Sebastian Kaleta po publikacji "Faktu" tłumaczy się z odwożenia dzieci służbowym samochodem do przedszkola. Jak zapewnia, wszystko odbywa się zgodnie z prawem, a za prywatne przejazdy ma potrącane z pensji 50-100 zł. Taksówkarze w rozmowie z gazetą oceniają jednak, że ta stawka jest "nieuczciwie zaniżona".