Ma krew na rękach
Zdaniem Brzezieckiego i Nocuń, Łukaszence sprzyjała epoka. Być może zakrawa to na kpinę historii, ale tak jest naprawdę: Aleksander Łukaszenka zawdzięcza swoją karierę pierestrojce Michaiła Gorbaczowa - stwierdzają. Tej samej pierestrojce, która milionom ludzi w innych krajach przyniosła wolność i nadzieje na lepsze jutro. Na Białorusi z pierestrojki skorzystał tylko jeden człowiek. Biografia Aleksandra Łukaszenki to krzywe zwierciadło marzeń demokratów z Europy Środkowej i Wschodniej.
W 1989 r. za sprawą pierestrojki możliwy do zdobycia okazał się mandat deputowanego Rady Najwyższej Związku Radzieckiego, wtedy Łukaszenka jednak poniósł porażkę, ale już kilkanaście miesięcy później, w 1990 r., Aleksander Grigoriewicz wygrał wybory do Rady Najwyższej Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. W 1994 r. zwyciężył w pierwszych w historii Białorusi wyborach prezydenckich.
W 1994 r., kiedy białoruscy intelektualiści usłyszeli, że trochę nieokrzesany deputowany Rady Najwyższej Aleksander Łukaszenka zwyciężył w wyborach, większość była pewna, że to tylko etap przejściowy - porządzi kadencję, a może nawet ustąpi przed jej końcem. Na tym się skończy. Podobnego zdania byli polityczni współpracownicy Aleksandra Grigoriewicza, którzy pomogli mu w walce o fotel prezydenta i mieli nadzieję, że kiedy jego kariera polityczna dobiegnie końca, oni przejmą pałeczkę. Tymczasem od pierwszego zwycięstwa Łukaszenki w wyborach prezydenckich mija właśnie dwadzieścia lat. Dwie dekady Aleksander Grigoriewicz niepodzielnie sprawuje władzę na Białorusi.
Jeśli wziąć pod uwagę, że jest dyktatorem, ma krew na rękach, w ostatnim czasie częściowo pozbawił Białoruś gospodarczej niezależności na rzecz Moskwy, zatrzymał swój kraj w rozwoju, zadłużył, a nie zreformował, tym bardziej zdumiewa fenomen jego popularności. Jego rządy są możliwe na Białorusi, której społeczeństwo jest bierne, ale oczywiście tak długie trwanie Łukaszenki przy władzy nie byłoby możliwe, gdyby nie jego cechy szczególne.