W dniu lotu rządowego śmigłowca, który rozbił się w 2003 r. z ówczesnym premierem Leszkiem Millerem na pokładzie, były informacje o mgłach, niskiej podstawie chmur i mżawce, ale komunikaty meteorologiczne nie przewidywały ryzyka oblodzenia - zeznał świadek, który był wtedy wojskowym synoptykiem na lotnisku we Wrocławiu.