"Wszedł do Turcji drzwiami służbowymi"
W 1935 został delegatem apostolskim w Turcji i Grecji. Bratanek Jana XXIII opowiada, że przyszły papież został dobrze przyjęty przez Turków, ale jako gość. "W Ankarze nie wystawiono mu żadnej przepustki dyplomatycznej, z którą mógłby się swobodnie poruszać po Turcji. Został też zobowiązany, aby w miejscach publicznych pokazywać się w ubraniu cywilnym".
Ambasador francuski w Ankarze zauważył, że Roncalii szybko odnalazł się w tej skomplikowanej sytuacji. W depeszy do Ministerstwa Spraw Zagranicznych wyjaśniał: "Roncalli wszedł do Turcji drzwiami służbowymi, objął swoją siedzibę bez parady, poczciwie, niemal skrycie. Ledwie wylądował, poszedł do szefa policji, aby (...) otrzymać zezwolenie na pobyt. Dał w ten sposób dowód satysfakcjonującej pokory (...). Przy czym zupełnie nie zniechęcał się trwającą właśnie laicyzacją.
"Uczy się języka greckiego i tureckiego, nie po to, bym - jak sam mówił - tworzyć w tych językach, ale, by móc wypełniać obowiązki i dać dobry przykład moim następcom" - piszą Domenico Agasso Sr. i Jr.
Marco Roncalli przypomina też działania przyszłego papieża na rzecz fałszowania metryk chrztu, by otrzymać tak zwane visa for life, czyli certyfikaty imigracji. Aktywnie współpracował wtedy z Przedstawicielstwem Żydowskim w neutralnym Stambule, aby ocalić Żydów włoskich, uciekinierów z Transnistrii, Rumunii, Niemiec, Chorwacji, Słowacji, Grecji, a także z Francji. Roncalli był duchowym synem Piusa XI i tak jak on był przekonany o tym, że antysemityzm może spowodować "niebezpieczne oderwanie [Kościoła] od własnych korzeni", a problem prześladowań rasistowskich łączył z kwestią relacji między żydami i chrześcijanami.