Uwielbiała "Anię z Zielonego Wzgórza"
Jadwiga Kaczyńska była polonistką i tak naprawdę interesowała ją literatura. "Potrafi mnie gniewać i cieszyć. Przed snem lubię czytać rzeczy lekkie, ale nie znoszę szmiry. Nie mogę zrozumieć, jak można czytać te panie, których nazwisk nie chcę wymieniać... Dla rozrywki czytam na przykład Agathę Christie. Mam ją całą. Albo Jane Austen. W ostatnich latach z przyjemnością czytałam 'Madame' Antoniego Libery. Cenię go, ale nie tak, żebym za nim szalała. Ja za niczym teraz tak nie szaleję. Ciekawi mnie Rymkiewicz, ale to eseistyka raczej niż literatura sensu stricto. Wildstein, którego bardzo wysoko cenię jako publicystę, rozczarowuje mnie jako powieściopisarz" - opowiadała.
Uwielbiała też "Anię z Zielonego Wzgórza". "Anię lubiłam strasznie. Zawsze. Mam w domu całą serię książek Lucy Maud Montgomery w najnowszym wydaniu. Kupił mi ją syn, Jarek, na imieniny. Trochę śmiejąc się przy tym, mówił: 'Nie mogłem dostać 'Emilki ze srebrnego nowiu', bo nie wyszła'. Kiedy byłam z wizytą u rodziny w Kanadzie, zrobiono mi taką siurpryzę: pojechaliśmy na Wyspę ks. Edwarda. Jest tam muzeum pisarki i w skansenie wszystko jak w powieści. Na łóżku leży brązowa sukienka, którą Ania dostała na Gwiazdkę od Mateusza...".
(js, neska)