tym, że są ludzie, którzy mieniąc się katolikami tak ją ranią - bije z tego wyjątkowa nienawiść" - stwierdził Biedroń.
Nowy prezydent Słupska przyznał, że ma wiele przyjaciółek. Czy gej jest najlepszym przyjacielem kobiety? Z czego to wynika? "Męski świat jest tak niezwykle homofobiczny i wykluczający, że jeśli gej może komuś zaufać, albo wyczuwa, że może zaufać, to są to kobiety. Wielu gejów, których znam, ma kobiety-przyjaciółki. Powierniczki, z którymi chodzą do klubów, na zakupy, rozmawiają o problemach" - mówił w rozmowie z jednym z portali.
Nie porzucił wizyt w nocnych klubach
Dla sejmu nie zmienił swojego rozrywkowego stylu życia, nie porzucił wizyt w nocnych klubach w Warszawie. "Tak długo, jak będą mi sprawiały przyjemność, będę chodził, nie zamierzam żyć w hipokryzji" - mówił.
W 2014 r. tygodnik "Polityka" na podstawie rankingu przeprowadzonego wśród polskich dziennikarzy parlamentarnych wymienił go wśród 10 najlepszych posłów, podkreślając pracowitość, kulturę i duży wkład w prace komisji sprawiedliwości.
Na zdjęciu z 2007 r. Biedroń i Rafalala, która urodziła się mężczyzną, podczas konferencji prasowej dotyczącej rodzącego się w Polsce ruchu osób transgenderowych - "Osoby transseksualne wychodzą z ukrycia", organizowanej przez Kampanię Przeciw Homofobii.
"Jestem uzależniony od biegania"
Biedroń nie tylko jeździ na rowerze, ale też biega. "Bieganie mnie bardzo relaksuje. Po 40 minutach wpadam w taki trans w bieganiu, że wszystkie problemy odchodzą i zostaje tylko myślenie, a może nawet nie myślenie, tylko chęć biegnięcia i to jest bardzo fajny moment. Jestem trochę uzależniony od biegania. Bardzo cenię te momenty, kiedy mogę to robić" - zdradził w rozmowie z Way Mens. Ostatnio brał udział w Biegu Niepodległości w Słupsku. Poza tym eksperymentuje w różnych innych dyscyplinach, między innymi próbuje swoich sił na desce snowboardowej.
Relaksuje się przede wszystkim, kiedy jest ze swoim partnerem. "Ciągle przebywam wśród ludzi, ciągle mam spotkania i jestem poza domem. Największym dla mnie szczęściem, jest kiedy znajduję chwilę czasu, abyśmy byli razem. To się coraz rzadziej zdarza. Będzie się pewnie jeszcze rzadziej zdarzało w związku z moją nową funkcją. Ale to właśnie wtedy bardzo doceniam to, że mam taki moment, kiedy mogę się zamknąć w czterech ścianach i być z Krzysztofem" - zdradzał w rozmowie z Way Mens.
Para ma rytuał, już od początku związku, że każdego roku na święta Bożego Narodzenia i na Nowy Rok wyjeżdża razem i spędza ten czas we dwóch. Dlaczego? "Święta są skomercjalizowane, na ulicach widzi się tańczących gwiazdorów i ciężarówki Coca-Cola z napisem 'Magia świąt'. Wolałbym, żeby zamiast tych wszystkich pustych prezentów Polacy dawali sobie na przykład tybetańskie cytaty skłaniające ich do myślenia, spędzali ten czas z rodziną, na rozmowie i pojednaniu. Nie lubię tej atmosfery. Po prostu traktuję to jako czas dla siebie, na przemyślenie pewnych spraw, refleksji. I do tego powinny służyć święta" - opowiadał w rozmowie z jednym z portali.
"Bardzo lubię żydowskie zwyczaje, jestem filosemitą"
"Marzę o państwie, gdzie prawa mniejszości będą szanowane. Jestem przerażony, gdy widzę jaki jest teraz stosunek do Żydów. Chciałbym, aby oni mogli cieszyć się takimi prawami jak wszyscy. Są przecież znaczącą mniejszością, a przed wojną było ich w Polsce jeszcze więcej. Może różnimy się w niektórych kwestiach, takich jak ubój rytualny. Ja jestem zagorzałym obrońcą zwierząt, a ortodoksyjni Żydzi popierają ten proces.
Polska powinna być domem dla wszystkich i o to będę walczył. W Polsce problem antysemityzmu rzeczywiście istnieje. Jak przeglądam komentarze pod moim zdjęciami w jarmułce, to jestem przerażony. Wiedziałem, że to będzie mnie dużo kosztowało, ale sądzę, że było warto. Poza tym ja bardzo lubię tę tradycję, żydowskie zwyczaje, jestem filosemitą" - tak mówił o swoim stosunku do Żydów Biedroń.
Na zdjęciu z września 2011 r. Biedroń bierze udział w happeningu "Zerwijmy łańcuch" organizowanym przez miesięcznik "Mój Pies". Wzdłuż bulwaru Szwedzkiego w Gdyni ustawiono budy z łańcuchami, do których mogli przywiązać się ochotnicy, by zobaczyć jak z takiej perspektywy, psa na łańcuchu, wygląda świat. Koordynatorem akcji było Ogólnopolskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami "Animals".
"Czytam o sobie, że jestem przegięty"
"Na forach internetowych czytam czasem o sobie, jaki jestem przegięty. Może i jestem, co z tego?" - mówił Biedroń w rozmowie z magazynem "Queer" i dodawał: "Wyobrażam sobie, ilu gejów 'twardzieli' - bardzo męskich, 'nie budzących skojarzeń" i 'spoza środowiska' trzęsie się na myśl, że ktokolwiek mógłby ich 'posądzić' o to, że nie są hetero. Podczas manif, parad równości, czy antyfaszystowskich demonstracji ci 'twardziele' grzecznie siedzą w domkach".
Kiedy został wybrany prezydentem Słupska starsza Słupszczanka stwierdziła jednak, że przecież wybierają człowieka na prezydenta, a nie do łóżka. Jak to widzi Biedroń? "Generalnie moja orientacja nie miała większego znaczenia. Tylko dziennikarzy to podnieca. Jedyne momenty, gdy musiałem odpowiadać na pytania o moje preferencje, to wtedy, gdy rozmawiałem z mediami. To wy macie z tym jakiś problem, a nie wyborcy. Ludzie nie są ciekawi, z kim sypiam" - stwierdził.
(js)