"Jest chory na władzę, żeby ją zachować nie cofnie się przed niczym"
Łukaszenka - jak każdy dyktator - ma swoje słabości. Jak dowiadujemy się z książki "Niedoszły car Rosji" jest on bardzo wyczulony na swoim punkcie, z uwagą śledzi, co się mówi i pisze o nim w kraju. O sobie bardzo często mówi w trzeciej osobie: "prezydent powiedział", "prezydent zrobił", "Łukaszenka obiecał", a to może świadczyć o jego manii wielkości. Wspominając kiedyś kampanię wyborczą w 1994 r., opowiadał, że nawet chorzy Białorusini zdrowieli i szli słuchać jego wystąpień. "Jak w Piśmie Świętym", dodał, aby nie było wątpliwości. Anatol Labiedźka: "Łukaszenka to człowiek kochający władzę".
Były premier Michaił Czyhir: "On jest chory na władzę". Aby zachować władzę, Łukaszenka nie cofnie się przed niczym. Jury Zacharanka, minister spraw wewnętrznych za czasów Łukaszenki (w 1999 r. zniknął bez śladu), po odejściu z rządu mówił w wywiadach telewizyjnych, że poróżniło go z prezydentem to, że nie chciał wykonywać wszystkich jego poleceń. Zdaniem przyjaciół Zacharanki chodziło o użycie siły wobec opozycji.
Bo choć Łukaszenka widzi się w roli troskliwego ojca Białorusinów, to jednak nie wszystkich obejmuje swoją opieką. Opozycja, jego zdaniem, postawiła się poza nawiasem społeczeństwa i te zobowiązania, które Łukaszenka ma wobec narodu, jej nie dotyczą. O nią nie musi się troszczyć. Do tego dochodzi typowy dla dyktatorów lęk przed spiskiem, a spiskowców w dzisiejszym świecie uosabiają w oczach Łukaszenki "kolorowi rewolucjoniści", czyli opłacani przez Zachód opozycjoniści, którzy próbują montować demokratyczne rewolucje. Łukaszenka z dumą podkreśla, że w jego kraju żadna kolorowa rewolucja nie jest możliwa, ale środki, jakie przeznacza na zabezpieczenie się przed tą "zarazą", pokazują, jak bardzo boi się takiego scenariusza, w którym musiałby ustąpić ze stanowiska pod wpływem masowych demonstracji.
Na zdjęciu Łukaszenka w wojskowym mundurze podczas ćwiczeń wojskowych na poligonie w pobliżu Grodna.