Sugestie, że armia była gotowa oddać pół kraju bez walki, godzą w dobre imię wszystkich żołnierzy Wojska Polskiego. Wypowiedziane przez ich cywilnego zwierzchnika, są jak policzek skwitowany splunięciem. Gdyby polską polityką rządziły zasady honorowego postępowania, taki "wypadek przy pracy" skończyłby się zniknięciem Mariusza Błaszczaka ze sfery publicznej. Na zawsze - pisze dziennikarz Marcin Ogdowski.