"Piękna dziewczyna, podkochiwałem się w niej. Ale co ja mogłem, taki brzydal?!"
Poseł Prawa i Sprawiedliwości z "frakcji liberalnej" zimą 2010 oceniał, że przywarą prezydenta jest to, że w swym otoczeniu niechętnie widzi osoby, które mu nie schlebiają albo mają inne zdanie - "lubi potakiwanie, respektowanie tego, że on jest mentorem i profesorem".
Prezydent potrafił jednak mieć do siebie dystans. Na dowód dziennikarze opisują taką scenkę: "Znana postać ze świata biznesu zagaduje do Lecha Kaczyńskiego. Opowiada, że ma koleżankę, która studiowała z prezydentem. Głowa państwa kpi sama z siebie: 'Piękna dziewczyna, podkochiwałem się w niej. Ale co ja mogłem, taki brzydal?!'".
Inna sytuacja: "Prezydencki samolot wylądował właśnie na wojskowym Okęciu. Współpracownicy wychodzą jednym trapem, Kaczyński schodami podstawionymi specjalnie dla niego. Dwa kroki od schodów czeka limuzyna, BOR-owiec już otworzył drzwi. Ale Kaczyński zamiast do pancernego BMW kieruje kroki do niskiej rangi urzędników kancelarii, którzy stoją kilkadziesiąt metrów dalej, przy ogonie samolotu. 'Ścisnął dłonie, podziękował, życzył dobrej nocy. Fajne, normalne zachowanie'" - opowiadał rozmówca autorów "Daleko od Wawelu".
Lech Kaczyński nie tylko był profesorem prawa, ale posiadał ogromną wiedzę - podkreślają Reszka i Majewski. Przy ważnych przemówieniach miał wypisane tezy, ale i tak mówił z głowy, często improwizował i robił to bardzo dobrze. Wynikało to zapewne ze starannego wykształcenia i oczytania. "Na temat twórczości Thomasa Manna można z nim było dyskutować godzinami. Miał tu doskonałe rozeznanie" - opowiadał pisarz i publicysta, który był znajomym prezydenta.
Fragmenty pochodzą z książki "Daleko od Wawelu" Michała Majewskiego i Pawła Reszki, Wydawnictwo Czerwone i Czarne.
(js)