"Ten obraz ma już swoich wyznawców"
Dlaczego Dowgiałło nie namalował wizerunków ofiar katastrofy, ale młodych i pięknych ludzi? - To przedstawienia symboliczne. Przecież np. w Piecie Michała Anioła Matka Boska powinna mieć ok. 50 lat, a wygląda na 15 - mówił. - Obraz ma już swoich wyznawców. To wielkie dzieło - przekonywał malarz. Jego orędownikiem był m.in. publicysta katolicki Tomasz Terlikowski. "Dowgiałło namalował ludzi z wyrwanymi sercami. I w gruncie rzeczy wielu, bardzo wielu Polaków miało takie właśnie odczucie 10 kwietnia i w dniach następnych" - napisał w portalu Fronda.pl.
Internauci byli podzieleni w jego odbiorze. Nie brakowało głosów krytycznych: "Ale kicz! Brakuje tam tylko Lorda Vadera", "Nadaje się na okładkę komiksu o inwazji kosmitów". "Po to namalował, aby w niektórych durnych głowach pobudzić myślenie (np. obraz 'Krzyk' też jest obrazem brzydkim, ale jest bardzo ceniony na świecie)", "Podobno żyjemy w wolnym kraju! Ludzie, gdzie wasza tolerancja? Mamy chyba prawo do pisania, rysowania, malowania w ogóle tworzenia tego, co czujemy! Czy kogoś obraził, znieważył Dowgiałło?", "Rewelacyjne dzieło! uznanie dla efektu wznoszenia się dusz ku niebu, zwłaszcza malujące się na twarzach szczęście i błogostan. Gratuluję odwagi i trwajmy w pasji - pisali inni.
"Artystyczną i patriotyczną reakcją'' na katastrofę z 10 kwietnia 2010 r. był z kolei obraz "Hołd smoleński", na którym widać było wrak tupolewa, tłumy pielgrzymujących, krzyż spod Pałacu Prezydenckiego, klęczącego Jarosława Kaczyńskiego, Wawel, nad którego murami zawisło oblicze Piłsudskiego oraz - ponad tym wszystkim - korowód zmarłych w katastrofie unoszący się na świetlistych obłokach. Namalował je autor ukrywający się pod pseudonimem Stanisław Koziełło-Wolski. Za pomocą nieistniejącej już strony internetowej obraz można było kupić w wersji papierowej - tańszej i na płótnie, w wersji droższej.
- Pierwsza myśl o malowaniu katastrofy aż mnie zmroziła swą śmiałością. (...) Ale pokusa namalowania obrazu, który w symboliczny sposób oddałby cześć tamtym ludziom i ich ofierze była tak duża, że złapałem za pędzel - powiedział Stanisław Koziełło-Wolski w rozmowie z samym sobą.