Szwed Anders Hoegstroem już w polskim areszcie
Szwed Anders Hoegstroem, podejrzany o podżeganie do kradzieży napisu z Auschwitz, jest już w Polsce. Ze Szwecji został przewieziony wojskowym samolotem na warszawskie Okęcie, stamtąd śmigłowcem do Krakowa - do aresztu przy ul. Montelupich.
09.04.2010 | aktual.: 09.04.2010 21:15
Jak poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Krakowie Bogusława Marcinkowska, prokuratura w toku postępowania wydała zgodę na podawanie pełnego nazwiska podejrzanego. - Nie była to zgoda czasowa i nie została cofnięta, zatem nadal można podawać pełne nazwisko podejrzanego - powiedziała rzeczniczka.
Hoegstroem został przetransportowany na warszawskie Okęcie wojskowym samolotem Bryza; wylądował tuż przed godz. 16:00. Na pokładzie, oprócz załogi, był tylko on i eskortujący go policjanci z wydział konwojującego Komendy Stołecznej Policji (w akcji brali też udział policjanci z Komendy Głównej Policji).
Na lotnisku czekał już policyjny śmigłowiec Mi-8, którym przewieziono Andersa Hoegstroema do Krakowa. Helikopter wylądował na terenie Muzeum Historii Lotnictwa po godz. 17:00, po czym Szweda odwieziono busem do Aresztu Śledczego przy ul. Montelupich.
W krakowskim areszcie śledczym przy ulicy Montelupich Anders Hoegstroem został umieszczony w kilkuosobowej celi ogólnej. Szwed trafił na oddział przejściowy, między aresztantów dotąd niekaranych. Ma do czynienia z wychowawcami i personelem mówiącym po angielsku.
Jak mówił wcześniej major Józef Drażniowski, oficer prasowy Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Krakowie, na pojedynczą celę nie ma szans - przede wszystkim ze względów bezpieczeństwa, ale też z powodu ciasnoty w krakowskim areszcie.
Drażniowski dodał, że Szwed - jak wszyscy aresztanci - ma prawo do specjalnej diety, gdyby jej potrzebował, honorowane będą też sprawy związane z jego wyznaniem. Może mieć kontakt z dyplomatą, reprezentującym jego ojczyznę i być może dostawać szwedzką prasę - o ile zgodzi się na to prokurator. Gazety ze Szwecji ktoś jednak musiałby mu kupić i dostarczyć, bo administracji aresztu nie stać na takie wydatki.
Prokuratura przesłucha Szweda najwcześniej w poniedziałek. Jak powiedziała rzeczniczka krakowskiej prokuratury okręgowej Bogusława Marcinkowska, termin będzie ustalany dopiero, kiedy "podejrzany zostanie osadzony w areszcie".
Tablica z historycznym napisem "Arbeit macht frei" znad bramy byłego niemieckiego obozu zagłady została skradziona 18 grudnia ub. r. Napis odnaleziono kilkadziesiąt godzin później we wsi koło Torunia. Był pocięty na trzy części.
W sprawie zatrzymano pięciu Polaków. Trzej z nich przyznali się do kradzieży tablicy, złożyli wnioski o dobrowolne poddanie się karze i zostali 18 marca nieprawomocnie skazani przez sąd na kary od półtora roku do dwóch i pół roku więzienia. Wyrok został wydany na posiedzeniu sądu, bez przeprowadzania procesu.
Aktem oskarżenia nie zostali objęci pozostali dwaj podejrzani. Obaj kontaktowali się z Hoegstroemem, dlatego prokuratura uznała, że bez przesłuchania Szweda materiał dowodowy przeciwko nim będzie niepełny.