"Zawsze czegoś chciał. Przekazywał komu tylko mógł listę rzeczy z Zachodu"
Na placówce pieniądze były powodem nieustannych zmartwień Putina. Liczył, że "delegacja" pozwoli mu stworzyć doskonałą podstawę dla dostatniego życia po powrocie do domu. Niestety, pracownicy KGB w Dreźnie musieli odmawiać sobie wszystkiego. Na przestrzeni lat wypracowano mnóstwo sposobów pozwalających odłożyć nieco grosza, jak choćby zaklejanie okien gazetami, by uniknąć kupowania firan. A to, czego naprawdę pragnął Putin, było tak blisko, a jednocześnie zupełnie poza zasięgiem jego i jemu podobnych. Dlatego Putin nie krył swoich żądań przed tymi nielicznymi obywatelami Zachodu, z którymi miał kontakt - przed członkami Frakcji Czerwonej Armii (RAF). Radykałowie ci częściowo podlegali KGB i czasami pojawiali się w Dreźnie na ćwiczeniach.
Jeden z ludzi należących niegdyś do tego ugrupowania tak wspominał kontakty z Putinem: "Zawsze czegoś chciał. Przekazywał komu tylko mógł listę rzeczy z Zachodu, których tak bardzo pragnął". Człowiek ten utrzymuje, że osobiście przekazał Putinowi najnowocześniejszy model radioodbiornika Grundig Satellit i radio samochodowe marki Blaupunkt. Pierwszy z tych przedmiotów po prostu kupił, drugi wymontował z któregoś z samochodów skradzionych przez RAF na potrzeby przeprowadzanych akcji.
Putin każdy dzień pracy w Dreźnie spędzał przy biurku w pokoju, który dzielił z jeszcze jednym agentem (wszyscy pozostali pracownicy drezdeńskiego biura Stasi i KGB mieli własne gabinety). Dzień rozpoczynał się od zebrania personelu, potem następowało spotkanie z miejscowym agentem - emerytowanym milicjantem - a na koniec należało wszystko spisać. Byli pracownicy służb specjalnych szacują, że trzy czwarte czasu pracy poświęcali właśnie na pisanie sprawozdań. Największym sukcesem zawodowym Putina w tamtym okresie było zwerbowanie studenta z Kolumbii, który pozwolił Rosjanom nawiązać kontakt z innym studentem, słuchaczem uczelni w Berlinie Wschodnim. Ten przedstawił ich pochodzącemu z kolumbijskiej rodziny sierżantowi armii Stanów Zjednoczonych, od którego zdołali kupić za osiemset marek nieutajnione opisy procedur bojowych.