Był szarą eminencją, przywdział kostium diabła
"Trudno znaleźć w Rosji człowieka bardziej niepopularnego niż Bieriezowski, jednak należy obiektywnie powiedzieć, że nie stało się tak za przyczyną wyjątkowej nieuczciwości w biznesie czy zakłamania w polityce. Bieriezowski własnoręcznie, metodycznie i konsekwentnie, budował swój wizerunek szarej eminencji, cynicznego lalkarza, pozbawionego sumienia intryganta. Tylko to robił metodycznie i konsekwentnie. Szczerze wierzył, że kostium diabła na tej rosyjskiej maskaradzie politycznej bardzo mu pasuje i daje duże szanse na zdobycie głównej nagrody.
Zupełnie nie znając się na ludziach, Bieriezowski zwyciężał dopóty, dopóki wektor jego ruchu współgrał z wektorem politycznej działalności Kremla, zaś otaczający go podwładni, podobnie jak on sam pozbawieni moralności, wykonywali jego polecenia za duże pieniądze. Jednak gdy przeszedł do opozycji, gdzie wektor określał już on sam, gdy wystąpił przeciwko władzy, został sam. Otaczający go ludzie (z małymi wyjątkami) przywykli być mu wierni za bardzo duże pieniądze, które wkrótce się skończyły, a raczej: wydatki przestały przynosić haj. Borys Abramowicz zawsze liczył na Blitzkrieg, długofalowe oblężenia były nie w jego stylu.
(...) Jego śmierć nie była dla mnie zaskoczeniem. Człowieka, który na pieniądzach zbudował system zadowolenia, bez pieniędzy można było wziąć gołymi rękami. I kiedyś na pewno dowiemy się, czyje to były ręce" - pisze rosyjski historyk.
Fragmenty książki "Borys Bieriezowski. Zapiski wisielca" Jurija Felsztińskiego publikujemy dzięki uprzejmości wydawnictwa Prószyński i S-ka.
(js)