Ślub Krzysztofa i Barbary. "Wyglądało to na pierwszą komunię"
Jedną z wyjątkowych historii miłosnych opisanych przez Sławomira Kopra jest związek Krzysztofa Kamila Baczyńskiego i Barbary Drapczyńskiej.
Zachowało się kilka relacji o tym, jak Barbara i Krzysztof się poznali. Przekazy są, jak mówi Koper, sprzeczne, a łączy je jedynie data - pierwszy raz spotkali się 1 grudnia 1941 roku, a już cztery dni później Krzysztof oświadczył się dziewczynie i został przyjęty. Pobrali się w czerwcu 1942 roku w kościele Świętej Trójcy na Solcu.
Wśród gości weselnych byli Jarosław Iwaszkiewicz i Jerzy Andrzejewski. "Bzy w tym roku kwitły obficie - wspominał pan Jarosław - i zjawiłem się na tym obrządku z ogromnym snopem tych kwiatów. Po ślubie powiedziałem do kogoś: właściwie wyglądało to nie na ślub, ale na pierwszą komunię. Oboje Baczyńscy, bardzo młodzi, wyglądali jeszcze młodziej, a ponieważ oboje byli niewielkiego wzrostu, rzeczywiście zdawało się, że to dwoje dzieci klęczy przed ołtarzem" - relacjonuje Koper.
"Barbara była dla poety kimś więcej niż tylko partnerką życiową, ona naprawdę była muzą artysty, która potrafiła zmienić jego sposób postrzegania wielu spraw. Bez niej właściwie czuł się zagubiony, nierozumiany. A ona nie chciała żyć bez niego i umierała, będąc przekonana o jego śmierci".
Kochał Krzysztofa do końca
Autor książki nawiązuje również do relacji łączącej Baczyńskiego z pisarzem Jerzym Andrzejewski. "Andrzejewski był homoseksualistą i chociaż miał żonę (a nawet dwie) i dzieci, nie ukrywał swojej orientacji seksualnej. Miewał różnych partnerów, ale dla Baczyńskiego zupełnie stracił głowę. Po latach uznał go za swoją największą miłość i do końca życia trzymał na biurku zdjęcie poety. Była to jednak miłość niespełniona, ponieważ Krzysztof pozostał heteroseksualny" - wyjaśnia Koper.
Baczyński jednak wysoko cenił pisarza. "Przyznawał, że Andrzejewski był w jego życiu, oprócz matki, najważniejszą osobą, dedykował mu wiersze, został nawet ojcem chrzestnym jego syna".