Torturowała młodych mężczyzn - katowała ich szpicrutą, ze specjalnym uwzględnieniem okolic genitaliów
Mając błogosławieństwo Sowietów, Piasecki rozpoczął rozmowy z liderem PPR, Władysławem Gomułką. Przy okazji znalazł też ważną protektorkę w sferach partyjno-rządowych. Została nią słynna "Krwawa Luna", czyli Julia Brystygier - wysoka funkcjonariuszka Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Luna nie uchodziła za specjalnie atrakcyjną kobietę. Zachowane relacje jednoznacznie określają, że miała ładną twarz, ale "była potwornie niezgrabna". Włodzimierz Sokorski twierdził, że "była od początku niezwykle ciekawą kobietą: ładna buzia i strasznie niezgrabna figura - nadawała się na modelkę do kubistycznych obrazów Picassa". Julia lubiła mężczyzn i ceniła erotyczną stronę życia. Inna sprawa, że seks traktowała często instrumentalnie, w czym pomagały jej umiejętności dyplomatyczne. Podczas wojny jej kochankami byli jednocześnie: Jakub Berman, Hilary Minc i Eugeniusz Szyr.
Lunę podejrzewano nawet o sadyzm na tle seksualnym. Zaraz po wojnie osobiście brała udział w przesłuchaniach więźniów, ze szczególną lubością torturując młodych mężczyzn. Zachowały się relacje, według których katowała rozebranych więźniów szpicrutą, ze specjalnym uwzględnieniem okolic genitaliów. Nic zatem dziwnego, że powszechnie uważano ją za "zbrodnicze monstrum przewyższające okrucieństwem niemieckie dozorczynie z obozów koncentracyjnych".
Do obowiązków Luny należały również "sprawy wymagające delikatnych tonów", np. przygotowywanie procesów księży wrogich nowym porządkom. Stworzyła w parafiach sieć agentów, a nawet proponowała użycie uczniów do inwigilacji katechetów. Wiedziała, że w środowisku kościelnym można wykorzystać "antagonizmy pomiędzy poszczególnymi księżmi, spory ambicjonalne i spory na tle walki o zdobycie lepszej pozycji materialnej i w hierarchii kościelnej". Tymczasem wzajemne relacje między państwem i Kościołem miały się stać głównym obiektem zainteresowania Bolesława Piaseckiego.