"Polska pod koniec lat 80. była wyczerpana, zmęczona, straszliwie ponura"
W Wielkiej Brytanii szef MSZ mieszkał osiem lat. Jakie uczucia towarzyszyły mu, kiedy wrócił do kraju? "Wzruszenie, ale i olbrzymie przygnębienie. Osiem to niby nie tak dużo, ale przez ten czas żyłem jednak w innej rzeczywistości. Jechaliśmy w nocy. Kiedy nadszedł świt, widać było pierwsze kolejki przed sklepami. Przy drodze stały kanki na mleko. Poboczem snuli się jacyś pijacy. Konie, furmanki. Kolejki na stacjach benzynowych. Przygnębiające miasteczka. Polska pod koniec lat 80. była wyczerpana, zmęczona, straszliwie ponura. A kiedy wjechałem do Bydgoszczy i znalazłem się na osiedlu, gdzie się wychowałem, uderzyło mnie, że tam jakby czas się zatrzymał. Tyle że wszystko było brudniejsze, bardziej zużyte. Kiedy wyjeżdżałem, zaczynano budowę dwustumetrowego dojazdu z centrum miasta do dzielnicy Błonie. W dniu mojego powrotu ten dojazd nadal nie był skończony" - mówił.
Sikorski spędził też trzy lata w USA, gdzie był członkiem liberalno-prawicowego think tanku American Enterprise Institute (AEI) w Waszyngtonie i dyrektorem wykonawczym Nowej Inicjatywy Atlantyckiej przy AEI. Osiem lat w Anglii. Dlaczego wracał do kraju? "Czy to naprawdę trzeba tłumaczyć? Polska jest moją ojczyzną. Długi pobyt w Wielkiej Brytanii wynikał wprost z sytuacji politycznej, ze zniewolenia naszego państwa. Z kolei trzy lata w USA to był normalny wyjazd obywatela wolnego kraju do pracy za granicą. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego" - tłumaczył.