Tagesspiegel: Polacy i Niemcy stali się sobie obcy
Euforia w relacjach polsko-niemieckich należy do przeszłości. Obecnie Berlin i Warszawa często spierają się, dominuje frustracja. Co robić, by przezwyciężyć ten impas? – zastanawia się "Tagesspiegel".
25.10.2018 | aktual.: 25.10.2018 11:03
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
"Poczucie euforii po upadku muru (berlińskiego) i fascynacja z powodu odkrycia pozostającego przez długi czas w ukryciu sąsiedztwa przemieniły się w żmudną pracę, która ostatnio często kończy się frustracją" - pisze Christoph von Marschall.
Autor podkreśla, że niemiecko-polska codzienność opiera się na solidnych podstawach: "Nadal istnieją partnerstwa między szkołami i miastami, tak samo jak liczne inicjatywy społeczne i kooperacja nadgraniczna. Wymiana handlowa przeżywa boom".
Rozpoczęte w poniedziałek w Berlinie Forum Polsko-Niemieckie zostało dowartościowane poprzez obecność prezydentów – Niemiec, Franka-Waltera Steinmeiera i Polski, Andrzeja Dudy. "Lecz do kogo dotrze ta symbolika i ich apele?" – pyta Marschall.
"Duża część Niemców i Polaków stała się sobie w minionych latach obca. Nie rozumieją sposobu myślenia panującego w sąsiednim kraju i mają mu to za złe" – podkreśla Marschall.
Kto jest winny? "Przede wszystkim PiS"
Zdaniem autora większą część odpowiedzialności za konflikty ponosi "narodowo-populistyczna partia PiS: ten sposób myślenia podziela większość Europejczyków".
"PiS podkopuje niezależność sądów i publicznych stacji nadawczych. Chce za pomocą obniżenia wieku emerytalnego wymienić przedwcześnie sędziów" – wylicza dodając, że TSUE orzekł w piątek, że te posunięcia są niezgodne z prawem.
"W polityce wewnętrznej PiS we wstrząsający sposób posługuje się antyniemiecką propagandą. O Europie mówi z pogardą. Polska powinna 'doić krowę tak długo, jak długo daje mleko' i nastawić się na rozpad UE" – pisze Marschall.
Niemcy nie są bez winy
Jak zaznacza, Niemcy też nie są zupełnie bez winy za upadek partnerstwa. "Czy niektóre polskie zarzuty są uzasadnione?" - pyta.
Odpowiadając na to pytanie, Marschall stwierdza, że niemiecko-rosyjski gazociąg Nord Stream 2 narusza polskie interesy bezpieczeństwa, a w dodatku koliduje z europejską polityką energetyczną. Wprowadzenie płacy minimalnej i standardów socjalnych dla kierowców ciężarówek i robotników budowlanych traktowane jest w Europie Środkowo-Wschodniej nie jako dobry uczynek, lecz jako "bezwstydny protekcjonizm", którego celem jest pozbawienie Bałtów, Polaków i Czechów przewagi konkurencyjnej.
"Co należy zrobić?" - pyta Marschall. I odpowiada: nie tracić nadziei na to, że w Polsce dojdzie do zmiany polityki i być przygotowanym na korektę własnego sposobu myślenia – odpowiada. Zabiegać o udział Polski w projektach Unii Europejskiej, "chociaż doświadczenia współpracy z PiS są źródłem frustracji". Rozróżniać pomiędzy kwestiami zasadniczymi, w których UE - jak w przypadku niezawisłości sądów - nie może się wycofać, a sprawami spornymi, w których możliwy jest kompromis.
PiS nadal najsilniejszą partią
"Wynik wyborów samorządowych w Polsce powinien dać wszystkim stronom do myślenia. PiS pozostaje najsilniejszą partią. Niemcy nie mogą liczyć na to, że wkrótce straci władzę. PiS musi natomiast zrozumieć, że jego sukces jest ograniczony. Partia reprezentuje tylko jedną trzecią wyborców. W wielkich miastach nie jest akceptowana" - czytamy w "Tagesspieglu".
"Sąsiedzi kłócą się, czasami ostro. Mogą także ponownie porozumieć się, jeśli tego chcą i jeśli otworzą oczy na wspólne interesy" – pisze w konkluzji Christoph von Marschall.
Jacek Lepiarz, Deutsche Welle