"Łatwo kojarzył twarze, co w przypadku pracy w KGB, będzie mieć kluczowe znaczenie"
"Przez całe studia czekałem, by tamten człowiek z KGB, z którym rozmawiałem w leningradzkiej siedzibie służb, przypomniał sobie o mnie", wyznał biografom Putin. "Ale nikt nie pamiętał uczniaka, który kilka lat wcześniej zgłosił się sam... Ja z kolei miałem świadomość, że do służby nie przyjmują ochotników, więc nie wykonywałem żadnych ruchów. Minęły cztery lata. Cisza. Uznałem, że sprawa jest zakończona, i zacząłem rozglądać się za możliwością znalezienia zatrudnienia... A jednak na czwartym roku ktoś skontaktował się ze mną i poprosił o spotkanie. Nie przedstawił się, choć od pierwszej chwili wiedziałem, z kim mam do czynienia".
Oficer KGB spotykał się z Putinem trzy czy cztery razy. Ocenił kandydata jako "niezbyt towarzyskiego, ale dynamicznego, elastycznego i odważnego, przede wszystkim zaś łatwo kojarzącego twarze, co w przypadku pracy w KGB, szczególnie w komórce wywiadowczej, będzie mieć kluczowe znaczenie".