afera hazardowa(strona 3/4)

Platforma uprawia hazard polityczny - tak prace nad komisją śledczą do zbadania afery hazardowej ocenia Krzysztof Putra z PiS. - Puszczając wodze fantazji można sobie wyobrazić, że nawet Zbigniew Chlebowski nie będzie przesłuchany na tej komisji, a prawdę będzie się ustalać na zasadzie arytmetycznej większości jaką ma PO - dodaje wicemarszałek.

- Wątpię, by komisja ds. wyjaśnienia afery hazardowej doszła do prawdy, raczej to będzie komisja do bicia pałką w rząd, do obniżenia autorytetu Platformy - mówi poseł PO Jarosław Gowin.

W sejmie trwa debata nad sprawozdaniem połączonych komisji: Ustawodawczej i Finansów Publicznych ws. projektu uchwały o powołaniu komisji śledczej do wyjaśnienia tzw. afery hazardowej.

Minister w kancelarii prezydenta Paweł Wypych uważa, że pomysł powołania Lecha Kaczyńskiego przed komisję śledczą mającą zbadać aferę hazardową jest kuriozalny. Jak zauważył, pomysł powołania przed komisję śledczą prezydenta nie zyskał akceptacji w szeregach PO. Powołał się przy tym na opinię Stefana Niesiołowskiego, który jest postrzegany jako zadeklarowany przeciwnik Lecha Kaczyńskiego.

- Nic nie zmusi Lecha Kaczyńskiego do stawienia się przed komisją śledczą, która ma zbadać aferę hazardową. Konstytucja nie przewiduje takiej sytuacji - powiedział Wirtualnej Polsce Jerzy Szmajdziński z SLD. Dodał, że raczej zachęcałby polityków PO do wyjaśnienia własnych grzechów.

Wywiad, którego Zbigniew Chlebowski udzielił „Polsce”, podzielił Platformę Obywatelską. Część polityków tej partii uważa, że atakując kolegów oraz Ministerstwo Finansów, były przewodniczący klubu parlamentarnego ostatecznie zamknął sobie drogę powrotu do wielkiej polityki. Według innych Chlebowski ma prawo walczyć o swoje dobre imię, a udzielony wywiad jest taką próbą. Janusz Palikot nie ma jednak wątpliwości. - Jeśli przed tymi wywiadami miał jeszcze nadzieję na powrót, to teraz sam zatrzasnął sobie drzwi. Chlebowski może już tylko zająć się zakładaniem firmy pogrzebowej razem z Sobiesiakiem - mówi "Polsce" Palikot.

Poker bez stawek jest nudny - mówi poseł PiS Adam Hofman. Wirtualna Polska zapytała posłów, czy mają pociąg do hazardu.

Kandydatem klubu Lewicy do komisji śledczej, która ma zająć się przebiegiem prac nad tzw. ustawą hazardową, będzie poseł Bartosz Arłukowicz - poinformował wicemarszałek Sejmu Jerzy Szmajdziński (Lewica) we wtorek wieczorem w rozmowie z TVP Info.

Koneksje Ryszarda Sobiesiaka – skazanego za korupcję dolnośląskiego biznesmena – budzą coraz większe zdumienie. Łapówkarz nie tylko – jak ujawnił dziennik „Polska” – spotkał się w 2008 roku z Grzegorzem Schetyną, o czym były wicepremier nie chciał pamiętać. Związana z Sobiesiakiem firma hazardowa sponsoruje także Polski Komitet Olimpijski, którego wiceprezesem był do niedawna Adam Giersz – nowy minister sportu w rządzie PO-PSL.

Premier Donald Tusk opowiedział się za jak najszybszym powołaniem sejmowej komisji śledczej, która miałaby zająć się nieprawidłowościami w pracach nad zmianami w tzw. ustawie hazardowej. Jak ocenił, komisja śledcza powinna też jak najszybciej zakończyć pracę, tak, aby nie była elementem zbliżającej się kampanii wyborczej.

- Zrobiono z nas gangsterów i mafię, dlatego politycy nie chcą mieć z nami nic wspólnego - mówi w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" Włodzimierz Mękarski, b. działacz "Solidarności", obecnie jeden z bossów w branży hazardowej.

- Proces legislacyjny w sprawie ustawy hazardowej był niezgodny z regulaminem - mówi w RMF FM Julia Pitera, pełnomocnik ds. walki z korupcją.

Punktów z maszynami do gry przybywa w stolicy w zastraszającym tempie. Są już w sklepach, pubach, na stacjach paliw, w pizzeriach, a także w wielu kioskach i przejściach podziemnych - wylicza "Życie Warszawy".

Szef klubu PO Grzegorz Schetyna zapowiedział, że w piątek Platforma złoży w sejmie wniosek o powołanie komisji śledczej, która miałaby zająć się nieprawidłowościami w pracach nad zmianami w tzw. ustawie hazardowej.

Julia Pitera może trafić do komisji śledczej w sprawie afery hazardowej. To oznaczałoby, że przestanie pełnić funkcję pełnomocnika rządu do spraw przeciwdziałania korupcji - pisze "Dziennik Gazeta Prawna".

Kolejny Nobel w dziedzinie pokoju powinien przypaść w udziale temu (tej), kto (która) rozwikła istotę polityki. Dobrym terenem badań może być Polska. Nobla temu (tej), kto zrozumie, w co politycy grają, czemu to służy i co zrobić, żeby z tego wyjść! Wiedza ta może się okazać znacznie więcej warta dla świata niż wdzięki obecnego laureata Baracka Obamy, którego wyróżnienie pokojową nagrodą jest świadectwem tego, że w noblowskim komitecie zalęgły się pomysły, postawy i idee, które z pierwotną intencją przyznawania pokojowej nagrody niewiele mają wspólnego. Tak jak dzisiejszy sposób uprawiania polityki nie ma nic wspólnego z polityka prawdziwą.

Wpadka kilku żołnierzy w zasadzkę rzadko wywołuje wojnę. Ale rzadko – nie znaczy nigdy. Jeśli obydwie strony są już do wojny gotowe lub właśnie kończą przygotowania, każdy nawet niewielki alarm może być sygnałem do ataku. Tak się stało na naszym politycznym teatrze operacyjnym w okresie przygotowywania się do zwarcia wyborczego. Afera hazardowa dała początek od dłuższego czasu przygotowywanego starcia wyborczego PO - PiS, nazwanego dziś wojną, którą dodatkowo – z uwagi na jej bezpośrednią przyczynę, a raczej pretekst – można nazwać wojną hazardową.

Zdaniem Pawła Grasia, gościa "Salonu Politycznego Trójki", to nie jego partia wypowiedziała polityczną wojnę Prawu i Sprawiedliwości, a podjęła tylko rzuconą rękawicę. Rzecznik rządu powiedział, że odpowiedź PO będzie mocna. O "wojnie" wytoczonej ugrupowaniu Jarosława Kaczyńskiego mówił Donald Tusk.

Premier Donald Tusk stracił na aferze hazardowej. Gdyby wybory prezydenckie odbyły się w najbliższą niedzielę, w II turze o włos pokonałby go Włodzimierz Cimoszewicz - pisze "Rzeczpospolita".

- Dzisiaj Platforma Obywatelska jest w sytuacji boksera, który dostał potężny cios, lekko się słania i szuka tchu - powiedział Wirtualnej Polsce Wacław Martyniuk z SLD, komentując sejmowe wystąpienie Donalda Tuska, który mówił m.in. o tzw. aferze hazardowej i szefie CBA. Dodał, że premier niczym go nie zaskoczył. - On musiał uderzyć się w piersi, zaatakować tego, kogo zaatakował i musiał obiecać poprawę - mówił.