Szwecja: Trudno będzie ustalić kto stoi za sabotażem Nord Stream
W dalszym ciągu nie wiadomo, kto stał za sabotażem rurociągów Nord Stream łączących Rosję i Niemcy na Morzu Bałtyckim. Jak poinformowała w czwartek szwedzka prokuratura, sprawa jest skomplikowana, ale dochodzenie cały czas trwa.
Jak podkreślił w swym oświadczeniu prokurator Mats Ljungqvist, odpowiedzialny za dochodzenie, detonacje miały miejsce na dnie Morza Bałtyckiego, na głębokości 80 metrów.
- Pracujemy bezwarunkowo i nie pozostawiamy nic przypadkowi. Obecnie prowadzimy szereg czynności dochodzeniowych - zaznaczył w czwartkowym oświadczeniu Ljungqvist, cytowany przez agencję Reuters.: - Mamy nadzieję, że będziemy w stanie potwierdzić, kto popełnił to przestępstwo, ale należy zauważyć, że prawdopodobnie będzie to trudne, biorąc pod uwagę okoliczności - dodał.
Eksplozje na gazociągach
26 września 2022 r. na rurociągach Nord Stream 1 i Nord Stream 2 doszło do potężnych eksplozji i podwodnych wycieków gazu. Szwedzka prokuratura, która prowadzi dochodzenie wspólnie ze służbami specjalnymi SAPO, zwróciła uwagę, że "incydent stał się polem gry do prób wywierania wpływu".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Skandaliczne zachowanie nagrane. Policja prosi o pomoc
Na początku marca "The New York Times" poinformował, że za atak na gazociągi Nord Stream 1 i 2 odpowiada "proukraińska grupa", ale nie ma dowodów na zaangażowanie w sprawę rządu w Kijowie. Z kolei "The Times" wskazał, że zachodnie kręgi wywiadowcze znają nazwisko osoby, która zasponsorowała całą akcję.
Hipotez jest wiele, ale jak zaznaczyła prokuratura, spekulacje te nie mają wpływu na toczące się dochodzenie. Śledczy opierają je wyłącznie na faktach, analizach i zabezpieczonym materiale dowodowym.
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski