"Gmach ten jakby rozpływa się w powietrzu"
Ten cel miał realizować się poprzez szczególnego rodzaju "wizyjność" Pałacu. Omawiając swój projekt, Lew Rudniew wskazywał na zawartą w nim ważną intencję - "Gmach ten w swej szczytowej części, jakby rozpływa się w powietrzu. Tak jak śpiew Ewy Bandrowskiej-Turskiej z ciszy przechodzi do najwyższych, krystalicznych dźwięków, tak i tutaj, my też w budowie tego gmachu musimy dążyć do wytworzenia lekkości formy, wspaniałości form budowanego gmachu, przy przejęciu z monumentalnych części dolnych". Właśnie forma wieżowa, z racji rozlicznych historycznych i psychologicznych konotacji, zdawała się najlepiej realizować niematerialną i zwróconą w przyszłość ideę Pałacu. Ważną rolę odgrywało tu zwieńczenie budowli. "Ta najwyższa część - stwierdzał Skibniewski - ponad wszystkie gabaryty, odznacza się lekkością. Jest architekturą nieużytkową - jest to czysta architektura, a więc te ażury, ta architektura bez okien, bez funkcji wewnętrznej - to jest to, co słusznie będzie nad miastem górować, i to zarówno w świetle
dziennym, szczególnie pod światło, kiedy z tych punktów poszczególne partie będą widoczne na tle nieba, gdzie będzie sączyć się to światło i zarys sylwetki będzie się delikatnie rysował, tak samo też i wieczorem, gdzie partie ażurowe nadawały się będą doskonale do oświetlenia sztucznego, do właściwego rozświetlenia".
"Dostrzegamy w tym jedną z cech specyficznych architektury realizmu socjalistycznego, która dąży do pokonania swojej materialności i wyzbycia się prozaicznych ograniczeń materiału, formy czy przeznaczenia. Śledzący na bieżąco postęp prac przy Pałacu, warszawski tygodnik 'Stolica' zamieścił swoisty komentarz do jego formy - opinię Gogola o architekturze. Warto ją przypomnieć: 'ale gdyby zawiesić całe piętra, gdyby przerzucić arki, jeśliby całe masy, zamiast na ciężkich kolumnach, znalazły się na ażurowych podporach, jeśliby cały dom od dołu do góry ubrać w balkony i balustrady i te cacka o tysiącach różnych wzorów otoczyłyby go lekką siatką, przez którą cały budynek wyjrzałby jak przez woal i wtedy, gdy te ażury, owinięte wokoło wspaniałej budowli, jak gdyby unosiły się razem z nią w niebiosa - jakąż lekkość, jakąż estetyczną nieziemskość uzyskają nasze domy'..." - czytamy.
Fragmenty książki Waldemara Baraniewskiego "Pałac w Warszawie" publikujemy dzięki uprzejmości Galerii Raster.
(js)