Chciały się rozwodzić z powodu "zboczonego seksu"
Jeśli chodzi o kwestie obyczajowe, to - jak ujawnia prof. Lew-Starowicz - w przeszłości pacjenci najczęściej pytali o dziewictwo, seks przedmałżeński, seks oralny i analny. Dzisiaj ludzie chcą rozmawiać o zdradzie, pornografii, celibacie, pedofilii i cyberseksie. "Dawniej seks oralny był postrzegany jako wyrafinowanie, patologia, a nawet dewiacja. Pamiętam sprawy rozwodowe, w których powódki domagały się orzeczenia rozwodu z winy męża za proponowanie im 'zboczonego seksu'" - zdradza seksuolog. Obecnie, jak mówi, seks oralny jest traktowany jako rodzaj pieszczot, normalna forma kontaktu seksualnego i stał się niemal powszechnie akceptowany.
W swojej autobiografii seksuolog wyjawia również, że w przeszłości zdarzało się, że był proszony o przepisanie leku dla partnera lub partnerki w celu "zwiększenia chęci na seks", który miał być niepostrzeżenie dosypany do zupy. "Oczywiście, odmawiałem. Ale jak byłem przekonywany! Jedni podsuwali pieniądze w kopercie, inni brali na litość, mówiąc, że strasznie cierpią i trzeba im pomóc, bo inaczej ich małżeństwo się rozpadnie. Podobnie bywałem proszony o przepisanie leków działających antypopędowo. Argumenty były rozdzierające: 'On mnie wykończy i będzie pan miał mnie na sumieniu', 'Ja już dłużej nie wytrzymam i wyskoczę z okna', 'To prawdziwy erotoman i tylko pan może go uratować, bo go seks wykończy'" - przytacza ekstremalne przypadki.