Świat"Szykują się na krytyczny moment". Wojska Rosji i Białorusi tuż przy granicy z Ukrainą

"Szykują się na krytyczny moment". Wojska Rosji i Białorusi tuż przy granicy z Ukrainą

Rosja i Białoruś rozpoczynają 10 lutego manewry militarne przy granicy z Ukrainą. Czy Rosja może wykorzystać to jako pretekst do inwazji na naszych sąsiadów? I czy my jesteśmy bezpieczni? Eksperci w rozmowie z Wirtualną Polską oceniają poziom zagrożenia dla Polski. - Skutkiem takiej wojny, toczącej się tuż przy naszej granicy, byłby poważny wzrost ryzyka i wyzwań nie tylko militarnych, ale w jeszcze większym stopniu migracyjnych - mówi generał Stanisław Koziej.

"Szykują się na krytyczny moment". Wojska Rosji i Białorusi tuż przy granicy z Ukrainą (zdjęcie ilustracyjne)
"Szykują się na krytyczny moment". Wojska Rosji i Białorusi tuż przy granicy z Ukrainą (zdjęcie ilustracyjne)
Źródło zdjęć: © PAP | Lev Fedoseyev

Zdaniem gen. Kozieja, byłego szefa Misji Bezpieczeństwa Narodowego, możemy obawiać się jakiegoś militarnego incydentu. W długofalowym wymiarze taka sytuacja na pewno nie jest bezpieczna.

- Te manewry mogą stać się aktem przypieczętowania swoistego anschlussu dokonanego przez Rosję na Białorusi. Po tych ćwiczeniach obecność wojsk rosyjskich na tym terytorium będzie już znacznie liczniejsza niż wcześniej. Rosjanie w praktyce już tam są, ale teraz ich siły będą znacznie większe, więc Białoruś traci resztki swojej autonomii - mówi gen. Koziej.

Takiego obrotu zdarzeń obawia się także były dyplomata Paweł Łatuszka, dawniej ambasador Białorusi, obecnie opozycjonista, kierownik białoruskiego Narodowego Zarządu Antykryzysowego. - Rosji zależy głownie na stworzeniu krytycznej sytuacji wewnątrz Ukrainy. Chodzi o to, by stan zagrożenia eskalował, by narastał niepokój. Czy Kreml zaatakuje Ukrainę? Na to się nie zanosi. Ale wiemy, że na Białorusi rządzi osoba o nieadekwatnych kompetencjach. Nie sposób więc wykluczyć prowokacji, która może rozrosnąć się w konflikt zbrojny.

Według byłego dyplomaty sytuacja zagraża autonomii Białorusi. - Nigdy na Białorusi nie było tyle wojska. Większość z tych żołnierzy już na tym terenie zostanie, by wziąć udział w kolejnych, majowych ćwiczeniach. To, wraz z podpisaną w ubiegłym roku umową Putina i Łukaszenki, znaczy krok za krokiem utratę suwerenności Białorusi. Tylko kwestią czasu jest stworzenie wspólnego parlamentu.

Przypomnijmy, wojska rosyjskie i białoruskie już od niedzieli koncentrują się w pobliżu trzech miast na Białorusi, położonych około 50 km od granicy z Ukrainą. Satelitarne zdjęcia wskazują na wzmożoną aktywność militarną w pobliżu Łuninca w obwodzie brzeskim i Jelska oraz Rzeczycy w obwodzie homelskim.

Sytuacja, jak donoszą obserwatorzy, jest dynamiczna. Zdjęcia potwierdzają obecność nie tylko zwiększonych sił liczebnych jednostek, ale także samolotów szturmowych, rakiet, wyrzutni i elementów systemów obrony przeciwpowietrznej.

Wspólne ćwiczenia Rosji i Białorusi pod nazwą "Union Resolve 2022" potrwać mają od czwartku do 20 lutego. To, jak twierdzą przedstawiciele Państwa Związkowego, ćwiczenia w przypadku scenariusza ataku na granice sojuszu rosyjsko-białoruskiego na południu. Według informacji z białoruskiego ministerstwa obrony, to reakcja na koncentrację koncentrację wojsk w Polsce, na Ukrainie i w krajach bałtyckich.

Amerykański wywiad ujawnił już w zeszłym tygodniu - o czym informowała agencja Reutera - że Rosja zgromadziła na granicy znacząco podwyższone siły militarne. Takie, które pozwoliłyby na przeprowadzenie na pełną skalę inwazji drogą lądową.

Ukraina nie czeka z założonymi rękami. W gotowości jest armia, ale na krytyczny moment szykują się także obywatele, którzy uczestniczą w szkoleniach i ćwiczeniach na poligonach raz w tygodniu.

Ćwiczenia "Union Resolve 2022". Wojska niebezpiecznie blisko ukraińskiego i polskiego pogranicza

10 lutego rozpocząć się mają manewry wojskowe również na Ukrainie. Kijów zapowiedział ćwiczenia z użyciem dronów bojowych Bayraktar z Turcji i innej zagranicznej broni - pocisków przeciwpancernych Javelin i NLAW.

Istnieje obawa, że stan wojenny, obecność uzbrojonych po zęby armii i próby nowych wojennych technologii w pobliżu obniży bezpieczeństwo naszego kraju. Czy Polska nie musi się niczego obawiać?

- Reżim Łukaszenki jest powodem destabilizacji i zagrożenia w całym wschodnim rejonie. Bazy wojskowe, utworzone niedaleko polskiej granicy, w Baranowiczach i Grodnie, nie wróżą niczego dobrego. Biorąc pod uwagę to, że w swoim niedawnym wystąpieniu dyktator 36 razy wypowiedział słowo "wojna", a ostatnio w rosyjskiej telewizji stwierdził, że potrzeba mu trzech dni na zajęcie Ukrainy, można się liczyć z każdym scenariuszem - mówi Paweł Łatuszka.

Ćwiczenia "Union Resolve 2022". Wojska niebezpiecznie blisko ukraińskiego i polskiego pogranicza. Co to znaczy dla Polski?

- Skutkiem takiej wojny, toczącej się tuż przy naszej granicy, byłby poważny wzrost ryzyka i wyzwań nie tylko militarnych, ale w jeszcze większym stopniu migracyjnych - zwraca uwagę gen. Stanisław Koziej. Dodaje też, że sytuacja wymaga szczególnych działań ze strony polskiej armii. - Nie słyszymy o konwojach, przemieszczeniach oddziałów, ale wiemy, że trwa intensywne szkolenie na poligonach, mamy też zwiększone siły sojusznicze we wschodniej części Polski. Są tam dodatkowe wojska amerykańskie i brytyjskie. Domyślam się, że i nasza armia jest w stanie zwiększonej czujności.

Wojciech Lorenz z Polskiego Instytutu Bezpieczeństwa Międzynarodowego uważa, że ćwiczenia przy naszej granicy zwiększają ryzyko zaplanowanego - bardziej niż przypadkowego - incydentu. - W kontekście tworzenia sytuacji zagrożenia militarnego poprzez mobilizowanie poważnych sił wojskowych, takie sytuacje mogą być elementem większej presji. Chodzić może o wywołanie niepokoju na każdym poziomie - uważa analityk programu Bezpieczeństwo Międzynarodowe.

Zdaniem eksperta Rosja zmierza tylko do kolejnej eskalacji w celu wymuszenia ustępstw. Ale nie można wykluczyć też scenariusza militarnego, który wspiera cele polityczne. Nie sposób jednak przewidywać, czy pod pretekstem ćwiczeń na obszarze Rosji i Białorusi wojsko użyje siły wobec Ukrainy. - Trudno wykluczyć cokolwiek. Może dojść do eskalacji. Rosji chodzi przecież przed wszystkim o to, by państwa zachodnie poszły na ustępstwa. Nie da się jednak stwierdzić z całą pewnością, jakie będą sekwencje zdarzeń. W 1939 roku też wielu polityków uważało, że poprzez ustępstwa da się zapobiec wojnie - mówi Wojciech Lorenz.

Wybrane dla Ciebie