Razem z Mariuszem Maksem Kolonką planowali strajk w liceum
Razem z kolegami planował też strajk, będący odpowiedzią na tzw. wydarzenia bydgoskie, w I Liceum Ogólnokształcącym w Bydgoszczy, wówczas noszącym imię Ludwika Waryńskiego, do którego uczęszczał. "Zostałby przeprowadzony, gdyby doszło do strajku generalnego w całym kraju. Przygotowania do akcji potraktowaliśmy bardzo poważnie. Najpierw zostałem wybrany na przewodniczącego uczniowskiego komitetu strajkowego w mojej szkole. Chodziłem po niej z plakietką z oficjalną pieczęcią komitetu, którą osobiście wykonałem z dużej gumki ołówkowej. Po wyłonieniu komitetu w naszym liceum powołaliśmy, wzorem dorosłych, międzyszkolny komitet strajkowy. Zorganizowaliśmy spotkanie i zadeklarowaliśmy, że jeżeli dojdzie do strajku generalnego, będziemy okupować szkoły. Wciąż przechowuję protokół z tamtego zebrania. Nie wszyscy chętnie podpisywali się pod naszymi ustaleniami, ale wśród tych, którzy podpisali, był mój licealny kolega Mariusz Max Kolonko". Do strajku generalnego ostatecznie nie doszło, więc nie przeprowadzili swojej
akcji.
Po maturze, w czerwcu 1981 r. Sikorski wyjechał do Wielkiej Brytanii w celu nauki języka angielskiego. Po pół roku, kiedy w Polsce wprowadzony został stan wojenny, wystąpił o azyl polityczny. W 1982 r. otrzymał status uchodźcy, a następnie nabył brytyjskie obywatelstwo (zrzekł się go w 2006 r.), co ustabilizowało jego sytuację, także materialną. Wcześniej utrzymywał się z pracy a to w hotelu, a to w pubie. Najbardziej cenił sobie pracę nocnego recepcjonisty, bo mógł wtedy czytać książki i dzwonić co parę dni do domu na koszt hotelu. Kiedy został uznany za uchodźcę, zyskał prawo stałego pobytu i prawo do pracy. "Pod tym względem wyjątkowo mi się poszczęściło, bo akurat rok wcześniej uprawnienia te rozszerzono na stypendia dla studentów. Tu nie było żadnej procedury kwalifikacyjnej, one przysługiwały automatycznie, a wypłacały je gminy. Stypendium składało się z dwóch części. Jedna, której nie dostawało się do ręki, pokrywała czesne. Druga stanowiła kieszonkowe dla studenta, wynoszące około tysiąca siedmiuset
funtów rocznie. Starczało na studenckie życie i drobne przyjemności" - opowiadał. Gdy Sikorski mieszkał w Wielkiej Brytanii, rodzice przez kilka lat nie mogli do niego przyjeżdżać, bo zastrzeżono im paszporty. Przed 1989 r. spotkali się raptem trzy razy.