Możemy mieć albo faktycznie niskie, nieobciążające zamożniejszych podatki i niezdolne do spełniania naszych podstawowych potrzeb "państwo z dykty", bliskie standardom poradzieckich republik Azji Środkowej, albo dobrze działające państwo, za które niestety trzeba zapłacić. Ale nie ma na dłuższą metę bardziej opłacalnej inwestycji. Jeśli mamy jakiś dylemat związanym z progresywnym systemem podatkowym, to nie brzmi on "więcej równości, czy efektywności", ale "krótkoterminowy zysk dla nielicznych, czy długoterminowy rozwój dla wszystkich" - pisze Jakub Majmurek dla WP.