Szykuje zamach, w którym zginąć mogą setki ludzi
Rosjanie rozpoczynają największe łowy na terrorystę, który przyznał się do organizacji tragicznych zamachów w moskiewskim metrze, Doku Umarowa. Według portalu informacyjnego Newsru przywódca północnokaukaskich terrorystów szykuje kolejny atak. Co więcej, zamierza podobno uderzyć mocniej niż Szamil Basajew, przywódca czeczeński odpowiedzialny między innymi za atak na szkołę w Biesłanie.
07.04.2010 | aktual.: 07.04.2010 12:28
Dziś nazywa się go jednym z najpotężniejszych terrorystów na Kaukazie, liderem islamistycznego podziemia. Jeszcze miesiąc temu Doku Umarow ledwo uszedł z życiem z zasadzki rosyjskiego specnazu, a jego mały oddział bojowników został zdziesiątkowany.
Doku uczy się od Al-Kaidy
7 października 2007 r. Doku Umarow, 50-letni inżynier, świeżo mianowany prezydent nielegalnej Republiki Czeczenii, ogłosił się emirem Kaukazu. To przełomowy moment w historii czeczeńskiego konfliktu: po raz pierwszy oficjalnie bojownicy rozszerzyli separatystyczne ambicje na cały region, a jednocześnie podkreślili islamistyczny wymiar swojej walki.
Wbrew pozorom na początku walka Czeczenów nie miała charakteru religijnego, a raczej niepodległościowy. - W okresie ZSRR kraj był praktycznie zeświecczony - mówi „Polsce” Robert Śmigielski, analityk ds. Rosji z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. - Dopiero cierpienia i ofiary ludności cywilnej sprowadziły renesans islamizmu, który postępuje. W konflikt zaangażowały się siły religijne spoza Federacji Rosyjskiej, które po zakończeniu wojny w Afganistanie chciały dalej prowadzić dżihad.
Doku Umarow potrzebował nowych sojuszników. Czasy pierwszej wojny czeczeńskiej, z której Umarow wyszedł jako bohaterski przywódca zwycięskich bojowników, dawno się skończyły. Teraz musiał walczyć o przetrwanie i dlatego sięgnął do tradycji dżihadu - tak samo, jak 10 lat temu przywódcy Al-Kaidy.
Od szeregowca do emira
Umarow urodził się w kwietniu 1964 r. w wiosce Charsenoj w rejonie szatojskim Czeczenii. Gdy wybuchła pierwsza wojna czeczeńska, przebywał w Moskwie, ale z pobudek patriotycznych wrócił do kraju. Jego rodzinna wioska została zrównana z ziemią przez artylerię rosyjską. Krótko po tym w rejonie Szatoi wojska generała Giennadija Troszewa poniosły najbardziej dotkliwe straty od wielu miesięcy wojny - w jednej zasadzce zginęło 10 Rosjan, a 13 zostało rannych. Nie wiadomo, czy Umarow osobiście dowodził atakiem, ale szybko awansował.
Z pierwszej wojny czeczeńskiej Umarow wyszedł jako jeden z prominentnych weteranów, których teraz została tylko garstka. Jego polityczna kariera rozpoczęła się od stanowiska sekretarza rady bezpieczeństwa i szefa urzędu do spraw walki z przestępczością w rządzie Asłana Maschadowa. W 1998 r. interweniował jako mediator między islamistami i umiarkowanymi muzułmanami w otoczeniu Maschadowa. Wtedy jeszcze występował jako przeciwnik używania taktyk terroryzmu przeciwko cywilom. Kiedy wybuchła druga wojna czeczeńska, wrócił do walki i objął dowodzenie frontem południowo-zachodnim. Po śmierci Maschadowa został wiceprezydentem i w czerwcu 2006 r., prezydentem Czeczenii.
Dekada wojen odbiła się na zdrowiu Umarowa, musiała też zostawić ślad na jego psychice. Był kilkukrotnie ranny i przeszedł poważną operację plastyczną z powodu obrażeń twarzy i szczęki. Wszedł na minę i od tego czasu kuleje. W tym samym roku jego ojciec, brat, żona i kilkuletnie dziecko zostali zatrzymani przez prorosyjskie władze Czeczenii. Po kilkunastu miesiącach rodzina została wypuszczona, ale ojciec zginął rok później w niejasnych okolicznościach. „The Times” donosi, że jeden z jego braci był torturowany przez FSB i podobno został zabity, dwóch innych zginęło w walce.
Narodziny terrorysty
Czeczeńscy separatyści nie mogli uwierzyć, że odpowiedzialność za zamach na Newski Ekspress w 2009 r., w którym zginęło 26 Rosjan, a ponad 100 zostało rannych, wziął Doku Umarow. Jeszcze cztery lata wcześniej mówił w wywiadzie dla Radia Wolna Europa, że zabijanie cywilów jako element walki terrorystycznej jest niedopuszczalne. - Jeśli uciekniemy się do takich metod, nie będziemy ludźmi - mówił. Szczególnie potępił atak Basajewa na szkołę w Biesłanie.
Jednak w tym czasie kontrolę nad Czeczenią objął klan Kadyrowów, którzy w czasie pierwszej wojny walczyli przeciwko Rosjanom, a w drugiej zmienili front, by w końcu objąć władzę nad republiką. Anna Politkowska, zamordowana dziennikarka, twierdziła, że Ramzan Kadyrow, obecny promoskiewski prezydent Czeczenii, wprowadził w kraju rządy policyjne oparte na inwigilacji i systemie tortur. Donosiła, że jedna z katowni znajduje się na terenie posiadłości Kadyrowa.
Oficjalnie Kreml zostawił odpowiedzialność za bezpieczeństwo w Czeczenii Kadyrowowi. Nieoficjalnie „czeczenizacja” konfliktu, w której brutalna kampania przeciwko bojownikom prowadzona jest rękami ich współplemieńców, to kluczowy element strategii zniszczenia separatyzmu w kaukaskich republikach. Nowa strategia okazała się tak skuteczna, że w zeszłym roku Moskwa ogłosiła zwycięstwo z terrorystami.
Co działo się w tym czasie z Umarowem? Zdecydował się na zmianę taktyki. Ogłaszając się emirem Kaukazu, na tle czarnej flagi z napisem „Nie ma Boga prócz Allaha, a Mahomet jest Jego Prorokiem”, wezwał do walki wszystkich islamistów z Kaukazu. Obiecał im zjednoczyć północne republiki i wprowadzić islamskie prawo szariatu. O ile bojownicy w Czeczenii zostali zduszeni, ruch muzułmańskich separatystów rozlał się na sąsiednie republiki takie jak np. Inguszetia lub Dagestan. Ale rosyjskie siły specjalne wciąż deptały Umarowowi po piętach i nigdzie nie mógł czuć się bezpiecznie. W sierpniu zeszłego roku ogłosił decyzję, za którą wcześniej krytykował Basajewa i organizatorów ataku na teatr na Dubrowce: przenieść wojnę głęboko na terytoria Rosji.
Kolejny Biesłan?
Umarow reaktywował komórkę terrorystów, którą założył Basajew. Rijad us-Salihin to niewielka 20-50 osobowa grupa ludzi gotowych na śmierć. - Dla mnie w Rosji nie ma cywilów. Dlaczego? Bo ludobójstwo na Kaukazie dokonuje się za ich cichym przyzwoleniem. Podatki, które płacą, utrzymują siły bezpieczeństwa. Rosjanie dają im swoje pieniądze i błogosławieństwo, by zabijali - powiedział Umarow na filmie, na którym przyznaje się do zamachów w moskiewskim metrze.
Taktykę wykorzystania do ataków „czarnych wdów”, czyli kobiet samobójczyń, które straciły krewnych na Kaukazie, zaczerpnął również od Basajewa. Jeśli rzeczywiście chce wzorować się na tym bojowniku, to na pewno już szykuje następny zamach.
Maciej Domagała, Polska The Times