Szpital Narodowy. Kto i ile za to płaci? Posłowie opozycji: utrudnia się nam dostęp do informacji
W poniedziałek 23 listopada posłowie Koalicji Obywatelskiej Michał Szczerba i Dariusz Joński będą kontynuować kontrolę w Zarządzie Spółki PL.2012+ w sprawie wydatków na organizację szpitala tymczasowego. Jak dowiedziała się Wirtualna Polska do tej pory spółka nie ujawniła wydatków zasłaniając się "tajemnicą przedsiębiorstwa". Informacji o sprzęcie, który wyjechał na stadion nie podała też Agencja Rezerw Materiałowych.
Nie milkną echa rozmowy jaką dziennikarz tygodnika "Polityka" Paweł Reszka opublikował przeprowadził z anonimowym lekarzem pracującym w Szpitalu Narodowym. Doktor "M" do pracy zgłosił się sam. Liczył na to, że w Narodowym czeka go harówka i prawdziwa walka o ludzkie życie. Tymczasem z materiału Reszki wynika, że szpital świeci pustkami, pełen jest niewykorzystanego sprzętu i pustych łóżek. Lekarze zaś czują się zamknięci "w złotej klatce".
Ostatecznie w Szpitalu Narodowym ma się znaleźć 1200 łóżek, nie mówiąc o dziesiątkach respiratorów czy kilometrach miedzianych kabli. Leczenie na tym obiekcie jest trzy razy droższe niż w zwykłym szpitalu, a trafiają do niego pacjenci, których życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Kto i ile za to wszystko płaci?
Szpital Narodowy. Wciąż nie znamy treści umowy
Wszystkie niejasności narosłe wokół szpitala mógłby rozwiać opublikowany tekst umowy na budowę obiektu, ale tego dalej nie ma. Szpital powstał na podstawie decyzji premiera z 19 października i formalnie jest filią Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA przy ul. Wołoskiej w Warszawie. Jego budowa miała być sfinansowana ze środków Funduszu Przeciwdziałania COVID-19.
Co więcej, z treści podpisanej przez prezydenta tzw. ustawy o przeciwdziałaniu epidemii COVID-19 wynika, że "wykonywanie zadań objętych poleceniami wydanymi w stosunku do przedsiębiorców następuje na podstawie umowy zawartej z przedsiębiorcą". Bez umowy dopuszczane jest wykonanie wyłącznie prac planistycznych.
Ustawa wciąż nie została opublikowana. Najprawdopodobniej stanie się to w najpóźniejszym możliwym terminie, czyli 2 grudnia. W jej świetle budowa obiektu "bez umowy" byłaby po prostu nielegalna. Tym bardziej, że ustawa zobowiązuje zamawiającego (w tym wypadku rząd) do publikacji informacji na temat zlecenia w Biuletynie Informacji Publicznych. I znów gdyby ustawa obowiązywała przed rozpoczęciem budowy, rząd musiałby podzielić się informacjami o kosztach projektu oraz robót budowlanych.
Posłowie Koalicji Obywatelskiej: "Mętna woda z milionami w tle"
29 października posłowie Koalicji Obywatelskiej Michał Szczerba i Dariusz Joński rozpoczęli kontrolę poselską w tej sprawie. Na pytanie zadane przez posłów szefowi Kancelarii Premiera Michałowi Dworczykowi z prośbą o przekazanie "dokumentów oraz informacji dotyczących uruchomienia szpitala tymczasowego na Stadionie Narodowym", minister odesłał posłów do lakonicznej decyzji premiera z 19 października.
Z kolei 4 listopada pismo z identyczną prośbą otrzymał Włodziemierz Dola, prezes zarządu spółki PL.2012+. 9 listopada spółka wysłała odpowiedź, w której nie udziela żadnych odpowiedzi i - podobnie jak KPRM - odsyła do krótkiej decyzji premiera. W udostępnionym Wirtualnej Polsce piśmie czytamy, że zarząd spółki nie zamierza ujawniać szczegółów budowy, ponieważ informacje te są "prawnie chronione, w szczególności objęte zobowiązaniem do zachowania poufności oraz tajemnicą przedsiębiorstwa".
Poseł Michał Szczerba sugeruje, że okoliczności powstania szpitala były idealne dla mętnych interesów: - Wydano dziesiątki milionów na organizację szpitala tymczasowego o pojemności od 1000 do 1200 łóżek, który obsługuje 25 pacjentów w stanach lekkich. Spółka nie ma umowy. To mętna woda z milionami w tle. Wykonawcy bez przetargów zarobili krocie. Powtarzają się te same podmioty przy budowie innych szpitali tymczasowych w innych częściach kraju. Czy jedynym kryterium doboru była znajomość z politykami PiS? Mamy informacje, że z podwykonawcami nie negocjowano, bo "pieniądze nie miały znaczenia" - mówi poseł.
Dodaje, że dla niego powstanie szpitala to ruch propagandowy rządu, mający przykryć inne zaniedbania. - To rodzaj izolatorium, którym można się pochwalić, a obrazki nie będą zbyt dramatyczne. Przykład niebywałej niegospodarności, za którą jednoosobową odpowiedzialność ponosi premier Morawiecki - słyszymy.
Z kolei Dariusz Joński zaznacza, że lepiej byłoby te pieniądze wydać na istniejące obiekty i np. doposażyć nowy szpital praski. - Jeśli robią cyrk za grube miliony, dla 30 pacjentów, to znaczy, że ktoś musiał zarobić - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską.
Szpital Narodowy. Agencja Rezerw Materiałowych prosi o czas
Nierozwiązana pozostaje także sprawa tego, jaki sprzęt i w jakiej ilości trafił do Szpitala Narodowego. Posłowie wysłali wniosek w tej sprawie do Agencji Rezerw Materiałowych 30 października. W odpowiedzi otrzymali pismo, w którym p.o. zastępcy prezesa Przemysław Bryksa napisał, że "udostępnienie tych danych wymaga przetworzenia", w związku z czym pełna odpowiedź powinna zostać udzielona do 27 listopada. W rozmowie z Polskim Radiem 24 prezes ARM Michał Kuczmierowski wspominał o 1300 łóżkach, 160 kardiomonitorach i 40 respiratorach, które trafią na stadion. Nie ujawniono jednak dokumentu, który miałby potwierdzać te informacje.
Część lekarzy z jakimi rozmawialiśmy na temat budowy szpitala mówiło, że był on planowany na 27 tys. i więcej nowych zachorowań na COVID-19 przez co fakt, że obiekt nie jest zapełniony jest wytłumaczalny. Nie rozumieją oni jednak dlaczego rządowa uwaga tak bardzo skupiona jest na tym obiekcie, podczas gdy w istniejących szpitalach walka z koronawirusem wygląda znacznie dramatyczniej.
W poniedziałek klub Koalicji Obywatelskiej zgłosi wniosek o nadzwyczajne posiedzenie komisji zdrowia w sprawie sytuacji w szpitalu tymczasowym na Stadionie Narodowym.