MON odkręca reformę Bronisława Komorowskiego. Projekt ustawy skierowany do uzgodnień resortowych
MON ma już projekt nowej reformy systemu dowodzenia i kierowania Siłami Zbrojnymi RP. To może zwiasotwać dalszy ciąg radykalnych zmian na najwyższych stanowiskach w armii.
Resort poinformował, że dzień przed Wigilią przekazał projekt ustawy wprowadzający nowy system do uzgodnień resortowych. "Ujednolicony system kierowania armią zastąpi strukturę opartą na trzech równolegle działających dowództwach wprowadzony przez prezydenta Bronisława Komorowskiego w 2013 r." - napisano w komunikacie ministerstwa.
Przypomnijmy, że reforma forsowana przez ówczesnego prezydenta i szefa BBN gen. Stanisława Kozieja zlikwidowała wszystkie dowództwa poszczególnych rodzajów sił zbrojnych. W ich miejsce powołano Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych (DG RSZ), które na co dzień miało zająć się przygotowaniem i utrzymaniem wszystkich sił, oraz Dowództwo Operacyjne (DO RSZ), któremu za cel postawiono planowanie ćwiczeń i dowodzenie wojskami w czasie kryzysów, wojen i misji zagranicznych. Sztab Generalny, który wcześniej wraz ze swoim szefem odgrywał pierwszoplanową rolę w strukturze dowodzenia, został przekształcony w organ doradczo-planistyczny.
PiS od początku krytykował zmianę systemu dowodzenia. Politycy tej partii oskarżali twórców reformy, że zamiast upraszczać struktury, wprowadzają bałagan i zamęt. Krytykowali rząd, że wprowadzone przepisy są niekonstytucyjne. Kiedy Antoni Macierewicz objął stanowisko szefa MON-u, wiele razy zapowiadał, że reforma zostanie odkręcona, bo jego zdaniem wprowadza niejasny podział kompetencji pomiędzy organami dowódczymi i brak jednolitości dowodzenia.
Szczegółów projektu wciąż jednak nie znamy. Z wcześniejszych nieoficjalnych doniesień wiadomo, że prawdopodobnie PiS będzie chciał w dużej mierze powrócić do poprzedniego rozwiązania - zlikwidować Dowództwo Generalne i Dowództwo Operacyjne, przywracając nadrzędną rolę w strukturze Sztabowi Generalnemu WP i jego szefowi. Być może dlatego tworzone Wojska Obrony Terytorialnej nie zostały podporządkowana żadnemu z dowództw, tylko podlegają bezpośrednio szefowi MON, w oczekiwaniu na spodziewaną zmianę struktury.
Aby uzasadnić zmianę, MON tej jesieni przeprowadził strategiczny przegląd obronny. Raport z wnioskami ma być gotowy do końca marca przyszłego roku, ale już wiadomo, że ocena obecnego systemu dowodzenia w siłach zbrojnych wypadła krytycznie. Kryteriów ewaluacji jednak nie znamy, a wedle wcześniejszych zapowiedzi, ustawa o nowej strukturze ma zostać przegłosowana jeszcze w styczniu 2017 r.
Negatywne wnioski przeglądu miały być jednym z powodów odejścia dowódcy generalnego gen. Mirosława Różańskiego. Obarczono go winą za złe działanie struktury, bo był jej współautorem i zwolennikiem. Zresztą w najbliższym czasie stanowiska stracą również szef Sztabu Generalnego gen. Mieczysław Gocuł (sam odchodzi) oraz dowódca operacyjny gen. Marek Tomaszycki (kończy mu się kadencja). Oznacza to, że w krótkim czasie zmieni się trzech najważniejszych dowódców Wojska Polskiego.
To kulminacja karuzeli kadrowej, jaka została rozkręcona przez MON w ostatnich 12 miesiącach. Przez ten okres odwołani zostali lub odeszli kluczowi i najbardziej doświadczeni dowódcy najwyższych szczebli. Zapowiadana przez MON kolejna reforma może oznaczać dalszą wymianę kadr. Jednak wielu z ustępujących generałów trudno będzie zastąpić równie wykwalifikowanymi ludźmi, bo ławka kadrowa MON-u jest dziś niezwykle krótka.