Strażnik marszałkowski, który zaatakował Katarzynę Lubnauer, usłyszał zarzuty, ma zakaz zbliżania się do posłanki na odległość bliższą niż 100 m i musi się codziennie meldować na policji - ujawniła szefowa Nowoczesnej w programie "Tłit". Jak dodała, nie została poinformowana, kim on jest i nie zna jego nazwiska. - Wiem, że rodzina się niepokoi. Mąż był mocno wzburzony, córka dowiedziała się ode mnie - relacjonowała. Lubnauer opowiedziała też o groźnym zdarzeniu z czerwca. - Moja koleżanka Ewa Lieder stała się ofiarą ataku fizycznego. Przechodziła przez pasy, kobieta przechodząca w drugą stronę celowo ją uderzyła w twarz - ujawniła.