"To nie była miłość od pierwszego wejrzenia, Putin zrobił na niej wrażenie człowieka nijakiego i kiepsko ubranego"
Zanim poznał swoją przyszłą żonę, był poważnie zaangażowany w związek z inną kobietą, ale zostawił ją przed ołtarzem. Ludmiła i Władimir spotykali się przez przeszło trzy lata (niezwykle długo jak na radzieckie czy rosyjskie warunki), mimo że obydwoje nie byli najmłodsi. W dniu ślubu Putin miał prawie 31 lat, co oznaczało, że należał do nielicznej i pozostającej w zdecydowanej mniejszości grupy, jakichś 10 procent społeczeństwa, która przekroczyła trzydziestkę w stanie wolnym. Przyszła pani Putina pracowała jako stewardesa w jednej z krajowych linii lotniczych łączących Wielką Rosję z enklawą kaliningradzką. Młodzi poznali się przez wspólnych znajomych.
Późniejsza Pierwsza Dama niejednokrotnie przyznawała, że to nie była miłość od pierwszego wejrzenia, bo początkowo Putin zrobił na niej wrażenie człowieka nijakiego i kiepsko ubranego. On sam nigdy nie wspominał publicznie o uczuciach do żony. Wydaje się, że przez cały okres narzeczeństwa to ona wykazywała się większym zaangażowaniem i okazywała swoje emocje. W jej relacji z dnia, w którym Putin zdecydował się wreszcie na oświadczyny, widać wyraźnie ogrom nieporozumienia wynikłego z braku umiejętności mówienia o uczuciach.
"Pewnego wieczoru, gdy siedzieliśmy u niego w mieszkaniu, zwrócił się do mnie następująco: 'Miła przyjaciółko, teraz chyba już wiesz, jaki jestem. Życie ze mną nie należy do najprostszych'. I brnął w opis własnej osoby. Przyznał, że nie potrafi rozmawiać, bywa oschły, rani uczucia innych i tak dalej. Ogólnie nie jest człowiekiem, z którym warto by spędzić życie. W końcu stwierdził: 'Podejrzewam, że przez trzy i pół roku zdołałaś już wyrobić sobie zdanie na mój temat'. Uznałam, że prawdopodobnie właśnie chce ze mną zerwać, więc odpowiedziałam: 'Owszem'. A on zapytał z niedowierzaniem: 'Naprawdę?'. W tamtym momencie poczułam, że to już koniec, usłyszałam jednak, jak mówi: 'W takim razie wiedz, że cię kocham i chciałbym poślubić cię tego i tego dnia'. To było zupełnie niespodziewane".